Polskie drogi

Zatrzymał się przed przejściem. Nikt nie wiedział, co zdarzy się za chwilę

Kierowca samochodu dostrzegł dziewczynkę, która stała przed przejściem dla pieszych, najwyraźniej chcąc przejść na drugą stronę ulicy. Zatrzymał się, by ją przepuścić, ale nikt nie spodziewał się tego, co wydarzy się później.

W internecie pojawiło się nagranie, na którym zarejestrowano kuriozalne zdarzenie, do którego doszło na jednym z przejść dla pieszych. Kierowca samochodu z kamerą dostrzegł dziecko, które stało przed przejściem, po jego lewej stronie. 

Chcąc ułatwić dziecku przejście, kierowca zatrzymał samochód. Niezależnie od interpretacji obowiązujących obecnie przepisów (czy pieszy stojący przed przejściem jest pieszym wchodzącym, czy staje się wchodzącym, gdy faktycznie zaczyna wchodzić na przejście), pewne jest, że nie miał obowiązku tego robić, bo przejeżdżając w żaden sposób nie wymuszał pierwszeństwa (nie wpływał na sposób poruszania się dziewczynki). Jednak przepisy ruchu drogowego to jedno, a dbanie o bezpieczeństwo dziecka i wysoka kultura osobista to drugie. 

Reklama

Jeden kierowca zatrzymał się przed przejściem. Inni już nie

Niestety, inni kierowcy, nadjeżdżający z przeciwka, nie dostrzegli powodu zatrzymania i przejeżdżali przez przejście. Na szczęście dziewczynka nie dała się "sprowokować" do wejścia na przejście zatrzymaniem jednego samochodu. Nadal stała i czekała, aż dostrzegą ją inni kierowcy. To świadczy o jej świetnym wyedukowaniu przez rodziców oraz dużej dojrzałości. W analogicznych sytuacja nierzadko dochodziło do niebezpiecznych zdarzeń, czy wręcz potrąceń z udziałem nawet dorosłych pieszych.

Dziewczynka zdecydowała się wejść na przejście dopiero wtedy, gdy kierowca, który zatrzymał się jako pierwszy częściowo przejechał na pas do ruchu w przeciwną stronę, blokując przejazd i zmuszając do zatrzymania nadjeżdżający samochód. Wcześniejsze błyskanie światłami drogowymi nie wystarczyło.

Zatrzymać się czy nie?

Z tego zdarzenia można wysnuć kilka wniosków. Nie jest najszczęśliwszym pomysłem zatrzymywanie się, gdy pieszy znajduje się po "naszej" lewej stronie. Oczywiście nikt nie broni wykazywać się wysoką kulturą, ale w takiej sytuacji może to prowadzić do niebezpiecznych zdarzeń, a przecież nie o to chodzi. Po drugie, szkoda, że tak wielu kierowców nie powiązało samochodu stojąco przed przejściem z tym, że gdzieś blisko może znajdować się pieszy. Szkoda również, że nie dostrzegli dziecka stojącego na chodniku, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że dziecku należy umożliwić przejście przez jezdnię.

"Spójrz w lewo, spójrz w prawo i jeszcze raz w lewo" - to wciąż działa

Co jednak najważniejsze, to całe zdarzenie pokazało, jak niesłychanie ważna jest edukacja w zakresie ruchu drogowego, to pogardzane dziś w niektórych kręgach hasło "spójrz w lewo, spójrz w prawo, jeszcze raz w lewo". Dziewczynka weszła na przejście dopiero wówczas, gdy miała całkowitą pewność, że kierowcy ją widzą i się zatrzymują, zdając sobie sprawę, że to iż ona widzi samochód nie oznacza, że kierowca również ją widzi, a to że zatrzymał się jeden samochód nie oznacza, że zrobią to również inne. 

Jak słusznie zauważył jeden z komentatorów pod filmem: "trzeba przyznać, że dziecko pięknie wychowane. Nie jeden dorosły wlazłby pod auto. Brawo dla rodziców ����Co do reszty kierowców, to brak słów. Dziecko mądrzejsze od nich". Nic dodać, nic ująć... 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przejście dla pieszych | piesi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama