Samochody elektryczne

Co z nowymi dopłatami do samochodów w Polsce? Ministerstwo zdecydowało

Organizacje skupione wokół rynku samochodowego apelowały do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o podniesienie limitu ceny samochodu w programie "Mój Elektryk". Niestety Ministerstwo zdecydowało że takie podwyżki nie będzie. Czy zakup elektryka przestał się opłacać?

Program "Mój Elektryk" to rządowa akcja, mająca na celu zachęcanie kierowców do przesiadania się do pojazdów elektrycznych, poprzez dopłaty do zakupu samochodów i motocykli elektrycznych. Ostatnie podwyżki cen samochodów sprawiły jednak, że górna granica ceny samochodu, do którego można dostać dopłatę jest trudna do osiągnięcia, dlatego kilka organizacji skupionych wokół rynku samochodowego zaapelowało do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o zwiększenie limitu. Niestety podwyżki limitu nie będzie.

Organizacje walczą o podwyżkę limitu w programie Mój Elektryk

Do Ministerstwa zgłosiły się trzy istotne organizacje z branży motoryzacyjnej: Związek Dealerów Samochodów, Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i Polska Izba Rozwoju Elektromobilności. Powodem apelu było zwiększenie limitu maksymalnej ceny pojazdów objętych programem Mój Elektryk, który pozwalał na uzyskanie dużych dopłat do zakupu pojazdów elektrycznych.

Reklama

Obecny limit wynosi 225 tysięcy złotych i został on ustalony w momencie uruchamiania programu w czerwcu 2021 roku. W tamtym momencie wartość ta była wystarczająca, by większość kupowanych samochodów elektrycznych kwalifikowała się do dopłat, bowiem średnia cena samochodu elektrycznego kupowanego w Polsce wynosiła niespełna 190 tysięcy zł (dokładnie 189 660 zł).

Elektryki podrożały o 40% i nie łapią się do programu

Od tego czasu upłynęły jednak dwa lata i w gospodarce wiele się zmieniło - dwa lata później średnia cena zakupu pojazdu elektrycznego w Polsce wzrosła o blisko 80 tysięcy złotych i wynosi obecnie 269 500 zł, na co ogromny wpływ miała inflacja i duże podwyżki cen samochodów - nawet do 40%.

Doskonałym przykładem może być tu choćby Skoda Enyaq, która w 2021 roku bazowo kosztowała nieco powyżej 180 tysięcy zł, a w wersji 80 startowała z poziomu około 210 zł i mieściła się w wyznaczonym limicie. Obecnie Enyaq iV 80 kosztuje 249 950 zł i znacząco przekracza limit. Podobnie jest w przypadkach innych samochodów.

Apel o zwiększenie limitu odpowiednio do podwyżek

Wspomniane wyżej organizacje wnosiły o podniesienie limitu ceny maksymalnej pojazdu w programie Mój Elektryk o kwotę odzwierciedlającą wysokość podwyżek cen samochodów, czyli również o 40% - do 315 tysięcy złotych. Według nich zwiększenie ceny mogłoby pozytywnie wpłynąć na konsumentów, przede wszystkim dając im możliwość szerszego wyboru spośród oferty samochodów elektrycznych, a sceptyków zachęcić do rozważenia zakupu pojazdów zeroemisyjnych, zamiast spalinowych. O waloryzację limitu ceny w programie Mój Elektryk wnosiły nie tylko wyżej wymienione organizacje - na początku roku temat podnosiły również organizacje zrzeszające firmy leasingowe i zajmujące się wynajmem długoterminowym oraz przedstawiciele branży e-mobility.

Ministerstwo nie chce zwiększyć limitu w Mój Elektryk

O wyjaśnienia w sprawie do Ministerstwa Klimatu i Środowiska zwrócił się Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR i uzyskał niezbyt optymistyczną wiadomość:

Obecnie około połowa dostępnych na polskim rynku modeli elektrycznych samochodów osobowych mieści się w limicie maksymalnej ceny pojazdu wynoszącym 225 tys. zł, określonym w programie wsparcia "Mój Elektryk". Ponadto, w związku z rozwojem elektromobilności z roku na rok liczba dostępnych modeli elektrycznych rośnie, również tych dostępnych w ramach programu wsparcia. Podniesienie limitu ceny pojazdu skutkowałoby presją na podniesienie limitu dotacji i przy określonej puli środków na dofinansowanie - ograniczyło łączną liczbę dofinansowanych pojazdów. Takie działanie mogłoby zatem zmniejszyć zamiast zwiększyć efekt ekologiczny. Równocześnie należy pamiętać, że limit ceny pojazdu w programie "Mój Elektryk" nie dotyczy rodzin posiadających Kartę Dużej Rodziny.

W skrócie można uznać, że jest to odpowiedź odmowna i choć trudno odmówić tu słusznych argumentów, można mieć wrażenie, że ta decyzja może nieco wyhamować dynamikę popularności programu "Mój Elektryk". Oznacza to bowiem, że wiele samochodów, które początkowo łapały się na program "Mój elektryk", po dość znaczących podwyżkach wypadły z widełek cenowych programu i nie kwalifikują się do dopłat. Jeśli ceny samochodów elektrycznych wciąż będą rosły, coraz więcej samochodów będzie wypadać z puli programu "Mój Elektryk".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy