Robili wszystko, by uszkodzić akumulator. Co się okazało po 100 tys. km?
Niemiecki automobilklub ADAC przeprowadził długodystansowy test, którego celem było sprawdzenie, jaki wpływ na zużycie akumulatora trakcyjnego będzie miało m.in. częste uzupełnianie energii na stacjach szybkiego ładowania. Co się okazało?
Spis treści:
Używany "elektryk"? Nie, dziękuję
Na polskim rynku samochodów używanych auta na prąd nie cieszą się specjalnym zainteresowaniem. Jak wynika z danych portalu Otomoto.pl, samochody bateryjne wystawione do sprzedaży czekają na nowego nabywcę średnio 56-57 dni. Dla porównania, średni czas, po którym sprzedał się używany samochód spalinowy wynosił 46 dni (dane na podstawie czasu trwania ogłoszenia).
Jednym z powodów niskiego zainteresowania autami elektrycznymi na rynku wtórnym są obawy potencjalnych nabywców dotyczące stanu akumulatora. Wielokrotne szybkie ładowanie, z użyciem mocnych ładowarek prądu stałego i z ładowaniem do pełna (producenci zalecają ładowanie prądem stałym najwyżej do 80 proc. pojemności), a także rozładowywanie akumulatora niemal do zera wpływają na jego przyśpieszoną degradację.
Niemiecki automobilklub ADAC postanowił sprawdzić, jak realnie wygląda spadek żywotności akumulatora.
ADAC sprawdził elektrycznego Volkswagena. Jak test zniósł akumulator?
Testowanym elektrykiem był Volkswagen ID.3 w wersji Pro S. Samochód oferuje 204 KM i 310 Nm momentu obrotowego i rozpędza się do 100 km/h w 7,9 s. Prędkość maksymalna natomiast jest ograniczona do 160 km/h. Akumulator trakcyjny o pojemności 77 kWh netto (82 kWh brutto) według norm WLTP ma zapewniać zasięg na poziomie 525 km.
W ramach długodystansowego testu Volkswagena ID.3 inżynierowie z Centrum Technicznego ADAC przejechali w ciągu dwóch lat przeszło 100 tys. km. W tym czasie energia elektrycznego Volkswagena często była uzupełniana na stacjach szybkiego ładowania i to "do pełna". Generalnie rzecz ujmując nie jest to szczytem, jeśli chodzi o odpowiednie dbanie o akumulator. Warto przypomnieć, że producenci sugerują, by samochody ładować w zakresie 10-80 lub 20-80 proc. Odradza się również częste korzystanie z szybkich ładowarek.
Dodatkowo naładowany do 100 proc. pojemności baterii samochód czekał na następnego kierowcę nawet przez kilka dni, co również nie jest zalecanym traktowaniem akumulatora. Jak
Z danych przedstawionych przez ADAC wynika, że przy przebiegu 102,5 tys. km pojemność akumulatora wynosiła 93 proc. Oznacza to więc, że w trakcie trwania testu stracił on 7 proc. swojej pojemności, czyli sporo, bo o tyle samo zmniejszy się zasięg. Trzeba jednak mieć w pamięci "brutalne" i niezgodne ze sztuką, traktowanie baterii. W przypadku osób dbających o swoje auto, spadek pojemności akumulatora będzie na pewno mniejszy. Z drugiej strony, kupując używane auto elektryczne nie mamy możliwości sprawdzenia, czy jego poprzedni właściciel ładował akumulator prądem stałym czy korzystał z wolnych ładowarek prądu zmiennego oraz czy akumulator był ładowany do pełna i rozładowywany niemal do zera.
Aktualizacje oprogramowania zwiększyły moc ładowania
ADAC zwrócił również uwagę na pozytywny wpływ wprowadzanych aktualizacji oprogramowania. W czasie długodystansowego testu było ono aktualizowane kilkukrotnie. Ulepszenia systemu nie tylko pozwoliły na wyeliminowanie różnego rodzaju błędów, ale też pozwoliły na zwiększenie maksymalnej mocy ładowania ze 125 kW do 170 kW.
Eksperci ADAC zwrócili jednak uwagę, że pełna moc w czasie ładowania nie jest osiągalna przy niskich temperaturach. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że taka moc nie jest również osiągalna podczas ładowanie ponad 80 proc. pojemności, niezależnie od warunków zewnętrznych.
ADAC zapowiada, że to jeszcze nie koniec testów elektrycznego Volkswagena. Teraz celem jest osiągnięcie przebiegu na poziomie 160 tys. km. Wówczas wygasa gwarancja producenta na akumulator trakcyjny.