Afera z silnikami Volkswagena - oto jakie pismo dostają właściciele aut
Wczoraj informowaliśmy, że Volkswagen rozpoczyna "akcję naprawczą" samochodów wyposażonych w zakwestionowane przez amerykańskie władze oprogramowanie zaniżające rzeczywistą emisję spalin silników Diesla.
Przypominamy, że chodzi o motory z rodziny EA189, czyli popularne 2.0 TDI. Amerykanie udowodnili niemieckiemu potentatowi, że jednostki sterujące tych silników wyposażono w specjalny program wykrywający, kiedy auto poddawane jest pomiarom spalin i zaniżające ich emisję.
Na Starym Kontynencie akcją przywoławczą objętych zostało 28 krajów Unii Europejskiej. W sumie koncern "naprawić" musi około 8,5 miliona samochodów. W Polsce dotyczy to około 150 tysięcy pojazdów należących do Grupy Volkswagena.
Volkswagen rozpoczął właśnie proces informowania nabywców o akcji serwisowej. Część z nich otrzymała już stosowne pismo, między innymi nasz czytelnik (właściciel samochodu marki Skoda), który podzielił się z nami jego treścią. Znajdziemy tam informacje o zainstalowanym w pojeździe oprogramowaniu "optymalizującym emisję tlenków azotu (NOx) na stanowisku badawczym NEDC". W piśmie wystosowanym do klientów nie pada słowo "przepraszam", przedstawiciele koncernu mówią jednak o "żalu za nadwyrężone zaufanie". Zapewniają również o tym, że problem nie wpływa na bezpieczeństwo i stan techniczny auta.
Przypominamy, że każdy właściciel samochodu z Grupy Volkswagena, na podstawie numeru VIN, ma możliwość sprawdzenia czy jego auto podlega akcji. Wystarczy wejść na stronę internetową Volkswagena, Audi, Seata lub Skody, gdzie znajdziemy stosowną wyszukiwarkę.
Poniżej całe pismo, jakie przyszło do naszego czytelnika, listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Podobne (lub nawet identyczne) powinni otrzymać właściciele samochodów innych marek, mających pod maską silnik EA189.