Rezerwy paliwa w Polsce wystarczą na 95 dni. Czy to dużo?
Przedwyborcze "cuda na Orlenie", gdzie - w sprzedaży detalicznej - paliwo kosztuje dziś mniej niż w hurcie u importerów, przysporzyły państwowemu koncernowi wielu problemów. Pojawienie się na stacjach wojskowych cystern wzbudziło podejrzenia, że by radzić sobie z brakami, koncern sięgnął po "wojskowe" rezerwy strategiczne. To nieprawda, ale warto zdawać sobie sprawę, na ile wystarczą zmagazynowane w kraju paliwa, gdyby - teoretycznie - doszło do zatrzymania polskich rafinerii?
Informacje o tym, że wojskowe cysterny dostarczają na stacje benzynowe Orlenu paliwa pochodzące z rezerw strategicznych nie są prawdziwe. Koncern wielokrotnie korzystał już z pomocy wojskowych pojazdów w chwilach zwiększonego zapotrzebowania na paliwa, ale dotyczy to wyłącznie posiłkowania się wojskowymi środkami transportu. Wojskowe cysterny od czasu do czasu pomagają Orlenowi dowozić paliwo, gdy flota ciężarówek należących do koncernu nie jest w stanie zapewnić ciągłości dostaw. Dlaczego stało się tak i tym razem?
Służby prasowe państwowego koncernu zaprzeczają, by szokująco wręcz niskie ceny (biorąc pod uwagę notowania ropy na światowych giełdach i ceny paliw zagranicą) miały cokolwiek wspólnego z kampanią wyborczą. Nie jest też prawdą twierdzenie, że w Polsce "brakuje paliwa". Problemy z ciągłością dostaw biorą się z faktu, że Orlen dostarcza około 65 proc. paliw zużywanych w naszym kraju. Pozostała część pochodzi od importerów, którzy związani są często długoterminowymi umowami.
Z ich oferty do tej pory korzystały masowo np. firmy transportowe zużywające miesięcznie po kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy litrów. Przez wiele lat paliwo oferowane przez importerów było bowiem wyraźnie tańsze od pochodzącego z Orlenu. Cenowy "cud na Orlenie" sprawił jednak, że duża część importerów wstrzymała działalność ze względu na... brak popytu.
Ceny detaliczne na stacjach państwowego giganta są dziś niższe niż w hurcie u importerów, którzy kupują paliwa zagranicą. Przedsiębiorcy mogą więc kupić paliwo u dotychczasowych dostawców, ale ci sprzedają je w cenach "wolnorynkowych", czyli - aktualnie - zdecydowanie wyższych niż na Orlenie. Stąd też wzięły się problemy z czasowym zaopatrywaniem stacji benzynowych i fala "awarii dystrybutorów". Zbiorniki stacji osuszane są po prostu przez ciężarówki i maszyny, których właściciele do tej pory zaopatrywali się w olej napędowy u importerów.
Jak wynika z danych Agencji Rynku Energii, od początku roku do końca lipca sprzedaż benzyn w Polsce wynosiła 3,1 mln ton (wzrost o 4,2 proc. ), a olejów napędowych - 10,6 mln ton (-0,6 proc.). Dla porównania produkcja paliw kształtowała się w tym czasie następująco:
- produkcja benzyn - 2,6 mln ton,
- produkcja oleju napędowego - 7,9 mln ton.
Oznacza to, że z zagranicy sprowadziliśmy około 15 proc. zużytego do tej pory oleju napędowego i około 12 proc. zużytej w tym roku benzyny.
Ciekawą analizą dotyczącą rezerw strategicznych podzielił się właśnie "Business Insider". Wynika z niej, że od stycznia do lipca w Polsce zużywano średnio 441 tys. ton benzyny i 1513 tys. ton oleju napędowego miesięcznie.
To jednak sytuacja ekstremalna, bo polskie rafinerie pracują bez przeszkód, dostarczając miesięcznie 1,1-1,2 mln ton oleju napędowego. Poważne braki mogą się więc pojawić wyłącznie w przypadku poważnych awarii czy np. ataku na infrastrukturę krytyczną.
Kilka dni temu Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Paliw Strategicznych, uspokajał w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że aktualne przepisy wymagają zabezpieczenia rezerw niezbędnych dla funkcjonowania państwowej gospodarki przez 90 dni. Ściślej chodzi o co najmniej 90 dni "średniego dziennego przywozu netto ekwiwalentu ropy naftowej w poprzednim roku kalendarzowym". Dodał również, że obecnie składowane zapasy dają nam przynajmniej 95 dni i - tu cytat - "duże poczucie bezpieczeństwa".
Co ciekawe, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych nie dysponuje własnymi magazynami na ropę lub paliwa. Zapasy i rezerwy pozostające w dyspozycji Agencji, przechowywane są w zbiornikach hurtowników i dostawców.
Szczegółowe dane dotyczące poziomu zapasów ze względów bezpieczeństwa nie są podawane do publicznej wiadomości.