Utknąłem autem elektrycznym w zaspie. Jak szybko rozładuje się akumulator?
Nikt nie ma wątpliwości, że pojemność akumulatorów w warunkach zimowych drastycznie spada, realne zasięgi mogą być nawet o połowę mniejsze niż latem. W tej sytuacji rodzi się pytanie o kwestię bezpieczeństwa. Jak szybko rozładuje się bateria w samochodzie elektrycznym, który np. utknie na całą noc w zaspie śnieżnej czy w korku wywołanym zasypaniem dróg? Po jakim czasie ogrzewanie rozładuje akumulator?
Perspektywa spędzenia zimowej nocy w drogowym korku to nic miłego. W samochodzie spalinowym przed zamarznięciem ratuje silnik i ogrzewanie kabiny. A jak wygląda sytuacja w samochodzie elektrycznym, w którym nie można do ogrzewania wykorzystać po prostu ciepła generowanego przez pracujący silnik spalinowy i konieczna jest specjalna instalacja grzewcza? Jak szybko doprowadzi ona do rozładowania akumulatora?
O tym, że nie jest to zagadnienie czysto teoretyczne świadczy, że sprawą zajęli się m.in. specjaliści z niemieckiego automobilklubu ADAC. Już w 2021 roku przeprowadzili oni eksperyment, który miał wykazać, czy obawy przed zamarznięciem w aucie elektrycznym z rozładowaną baterią są słuszne, czy też nie ma się czego obawiać.
W eksperymencie wykorzystano dwa małe auta elektryczne - Renault Zoe z baterią 52 kWh oraz Volkswagena e-Up! z akumulatorem 32,3 kWh. Samochody zaparkowano w mroźną noc, podczas której temperatura wahała się od -9 do -14 stopnie Celsjusza, w kabinie ustawiono temperaturę 22 stopni, dodatkowo włączono ogrzewanie foteli. I co się okazało?
W ciągu 12-godzinnego postoju bateria Renault została rozładowana w 70 procentach, a Volkswagena - w 80 procentach. Volkswagen zużywał około 2 kWh prądu na godzinę, a Renault - 3 kWh na godzinę. To oznacza, że w taką mroźną noc akumulator Renault Zoe rozładowałby się po 17 godzinach postoju z włączonym ogrzewaniem, a Volkswagena e-Up! - po 15 godzinach. Oczywiście zakładając, że auta utknęły w korku z pełnymi bateriami.
A jak wygląda sytuacja w przypadku samochodów większych, z większymi bateriami? Zbadali to dziennikarze amerykańskiego magazynu "Car and Driver", którzy wykorzystali Teslę Model 3 Long Range z 2019 roku oraz spalinowego Hyundaia Sonatę z silnikiem benzynowym turbo o mocy 290 KM. Średnia temperatura zewnętrzna wynosiła -9,5 stopnia Celsjusza, a w kabinach samochodów ustawiono temperaturę 18 stopni, czyli już taką na granicy komfortu, jeśli mówimy o wielogodzinnym przebywaniu bez ruchu, ponadto nie włączano podgrzewanych siedzeń.
Tesla nie posiadała jeszcze pompy ciepła (wprowadzono ją od roku modelowego 2021), nominalna pojemność jej akumulatora wynosiła 80,5 kWh, ale w aucie użytym do eksperymentu, ze względu na spory przebieg (60 tys. km), pojemność była mniejsza o 8 proc.
Test przerwano po 37 godzinach, gdy poziom naładowania akumulatora Tesli spadł do 17 proc. Oznacza to, że akumulator rozładowywał się w tempie 2,2 proc na godzinę, więc energia wyczerpałaby się całkowicie po ponad 45 godzinach. Natomiast Hyundai zużywał 1,1 l benzyny na godzinę, tym samym 60-litrowy zbiornik paliwa uległby wyczerpaniu po 52 godzinach, czyli 7 godzin po tym, jak rozładowałby się akumulator Tesli. Warto dodać, że ustawienie temperatury na wyższą miałoby spory wpływ na zużycie energii Tesli, ale nie wpłynęłoby zauważalnie na zużycie benzyny w Hyundaiu.
Z testów wynika, że samochody elektryczne na postoju szybciej się rozładują, niż spalinowe zużyją paliwo. Im mniejsza bateria, tym krótszy czas przetrwania, a trzeba pamiętać, że testy przeprowadzono po pełnym naładowaniu akumulatora, mniejszy stan początkowy automatycznie oznacza krótszy czas do rozładowania. Warto mieć również na uwadze, że każdy stopień ma znaczenie dla zużycia prądu w aucie elektrycznym, a więc w sytuacji awaryjnej warto rozsądnie zarządzać temperaturą. Lepiej przez dłuższy czas mieć w kabinie 18 stopni, niż ustawiając 22 stopnie - szybciej rozładować akumulator.