Nissan stoi nad przepaścią. Kilkanaście tys. osób straci pracę
Japoński koncern przeżywa trudny okres, o czym świadczą kolejne decyzje mogące skutkować zwolnieniami pracowników na całym świecie. To może być jeden z najcięższych momentów w ponad stuletniej historii firmy. Na domiar złego potwierdzają się informacje o rekordowych stratach finansowych.

Nissan to japońska ikona motoryzacji, której pojazdy zdominowały drogi na wielu kontynentach. W ostatnim czasie mierzy się on jednak z dużymi problemami, które spychają go w stronę finansowej przepaści. Wewnętrzne napięcia, nieudane sojusze i globalne zawirowania rynkowe, wieszczą bardzo złe prognozy dla japońskiej firmy.
Nissan redukuje miejsca pracy. Perspektywa zwolnienia rysuje się przed tysiącami pracowników
Niestety, wiele wskazuje na to, że ogłoszona pod koniec zeszłego roku redukcja 9 tys. miejsc pracy zdezaktualizowała się. Nissan szykuje się do zwolnienia dodatkowych 10 tys. pracowników na całym świecie, co w efekcie spowoduje, że z firmą pożegna się aż z 19 tys. osób. To aż 15 proc. globalnej siły roboczej tego producenta.
Sytuacja ta może być spowodowana perspektywą najgorszego wyniku finansowego od ponad dwóch dekad, o którym poinformował publiczny nadawca NHK i dziennik gospodarczy Nikkei. Szacowana strata netto w roku finansowym 2024 - 2025 ma wynieść 700 - 750 mld jenów (4,8 - 5,1 mld dolarów), co przewyższy tragiczny wynik finansowy firmy z przełomu mileniów, gdy firma straciła 684 mld jenów.
Powody niepowodzeń Nissana. Problemy wewnątrz, silna konkurencja i cła w USA
Wpływ na fatalne wyniki finansowe Nissana może być trapiąca go seria niepowodzeń na czele ze skandalem wokół byłego prezesa Carlosa Ghosna, a także fiaskiem rozmów z Hondą. Dodatkowo, nad producentem ciąży duże zadłużenie i przestarzała gama modeli. To powoduje, że agencje ratingowe zdegradowały Nissana do poziomu śmieciowego, podkreślając jego niską rentowność.

Nie pomaga również duża konkurencja na rynku chińskim, która deklasuje ofertę elektryków od Nissana. Pomimo inwestycji wartych 10 mld juanów w Państwie Środka, Nissan nie może zyskać znaczącej przewagi nad konkurentami obecnymi na tamtym rynku. Dodatkowe trudności trapią Nissana na rynku amerykańskim, gdzie zmaga się on z 25-procentowymi cłami nałożonymi przez administrację Trumpa na importowane pojazdy.
Ostatnia deska ratunku dla Nissana. Inaczej zbankrutuje
Konsekwencje wielu niepowodzeń, które obecnie spotykają Nissana, mogą być dla niego o wiele bardziej dotkliwe niż można by się było spodziewać. Wynika to z wrażliwości jego klientów nawet na niewielkie zmiany w cenach, co może z kolei przełożyć się na niską sprzedaż. Niedawno z powodu niekorzystnych warunków rynkowych, producent zmuszony został do odwołania swoich planów budowy nowej fabryki baterii elektrycznych na południu Japonii. Tym bardziej, że według przewidywań, taka rozbudowa mogła obciążyć budżet japońskiego producenta na miliard dolarów.

Wiele wskazuje na to, że w obliczu trwającego kryzysu, Nissan nie przetrwa bez pomocy z zewnątrz. Zauważa się, że istnieje droga ratunku dla japońskiego producenta w postaci tajwańskiego giganta elektronicznego, jakim jest Hon Hai (Foxconn) zaangażowany m.in. w produkcję komponentów do iPhone'ów. Foxconn już wcześniej interesował się odkupieniem od Nissana udziałów w Renault, a niedawno ogłosił współpracę z Mitsubishi Motors nad wspólnym modelem elektrycznym. Zdaniem ekspertów, to on właśnie może pomóc wstać Nissanowi z kolan.