Polskie drogi

Masz auto z bezkluczykowym dostępem? Policja ostrzega!

Zielonogórscy policjanci mieli w minionych tygodniach kilka zgłoszeń o usiłowaniu kradzieży samochodów z bezkluczykowym systemem dostępu. Policjanci apelują, o ochronę kluczyków, by uniemożliwiać złodziejom przechwycenie emitowanego przez nie sygnału.

Chodzi o coraz częściej stosowane przez producentów samochodów kluczyki otwierające auta drogą radiową samoczynnie. Wystarczy, że kierowca ma kluczyk w kieszeni i chwyci za klamkę, by samochód się otworzył. Także by uruchomić silnik, nie trzeba takiego kluczyka wkładać do stacyjki, lecz jedynie nacisnąć przycisk "start".

- Te nowinki techniczne ułatwiają nam życie, ale i narażają na kłopoty. To właśnie sygnał kluczyka najpierw zdobywają złodzieje, żeby potem szybko otworzyć samochód i ukraść go - powiedziała Małgorzata Barska z zielonogórskiej policji.

Reklama

Dodała, że takie kluczyki należy zabezpieczać przed możliwością zeskanowania sygnału, by zminimalizować ryzyko jego przechwycenia. W domu kluczyk należy odkładać z daleka od okien i drzwi, można go wkładać do metalowego pudełka, które zakłóci sygnał. Na rynku są także specjalne pokrowce wyłożone wewnątrz metalową folią uniemożliwiają zeskanowanie sygnału.

- Kluczyk w takim pokrowcu powinniśmy trzymać zawsze, kiedy parkujemy gdzieś poza domem i np. będziemy w dużym skupisku ludzi. Takie samo etui możemy kupić na płatniczą kartę zbliżeniową, którą również złodzieje mogą zeskanować bez zwracania uwagi właściciela - wyjaśniła policjantka.

Jak wygląda mechanizm kradzieży na tzw. walizkę? Pisaliśmy już o tym wielokrotnie. Przestępca przy pomocy specjalnego skanera, przechwytuje sygnał kluczyka, wzmacnia go i wysyła wspólnikowi, który znajduje się w pobliżu samochodu. Ten otwiera samochód, po prostu chwytając klamkę, a silnik uruchamia naciskając "Start". Zeskanować kod kluczyka można z kieszeni właściciela lub nawet przez drzwi domu. Sama kradzież może odbyć się w dzień w miejscu publicznym, nie wzbudzi przecież żadnych podejrzeń osoba, która po prostu podchodzi do auta, wsiada i odjeżdża.


INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy