Wypadek Szydło. 62 tys. zł za kuriozalną opinię biegłych!

Koszty śledztwa w sprawie wypadku w lutym ub.r. w Oświęcimiu z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło wyniosły ok. 155 tys. zł - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.

Prokuratura chce uznania winy kierowcy SC, ale jednocześnie nie chce go karać
Prokuratura chce uznania winy kierowcy SC, ale jednocześnie nie chce go karaćfot. Łukasz KalinowskiEast News

"Jak wynika z zestawienia opłat i innych wydatków poniesionych w toku postępowania przygotowawczego, łączna kwota dotychczas poniesionych kosztów to 154 tys. 612 zł, w tym należności biegłych różnych specjalności to 106 tys. zł" - poinformował prok. Hnatko.

Jak zaznaczył, najwięcej kosztowały opinie biegłych z zakresu techniki jazdy i ruchu drogowego - 62 tys. zł. Kolejne koszty to opinie biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej - ok. 9,7 tys. zł; biegli tłumacze - 9,3 tys. zł, należności świadków (koszty dojazdu) - 3,5 tys. zł.

Przypomnijmy, że biegli wydali kuriozalną opinię wedle której winny wypadku ma być kierowce Fiata Seicento. Stwierdzili, że kierowca Seicento na widok samochodu z włączonymi kogutami zjechał do prawego krawężnika i zatrzymał się. Gdy ten samochód go minął, "włączył się do ruchu" i wtedy uderzyła w niego limuzyna Beaty Szydło. W opinii biegłych przy włączaniu do ruchu wymagane jest upewnienie się, czy droga jest wolna i nie ma znaczenia, czy nadjeżdżający pojazd jest uprzywilejowany czy też nie (kwestia sygnałów dźwiękowych).

Taka opinia biegłych budzi jednak duże wątpliwości, bowiem zgodnie z przepisami, jeśli zatrzymanie pojazdu wynika z warunków ruchu (a tak niewątpliwie jest, gdy kierowca przepuszcza pojazd uprzywilejowany), nie można mówić o "włączaniu się do ruchu"! Analogiczna sytuacja ma miejsce chociażby w czasie oczekiwania na przejazd przy zapalonym czerwonym świetle. W świetle prawa samochód znajduje się wówczas w ruchu, mimo że fizycznie nie przemieszcza się.

Mówi o tym art. 17. Prawa o Ruchu Drogowym, który brzmi:

"Włączanie się do ruchu następuje przy rozpoczynaniu jazdy po postoju lub zatrzymaniu się niewynikającym z warunków lub przepisów ruchu drogowego oraz przy wjeżdżaniu:

1) na drogę z nieruchomości, z obiektu przydrożnego lub dojazdu do takiego obiektu, z drogi niebędącej drogą publiczną oraz ze strefy zamieszkania;

2) na drogę z pola lub na drogę twardą z drogi gruntowej;

3) na jezdnię z pobocza, z chodnika lub z pasa ruchu dla pojazdów powolnych; 

Tymczasem sami biegli stwierdzili, że kierowca Seicento zatrzymał się na drodze, przy krawężniku, a nie na poboczu czy chodniku.

W sprawie wypadku Prokuratura Okręgowa w Krakowie w połowie marca skierowała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku. Termin posiedzenia sądu w tej sprawie nie został wyznaczony.Obrońca Sebastiana K. zapowiadał, iż razem ze swoim klientem nie zgodzą się na warunkowe umorzenie postępowania, ponieważ nie jest ono korzystne dla Sebastiana K.

W takim przypadku sąd skieruje sprawę na rozprawę główną, a prokurator będzie miał siedem dni na uzupełnienie wniosku o umorzenie o elementy niezbędne dla aktu oskarżenia (m.in. listę świadków, wykaz dowodów do przeprowadzenia).

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.

14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.

O kosztach śledztwa poinformowało również we wtorek Radio Zet i Radio Kraków.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas