Przechodziła w miejscu niedozwolonym. Potrącił ją pijany kierowca?

Sąd w Poznaniu aresztował we wtorek podejrzanego o potrącenie 27-letniej kobiety - poinformowała prokuratura. Śledczy przedstawili 35-letniemu mężczyźnie zarzut nieudzielenia pomocy ofierze wypadku, która w ciężkim stanie przebywa w szpitalu.

Sąd w Poznaniu aresztował we wtorek podejrzanego o potrącenie 27-letniej kobiety - poinformowała prokuratura. Śledczy przedstawili 35-letniemu mężczyźnie zarzut nieudzielenia pomocy ofierze wypadku, która w ciężkim stanie przebywa w szpitalu.

Nieprzytomną kobietę znaleziono w niedzielę około godz. 21.30 na ul. Warszawskiej w Poznaniu. Liczne obrażenia wskazywały, że została potrącona samochodem.

Podejrzewanego o to 35-latka policjanci zatrzymali w poniedziałek rano. Mężczyzna był pijany, miał dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. "Jesteśmy przekonani z niemal 100 proc. pewnością, że to on uczestniczył w tym wypadku" - powiedział w poniedziałek rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak.

W środę rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Michał Smętkowski poinformował, że 35-letni mężczyzna usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy ofierze wypadku i został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Podejrzanemu grozi do trzech lat więzienia.

Reklama

"Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie ustalić, kto spowodował ten wypadek. Ponieważ piesza została znaleziona w miejscu, gdzie przejście dla pieszych jest zabronione, nie wiemy, czy to ona wtargnęła na jezdnię, czy też były jakieś inne okoliczności" - powiedział prokurator.

Dodał, że mężczyzna złożył wyjaśnienia, które teraz będą weryfikowane. "Potwierdził, że doszło do potrącenia, przedstawił swoją wersję (...). Mogę potwierdzić, że to on prowadził ten samochód, natomiast musimy ustalić m.in. z jaką prędkością jechał, czy nie był pod wpływem alkoholu. Na tym etapie nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić" - dodał rzecznik prokuratury.

Wyjaśnieniem wszystkich tych okoliczności zajmą się biegli od rekonstrukcji wypadków, których powołają śledczy.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama