Co dalej z cenami paliw?
W najbliższych tygodniach ceny paliw na stacjach benzynowych powinny pozostać stabilne, ze zmianami na poziomie kilku groszy w dół lub w górę - ocenia dr Jakub Bogucki, analityk E-petrol.pl. Prognozy na kolejne miesiące są niepewne, bo zbyt wiele niewiadomych może wpłynąć na sytuację na rynku ropy naftowej. Najważniejsze z tych czynników to sytuacja na Bliskim Wschodzie, ustalenia grupy OPEC+, wojna celna Waszyngtonu z Pekinem oraz brexit.
- Ostatnie zmiany, jakie mamy na stacjach, są praktycznie niezauważalne, ponieważ cały czas utrzymujemy się na poziomach około 5 zł dla benzyny i oleju napędowego. Jedynym paliwem, które drożało w ostatnim czasie, jest autogaz, ale to jest zmiana rzędu 2 gr, więc niezbyt znacząca. Wszystko wskazuje na to, że kolejne tygodnie to będzie cały czas podobny poziom - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl.
W kolejnych miesiącach wiele zależeć będzie od sytuacji międzynarodowej, m.in. decyzji OPEC, organizacji zrzeszającej 14 eksporterów ropy naftowej oraz 10 innych państw dostarczających na globalny rynek ten surowiec, z których najważniejszy to Rosja. Najbliższe spotkanie zaplanowane jest na 5 i 6 grudnia. Ma na nim zapaść decyzja o utrzymaniu i przedłużeniu porozumienia o ograniczeniu wydobycia ropy naftowej o 1,2 mln baryłek dziennie. Niewykluczone jest również wprowadzenie jeszcze ostrzejszego limitu, co przełożyłoby się na wzrost cen. Obecna umowa wygasa z końcem marca 2020 roku. Producenci współpracują od 2016 roku, by powstrzymać spadki cen, a od lipca 2019 roku mają porozumienie o "stałej współpracy".
W połowie 2014 roku ropa brent kosztowała ponad 110 dol. za baryłkę. Półtora roku później było to niespełna 30 dol. Ograniczenie podaży doprowadziło do stopniowego wzrostu ceny do przeszło 80 dol. przed rokiem. Obecnie jednak jest o jedną czwartą niższa.
- Innymi wydarzeniami bardziej o charakterze politycznym, ale jednak znaczącymi dla rynków międzynarodowych, jest m.in. wojna celna między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, która trochę się ślimaczy i nie wiadomo właściwie, jak wyglądają w niej rozstrzygnięcia - mówi Jakub Bogucki. - Istotna jest także europejska debata o brexicie. To może rzutować na rynki walutowe, a paradoksalnie także i pośrednio na rynki surowcowe. Z tej strony również można się spodziewać jakiejś zmiany. To są sytuacje z wieloma możliwymi scenariuszami, więc trudno powiedzieć jednoznacznie, czy to będzie działanie na plus, czy na minus dla rynku naftowego.
W połowie października amerykański prezydent Donald Trump zawiesił wprowadzenie ceł na chińskie towary o wartości 250 mld dol. i liczy, że Państwo Środka do połowy grudnia zrewanżuje się odblokowaniem wwozu produktów rolnych ze Stanów Zjednoczonych. Tak naprawdę ma jednak nadzieję, że stanie się to miesiąc wcześniej na szczycie APEC (Wspólnota Gospodarcza Azji i Pacyfiku), który odbędzie się w Chile. Trumpowi zależy na zniesieniu tej blokady, bo farmerzy, którzy w dużym stopniu przyczynili się do jego wyboru, mocno ucierpieli na wojnie handlowej. Chinom z kolei zależy na dostawach amerykańskiej wieprzowiny, bo z powodu afrykańskiego pomoru świń na rynku brakuje mięsa.
Kolejnym czynnikiem jest sprawa konfliktu w Syrii i próby powrotu Libii na rynek.
- Jeśli doszłoby do zdecydowanej eskalacji konfliktu syryjskiego, zaangażowania kolejnych państw czy działań militarnych na większą skalę, to tutaj mamy tę premię ryzyka, którą ropa szybko odzwierciedla, czyli po prostu wzrost cen spowodowany obawą o płynność tranzytu ropy czy jej stabilne wydobycie -tłumaczy analityk E-petrol.pl. - Z drugiej strony słyszymy, że Libia robi teraz wiele, żeby wrócić do czołówki światowych producentów. To jest kraj, który z powodu wewnętrznych konfliktów nie może się w ostatnich latach pozbierać i wrócić do wydajnej produkcji. Jeśli do tego by doszło, mamy do czynienia z ważnym graczem, eksporterem na rynki europejskie, którego większa produkcja mogłaby mocno obniżyć ceny.