Passat "bepięć" już nie jest motoryzacyjnym marzeniem Polaka
Oprac.: Mirosław Domagała
Przez długie lata Volkswagen Passat typoszeregu B5 był samochodem, o którym marzyła znaczna część polskich kierowców. Samochód przyciągał dobrą jakością wykonania, świetnym zabezpieczeniem antykorozyjnym i szeroką dostępnością tanich części zamiennych.
Ale czas leci i Passaty B5 się starzeją. Ostatnie egzemplarze wyjechały z fabryki w 2005 roku, a więc dziś najmłodsze samochody mają 17 lat. A to oznacza, że się tanie i już rzadko utrzymywane w należytym stanie technicznym.
Passat B5, w którym wszystko było źle
Przykładem może być samochód, który został zatrzymany do kontroli przez policjantów z Radzynia Podlaskiego. Passat był w tak fatalnym stanie, że w dalszą drogę pojechał, ale na lawecie...
Już na początku kontroli okazało się, że tablice rejestracyjne należą nie do Volkswagena Passata, lecz do BMW. Ponadto auto miało pękniętą szybę czołową, zużyte nadmiernie opony, skorodowane i zużyte tarcze hamulcowe, a także silnik z którego lał się olej i płyn chłodniczy.
W tej sytuacji nie było większym zaskoczeniem, że "B-piątka" nie posiadała polisy OC oraz przeglądu technicznego.
Kierowca zapłaci 5 tys. kary. Czy to uratuje Passata przed piecem hutniczym?
34-letniemu kierowcy samochodu został zatrzymany dowód rejestracyjny. Na tym jednak nie koniec. Fatalny stan auta oznaczał mandat w wysokości 5 tysięcy złotych i 3 punkty karne.
Passat z miejsca kontroli odjechał na lawecie, za którą również kierujący będzie musiał zapłacić. Kolejnym kosztem będzie kara nałożona przez UFG za brak OC.
Kto wie więc, czy ostatnie Passat nie wyruszy w jeszcze tylko jedną podróż - na złomowisko...
***