Samochody elektryczne

Tym razem to nie była wina Tesli. Jest opinia w sprawie głośnego wypadku

Dochodzenie w sprawie głośnego, ubiegłorocznego wypadku Tesli w Chinach wykazało, że tym razem wina nie leżała po stronie samochodu. Według danych "wyciągniętych" z auta – kierowca nawet na moment nie wcisnął hamulca.

 

13 listopada doszło do wypadku z udziałem Tesli

Opisywane zdarzenie miało miejsce na początku listopada 2022 roku, w chińskiej prowincji Guangdong. Jak relacjonują świadkowie - 55-letni kierujący Teslą Model Y chciał zaparkować przed sklepem należącym do jego rodziny. Z niewiadomych jednak przyczyn pojazd zaczął nagle gwałtownie przyspieszać, a kierowca wyraźnie utracił nad nim kontrolę. Auto w około pół minuty pokonało z dużą prędkością 2,6 kilometra i zatrzymało się dopiero po zderzeniu z innym pojazdem.

W całym zdarzeniu zginęły dwie osoby, a kolejne trzy zostały ranne. Kierowca przeżył i, jak ustaliła policja, nie był pijany, ani nie znajdował się pod wpływem żadnych innych środków odurzających. Jak stwierdził - wina nie leżała po jego stronie. W pewnym momencie Tesla miała ruszyć samodzielnie i nie reagować nawet na mocne wciskanie pedału hamulca. Nie wszyscy uwierzyli w te tłumaczenia. I słusznie.

Reklama

Mężczyzna pomylił pedały?

Według informacji odczytanych z rejestratora danych wypadkowych zamontowanych w pojeździe, w chwili wypadku Tesla poruszała się z prędkością 164 km/h. Raport jasno wskazuje, że jeden z pedałów w samochodzie faktycznie był mocno wciśnięty - chodzi jednak o pedał przyspieszenia. Wbrew relacji kierowcy - nawet na moment nie wcisnął on pedału hamulca.

Nowe orzeczenie idealnie wręcz pasuje do opublikowanego w listopadzie filmu z wypadku, na którym wyraźnie widać, że w trakcie całego przejazdu światła stopu w ogóle się nie zapalają. Według wspomnianych wcześniej danych - w jazdę nie był także zaangażowany autopilot.   

Większość takich zdarzeń to wina kierowców

Dokładne przyczyny zdarzenia wciąż są badane przez chińską policję. Wszystko jednak wskazuje, że tym razem wina leży w 100 proc. po stronie kierowcy. Nie byłby to zresztą pierwszy taki przypadek.  

Zgłoszenia dotyczące "samoprzyspieszających" Tesli od lat są dosyć popularne w Stanach Zjednoczonych. Śledztwa przeprowadzana przez Amerykański Urząd ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, wskazują jednak, że większość ze zgłaszanych sytuacji wynika z pomylenia pedału gazu z pedałem hamulca. Gwałtowne przyspieszenie elektrycznego pojazdu skutkuje paniką oraz brakiem jakiejkolwiek reakcji wśród przerażonych kierowców.

Jak się okazuje - takie zachowanie jest przyczyną 16 tys. kolizji oraz wypadków rocznie w USA. 

***

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla | wypadek | samochody elektryczne | Chiny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy