Polskie drogi

Policja celowo zawyża pomiary, żeby zabierać prawa jazdy!

Oczywiście nie robi tak każdy policjant z drogówki. Ale ostatnio pojawiła się cała seria komunikatów, w których policja chwali się albo niekompetencją funkcjonariuszy, albo ich celowym działaniem na szkodę kierowców.

To że policja zamieszcza komunikaty o "piratach drogowych", które ilustruje nagraniami dowodzącymi niekompetencji funkcjonariuszy drogówki, nie jest niczym nowym. W każdej takiej informacji prasowej możemy też przeczytać kłamstwo o tym, że załoga nieoznakowanego radiowozu zmierzyła prędkość "ściganego samochodu". Nie, nie zmierzyła. Zmierzyła prędkość radiowozu, taka jest bowiem zasada działania wideorejestratora, o czym policja chyba udaje że nie pamięta. Wystarczy, że policjant włączy pomiar podczas doganiania innego pojazdu i już wynik jest błędny. Ale kto by się tym przejmował?

Reklama

Tym razem policja pochwaliła się działaniami włocławskiej drogówki. Zatrzymali oni, między innymi, kierującą volkswagenem. Jak czytamy w komunikacie: "Wideorejestrator policyjnej grupy Speed nagrał znaczne przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym przez 39-latkę kierującą Volkswagenem. Rozpędziła się ona do 110 km/h przy obowiązującym limicie 50 km/h". Oglądamy więc nagranie z wideorejestratora i co widzimy?

Radiowóz porusza się z prędkością 147 km/h i wyraźnie zbliża się do Volkswagena. Policjant hamuje, a w trakcie hamowania aktywowany jest pomiar średniej prędkości radiowozu na dystansie 100 m. Pod koniec 10-sekundowego wideo radiowóz jedzie już 93 km/h i nadal zbliża się do pojazdu z przodu. Wynik pomiaru? 110 km/h. Kierująca zapłaciła więc wysoki mandat (400-500 zł), otrzymała 10 punktów karnych i zatrzymano jej prawo jazdy na 3 miesiące!

Zastanawiamy się tylko, na ile są to działania świadome. Czy autor informacji prasowej świadomie kłamał pisząc, że kobieta "rozpędziła się do 110 km/h"? Skoro na nagraniu widać, że radiowóz przy prędkości 93 km/h nadal się do niej zbliża, to chyba jechała wolniej, prawda? A skoro jechała wolniej, to policjanci nie powinni zatrzymywać jej prawa jazdy! Zwykle nie szafujemy oskarżeniami o celowe zawyżanie wyniku pomiaru, ale tak ordynarnego jego fałszowania jeszcze nie widzieliśmy.

Jest jeszcze inna możliwość. Może policjanci nie oszukują, ale po prostu są niekompetentni? W podobnej sprawie w sądzie jeden z policjantów jeżdżących nieoznakowanym radiowozem powiedział sędziemu, że wideorejestrator mierzy prędkość samochodu widocznego w kamerze! Z błędu (bo nie chcemy wierzyć w kłamstwa pod przysięgą) wyprowadził go dopiero biegły. Jeśli to niekompetencja kieruje policjantami to chyba jeszcze gorzej...

W tej samej informacji prasowej policja wspomina o jeszcze trzech innych kierowcach, którzy także stracili prawo jazdy za jazdę nieco ponad 100 km/h w terenie zabudowanym. Czy wszystkie pomiary wykonano równie "profesjonalnie" jak ten z Volkswagenem? 

Tego nie wiemy, ponieważ policja podzieliła się tylko jednym nagraniem. Czyżby funkcjonariusze nie wiedzieli, że publikując je, udowadniają swoje nieuczciwe działanie? Być może czują się tak pewnie, że zupełnie się tym nie przejmują!

Problem polega bowiem na tym, że zatrzymany ma pełne prawo kwestionować wynik pomiaru, nie przyjąć mandatu i wyjaśniać sprawę w sądzie. Nie ma jednak możliwości zawieszenia kary zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące, do czasu zapadnięcia wyroku. Przypadkowo spotkany na drodze policjant jest w tej kwestii jedyną i najwyższą instancją. A policjanci dobrze o tym wiedzą i wygląda na to, że niektórzy nadużywają tej władzy, aby podbijać statystyki, w poczuciu zupełnej bezkarności. Jedyna nadzieja w tym, że uda się coś zdziałać Rzecznikowi Praw Obywatelskich, który zakwestionował ostatnio odmawianie kierowcom prawa do obrony i oceny dowodów wykroczenia przez sąd. Sprawa ta ma tym większą wagę, że od lipca policjanci będą zatrzymywać prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h również poza terenem zabudowanym, rząd PiS wprowadził bowiem nowe przepisy.

Dla porównania zamieszczamy jeszcze jedno nagranie z wideorejestratora. Pomiary przy użyciu tego urządzenia odbywają się na oko i na oko wygląda na to, że radiowóz zachował stałą odległość od poprzedzającego pojazdu. Co prawda pomiar 96 km/h przy ograniczeniu do 40 km/h zostawia wyjątkowo mały margines błędu, który mógł zadecydować o zatrzymaniu prawa jazdy na 3 miesiące, ale to już kwestia specyfiki działania wideorejestratora, a nie błąd czy zła wola policjanta.

Jest różnica? Widać ją, nomen omen, gołym okiem...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama