Polskie drogi

To nie był wypadek. Kierowca ma zarzut zabójstwa!

Zarzut zabójstwa rowerzysty i usiłowania zabójstwa kolejnych czterech osób postawi we wtorek prokuratur 52-letniemu Robertowi R., który w niedzielę w Rzezawie wjechał w grupę rowerzystów i pieszych - poinformował prok. Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

Przedstawienie zarzutów i przesłuchanie podejrzanego odbędzie się we wtorek w szpitalu psychiatrycznym w Krakowie, dokąd sprawca trafił po wypadku. Lekarze zdecydowali, że mężczyzna nie może zostać przewieziony do prokuratury. Jak ustaliła prokuratura, leczył się on psychiatrycznie.

"Z zeznań świadków i okoliczności zdarzenia wynika, że właściwe jest przedstawienie sprawcy zarzutu zabójstwa i usiłowania zabójstwa czterech osób. Świadkowie zeznali m.in., że kierowca celowo wjechał w grupę rowerzystów i pieszych, a nawet dodał gazu. Także po zatrzymaniu nie okazywał skruchy" - powiedział PAP prok. Sienicki. Jak dodał, według niektórych świadków Robert R. miał mówić, że "uwolnił potrąconych od zła" i inne nielogiczne rzeczy.

Reklama

Po przesłuchaniu prokuratura wystąpi do sądu o aresztowanie podejrzanego.

Do wypadku doszło w niedzielę po południu na drodze powiatowej w Rzezawie (między Bochnią a Brzeskiem). Poruszający się samochodem marki fiat panda 52-letni mieszkaniec Katowic wjechał w grupę trojga rowerzystów i dwóch pieszych. Potem próbował się oddalić samochodem, ale został ujęty przez świadków po około 200 metrach, gdy potrącił kolejnego pieszego. Świadkowie wezwali policję i przekazali kierowcę funkcjonariuszom.

W wyniku doznanych obrażeń jedna osoba zmarła, jedna jest w stanie ciężkim, a trzy mają obrażenia, których skala będzie ustalana.

Sprawca po zatrzymaniu początkowo został osadzony w policyjnej izbie zatrzymań, ale zachowywał się w sposób odbiegający od normy i wskazujący na zaburzenia psychiczne. Wezwany lekarz zadecydował o przeniesieniu go do szpitala psychiatrycznego.

Jak wykazało wstępne badanie, mężczyzna był trzeźwy, jego krew zostanie jednak przebadana na obecność innych środków w organizmie.

Jak podawały lokalne media, tragedia rozegrała się na oczach ludzi wychodzących akurat z ślubu w kościele. Fiat panda wjechał na chodnik tuż obok świątyni.

Jak podawała "Gazeta Krakowska", sprawca - zatrzymany przez mieszkańców - nie stawiał oporu. "Wstrząśnięci ludzie mieli od niego usłyszeć, że chciał +posprzątać chodnik z ludzi wychodzących z kościoła+" - podała gazeta. Poinformowała również, że na pomoc potrąconym jako pierwsi pospieszyli druhowie z OSP w Rzezawie.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy