Polskie drogi

Seicento i kolumna BOR. Nikogo więcej nie było na miejscu wypadku?

Do krakowskiej Prokuratury Okręgowej, badającej sprawę wypadku z udziałem kolumny rządowej, wiozącej premier Beatę szydło, nie zgłosił się żaden świadek wypadku - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Prokuratury Regionalnej prok. Włodzimierz Krzywicki.

Poinformował również, że przesłuchanie premier Beaty Szydło odbędzie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Prawdopodobnie prokuratura nie będzie też przesłuchiwać obecnego na miejscu zaraz po wypadku lekarza; wystarczą jej szczegółowe przesłuchania szóstki ratowników medycznych.

"Pomimo naszego apelu nie zgłosił się żaden bezpośredni świadek wypadku" - powiedział prok. Krzywicki. "Nie zgłosił się żaden kierowca, który teoretycznie miał tam być - co pozwala nam coraz mocniej utwierdzać się w przekonaniu, że tam nikogo innego już nie było. Oczywiście cały czas weryfikujemy zapisy z monitoringu, żeby sprawdzić i wyjaśnić dokładnie tę okoliczność" - podkreślił prokurator.

Reklama

Informacje o tym, że za seicento zatrzymał się jeden lub dwa samochody, wynikały z wyjaśnień kierowcy seicento. Podawały je również media; pojawiały się także zarzuty, że funkcjonariusze BOR-nie zatrzymali tych świadków. Prokuratura wyjaśniała, że funkcjonariusze BOR mieli za zadanie dbać o bezpieczeństwo osoby chronionej.

"Co do terminu przesłuchania pani premier prokuratura nie podjęła jeszcze żadnych ustaleń. Liczymy, że taki termin przesłuchania zostanie ustalony na przyszły tydzień" - powiedział prok. Krzywicki. Jak wyjaśnił, "przesłuchanie pani premier nie jest w tym śledztwie sprawą najbardziej pilną, liczymy się z potrzebą rekonwalescencji, ustalenia kalendarza; ponadto prokurator musi poczynić ustalenia w celu przeprowadzenia jednocześnie podczas pobytu w Warszawie czynności w BOR, ew. innych".

Po piątkowych, szczegółowych przesłuchaniach ratowników medycznych z Oświęcimia, obecnych na miejscu zaraz po wypadku, prokuratura prawdopodobnie nie będzie przesłuchiwać obecnego tam wówczas również lekarza.

Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia (naruszenie czynności ciała przez mniej niż 7 dni). Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. 14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem objęła Prokuratura regionalna w Krakowie.

Do krakowskiej Prokuratury Okręgowej, badającej sprawę wypadku z udziałem kolumny rządowej, wiozącej premier Beatę szydło, nie zgłosił się żaden świadek wypadku - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Prokuratury Regionalnej prok. Włodzimierz Krzywicki.

Poinformował również, że przesłuchanie premier Beaty Szydło odbędzie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Prawdopodobnie prokuratura nie będzie też przesłuchiwać obecnego na miejscu zaraz po wypadku lekarza; wystarczą jej szczegółowe przesłuchania szóstki ratowników medycznych.

"Pomimo naszego apelu nie zgłosił się żaden bezpośredni świadek wypadku" - powiedział prok. Krzywicki. "Nie zgłosił się żaden kierowca, który teoretycznie miał tam być - co pozwala nam coraz mocniej utwierdzać się w przekonaniu, że tam nikogo innego już nie było. Oczywiście cały czas weryfikujemy zapisy z monitoringu, żeby sprawdzić i wyjaśnić dokładnie tę okoliczność" - podkreślił prokurator.

Informacje o tym, że za seicento zatrzymał się jeden lub dwa samochody, wynikały z wyjaśnień kierowcy seicento. Podawały je również media; pojawiały się także zarzuty, że funkcjonariusze BOR-nie zatrzymali tych świadków. Prokuratura wyjaśniała, że funkcjonariusze BOR mieli za zadanie dbać o bezpieczeństwo osoby chronionej.

"Co do terminu przesłuchania pani premier prokuratura nie podjęła jeszcze żadnych ustaleń. Liczymy, że taki termin przesłuchania zostanie ustalony na przyszły tydzień" - powiedział prok. Krzywicki. Jak wyjaśnił, "przesłuchanie pani premier nie jest w tym śledztwie sprawą najbardziej pilną, liczymy się z potrzebą rekonwalescencji, ustalenia kalendarza; ponadto prokurator musi poczynić ustalenia w celu przeprowadzenia jednocześnie podczas pobytu w Warszawie czynności w BOR, ew. innych".

Po piątkowych, szczegółowych przesłuchaniach ratowników medycznych z Oświęcimia, obecnych na miejscu zaraz po wypadku, prokuratura prawdopodobnie nie będzie przesłuchiwać obecnego tam wówczas również lekarza.

Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia (naruszenie czynności ciała przez mniej niż 7 dni). Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. 14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem objęła Prokuratura regionalna w Krakowie.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy