Cios w samochody z Chin. UE wprowadza dziś rewolucyjne zmiany

Nie zakończyło się jeszcze śledztwo w sprawie dopłat do elektrycznych samochodów z Chin, a Komisja Europejska już teraz rozpoczyna działania, mające na celu zmniejszenie konkurencyjności firm motoryzacyjnych z Państwa Środka.

UE już dziś zaczyna rejestrowanie celne samochodów elektrycznych przybywających z Chin
UE już dziś zaczyna rejestrowanie celne samochodów elektrycznych przybywających z ChinMichał DomańskiINTERIA.PL

UE wprowadza cła na samochody z Chin

Europejscy producenci samochodów mają coraz większy problem ze sprzedażą swoich aut elektrycznych. Jednym z kilku powodów jest mocna ekspansja marek pochodzących z Chin, które przyciągają do siebie klientów wyjątkowo korzystnymi cenami. Ceny te są zaś osiągane między innymi za sprawą subsydiów w sprawie których Komisja Europejska wszczęła już śledztwo. To prawdopodobnie zakończy się dopiero w listopadzie, ale władze UE nie zamierzają tak długo czekać, na podjęcie działań.

Jak podaje Reuters, już dzisiaj rozpoczęło się rejestrowanie celne samochodów elektrycznych przybywających z Chin. Decyzja ta miała zapaść po opublikowanym we wtorek dokumencie, w którym Komisja Europejska stwierdza, że ma dowody na to, iż elektryczne samochody z Państwa Środka są dofinansowywane, dzięki czemu mają wyjątkowo niskie ceny.

Unijne władze chcą w ramach ochrony rynku UE wprowadzić antysubsydyjne cła, dzięki którym chińskie auta nie miałyby nieuczciwej przewagi nad europejskimi producentami. Chociaż na zakończenie śledztwa w tej sprawie i ostateczny wyrok będziemy musieli poczekać, jak już wspomnieliśmy, do listopada, KE może już w lipcu nałożyć tymczasowe cła. Cła, które zadziałają też wstecz, aż do 7 marca.

Takie działania nie podobają się Chińskiej Izbie Handlowej przy UE, która wyraziła swoje rozczarowanie. Zdaniem jej przedstawicieli, wyraźny wzrost importu samochodów elektrycznych z Chin (14 proc. r/r) to jedynie naturalny skutek rosnącego w Europie popytu na takie pojazdy.

Śledztwo w sprawie dopłat do chińskich aut elektrycznych

Dochodzenie w sprawie dopłat do samochodów elektrycznych z Chin wszczęto w październiku ubiegłego roku. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen powiedziała wtedy, że "Europa jest otwarta na konkurencję", ale musi bronić się przed nieuczciwymi praktykami.

Śledztwo to efekt działań francuskiego rządu, który zwrócił uwagę, że samochody z Chin mają "niesprawiedliwie niskie ceny", co w oczywisty zagraża wszystkim europejskim producentom. Problem ten poważnie dotyka także marki niemieckie, ale tamtejszy rząd był oszczędniejszy w ferowaniu oskarżeń o nieuczciwą konkurencję, ponieważ dla producentów z Niemiec Chiny to ogromny rynek zbytu na którym są mocno zakorzenieni i nie chcą ryzykować wojny handlowej.

Ile wynoszą dopłaty do chińskich elektryków?

Unijne śledztwo w sprawie dopłat do elektrycznych samochodów z Chin dotyczy obecnych w tamtym kraju programów wsparcia, które przekładają się również na ceny, po jakich sprzedawane są tamtejsze auta również w Europie. Obecnie obowiązuje tam pakiet ulg podatkowych o wartości 520 miliardów juanów (72,3 miliarda dolarów) dla aut elektrycznych, co jest największym pakietem wsparcia dla tej branży w historii Chin. Zakłada on, że elektryki zakupione w latach 2024-2025 będą zwolnione z podatku od zakupu, co daje oszczędności do 30 000 juanów (ok. 16,5 tys. zł).

Wcześniej Chiny oferowały również subsydia do zakupu aut elektrycznych przez ponad dekadę, ale program ten zakończył się w zeszłym roku. Mimo to, chiński rynek elektryków nadal rośnie, a lokalne firmy takie jak NIO czy BYD zyskują na popularności. Takie działania napędziły popyt na samochody elektryczne, pozwoliły chińskim markom na rozwój i zapewniły środki, które teraz wykorzystywane są do popularyzacji tamtejszych produktów na kolejnych światowych rynkach - w tym w Europie.

Dziewczyna wbiegła pod samochódPolicja
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas