Jechał na stację ukraść paliwo. Skończyło mu się koło radiowozu!

Dzień przed piątkiem 13-tego też może być pechowy. Skończyło mu się paliwo akurat obok policyjnego radiowozu - to był jednak dopiero początek jego kłopotów.

Policjanci wrocławskiej drogówki zostali wezwani do obsługi zdarzenia drogowego z udziałem dwóch pojazdów. Zgłoszenie typowe, takie jakich jest wiele w dużym mieście. Podczas wykonywanych na miejscu czynności, funkcjonariusze zwrócili uwagę na opla, który zatrzymał się obok policyjnego radiowozu. Auto stało na samym środku jezdni i przez dłuższą chwilę nie odjeżdżało.

Jeden z policjantów podszedł więc do kierującego i zwrócił mu uwagę, aby nie tamował ruchu. W samochodzie skończyło się jednak paliwo, więc policjanci pomogli kierującemu zepchnąć auto na chodnik.

Reklama

W trakcie tych czynności policjanci zaczęli nabierać wątpliwości co do stanu psychofizycznego kierującego. Oprócz dużego zdenerwowania, mężczyzna zdradzał pewne inne symptomy. Policyjny tester na obecność narkotyków dał odpowiedź na podejrzenia policjantów, 29-latek był pod wpływem środków odurzających. Sam z resztą później przyznał, że spożywał amfetaminę i marihuanę. To jednak nie był koniec jego kłopotów.

Mężczyzna nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdem. Tablice rejestracyjne w jego samochodzie figurowały jako skradzione z parkingu na terenie wrocławskiego Starego Miasta. Auto nie miało ważnej polisy ubezpieczeniowej oraz obowiązkowych badań technicznych.

W wyniku przeszukania pojazdu, policjanci ujawnili jeszcze wewnątrz kradziony dowód osobisty.

Zatrzymany już 20-latek, jak sam tłumaczył, zmienił tablice w samochodzie, ponieważ chciał ukraść paliwo ze stacji benzynowej. Przekorny los sprawił jednak, że paliwo skończyło się za wcześnie, akurat w chwili, gdy przejeżdżał obok radiowozu i zatrzymał się tuż przy policjantach. Jeśli coś mogło pójść w jego planie nie tak, to był to chyba najbardziej pechowy scenariusz.

Opel został usunięty z drogi na strzeżony parking. Kierujący natomiast trafił na badanie krwi, a następnie do pomieszczenia dla osób zatrzymanych. Będzie teraz musiał wytłumaczyć się przed śledczymi z całej tej historii.


Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy