Śmierć kursantki. Są wnioski po eksperymencie
Zdaniem śledczych po przeprowadzonym w piątek w Szaflarach eksperymencie procesowym, egzaminator prawa jazdy mógł uniknąć zderzenia auta z pociągiem podczas egzaminu. W wyniku wypadku zginęła 18-letnia kursantka.
Zdaniem śledczych, egzaminator widząc że zdająca nie zatrzymała auta przed znakiem stop, mógł bezpiecznie zatrzymać pojazd jeszcze przed torami i uniknąć tragedii.
"W oparciu o ten eksperyment mamy teraz większą wiedzę na temat przebiegu wypadku. Stwierdziliśmy, że jest tu możliwość zatrzymania pojazdu w bezpiecznej odległości od torów, nawet po minięciu znaku stop. Nawet przy wyższej prędkości samochodu, kierowca mógł go dostrzec, a samochód dałoby się zatrzymać w bezpiecznej odległości" - mówił po przeprowadzonym eksperymencie prokurator Jan Ziemka.
Śledczy stwierdzili również, że kiedy auto już stanęło na torach i zgasł silnik, egzaminator mógł dać komendę do ucieczki. Wówczas kursantka zdążyłaby uciec z samochodu.
"Przeprowadziliśmy także próbę ewakuacji z samochodu i stwierdziliśmy, że ucieczka z pojazdu zajęłaby od dwóch do pięciu sekund. Ustaliliśmy, że zdająca egzamin miała zapięty pas, a egzaminator nie miał pasa zapiętego" - mówił prok. Ziemka.
Wypadek podczas egzaminu na prawo jazdy
Eksperyment polegał na ustawieniu na torach samochodu, dokładnie w miejscu, w którym 23 sierpnia doszło do tragedii. W trakcie eksperymentu pociąg zbliżył się do pojazdu stojącego na torach.
Podejrzany uczestniczył w eksperymencie w sposób bierny. Prokurator dodał, że eksperyment utwierdził śledczych w dotychczasowych ustaleniach.
Za opisany czyn grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.