Nie ma już ormowców, są... "szeryfowie drogowi". To donosiciele?

W wiele krajach istnieją cywilne formacje, których zadaniem jest wspomaganie policji. W Polsce nikt takiej organizacji dotąd nie powołał, być może pamiętając o PRL i niechlubnych dokonaniach ORMO, czyli Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Dziś ormowców nie ma, są samozwańczy "szeryfowie drogowi".

Funkcjonariusze ORMO sprawdzają dokumenty kierowcy ciężarówki. Warszawa, lata 60.
Funkcjonariusze ORMO sprawdzają dokumenty kierowcy ciężarówki. Warszawa, lata 60.Wojtek LaskiAgencja SE/East News

Ci zmotoryzowani instalują w samochodach kamerki, rejestrujące wydarzenia na drodze. A potem cierpliwie przeglądają nagrania, wyszukują, kopiują i wysyłają do odpowiednich służb fragmenty, dokumentujące wykroczenia, popełniane przez innych kierowców. Zupełnie nie przejmują się, iż są nazywani kapusiami, donosicielami, konfidentami... Wszak działają w służbie prawa i porządku.

Są też szeryfowie niezmotoryzowani. Dzielą się na stacjonarnych i mobilnych. Przedstawiciele pierwszej z wymienionych grup przesiadują w mieszkaniach, pilnie obserwując, co dzieje się za oknem. Gdy tylko dostrzegą kierowcę, który nieopatrznie zaparkował w niedozwolonym miejscu, od razu zawiadamiają policję lub straż miejską, domagając się natychmiastowej interwencji. Szeryfowie piesi, aczkolwiek mobilni, krążą po mieście. Gdy zetkną się z przypadkiem łamania przepisów ruchu drogowego, sięgają po telefon i dzwonią gdzie trzeba. Zdarzają się też jednak ekstremiści, wymierzający sprawiedliwość na własną rękę. Tak jak pewna mieszkanka Zielonej Góry, która spacerując z psem przerysowywała karoserie  samochodów, tarasujących chodnik. Miała pecha, bo na gorącym uczynku przyłapała ją kamerka, czuwająca w jednym aut. Pani została zidentyfikowana i skazana przez sąd na grzywnę oraz zobowiązana do naprawienia wyrządzonych szkód.

Byliśmy przekonani, że postępowanie zielonogórzanki spotka się z jednoznacznym potępieniem ze strony internautów. I rzeczywiście, dostało się jej ostro. "Obciąć babsku łapska"... "Pewno baby nie stać na samochód i zazdrości innym, że go mają"... "A od kiedy to byle jakaś prukwa ma prawo pouczać czy karać kierowców?"... Takie wpisy to w podobnych sytuacjach w zasadzie klasyka.

Niektórzy pytają, czy tak pryncypialna w stosunku do niesfornych kierowców kobieta sama zawsze przestrzega obowiązujących przepisów; na przykład czy sprząta po własnym psie. Inni użalają się nad losem zmotoryzowanych. Jak "delta", który pisze: "W Polsce najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną (i najliczniejszą) są kierowcy. Nie geje (...), nie kobiety (te to mają tylko przywileje), tylko kierowcy. Tylko płać podatki w benzynie i mandaty za byle co, a jak się nie podoba, to na rower."

Odezwali się również ironiści. "Najpierw kamieniami w dinozaury a teraz w samochody!?" - oburza się "lelo".

Są komentarze, których autorzy dzielą się własnymi doświadczeniami i sposobami na walkę z plagą nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów.

"tru": "Ja podchodzę do takiego kierowcy z moim rotweilerem Koki i mówię: Koki nie lubi źle zaparkowanego auta. I momentalnie przestawiają. Koki jest oczywiście bez kagańca..."

"byrcyn": "Nigdy nie uszkadzam źle zaparkowanego auta. Noszę końcówkę do wentylka i wypuszczam powietrze tylko z jednego koła od strony kierowcy. Tak żeby zauważył flaka i mógł wymienić na zapas - ot taka nauczka."

"dziadek": "Ja kiedyś spacerując z wózkiem natknąłem się na samochody zaparkowane tak, że nie można było przejść. A że nie miałem ochoty na spacer środkiem jezdni pomiędzy samochodami zadzwoniłem na policję i poczekałem. Owszem, przyjechali, odszukali kierowców i wlepili im mandaty (...) Happy end? Niekoniecznie. Kiedy kilka dni później znów spacerowałem z wózkiem tą samą ulicą wypatrzył mnie jeden z tych ukaranych i wezwał policję twierdząc, że przejeżdżając porysowałem mu samochód, co widział z okna. Owszem, rysę miał, problem od jak dawna? Ale policja chętna i sprawna, zaraz mnie zatrzymała i miałem sprawę o zniszczenie mienia. Wprawdzie w końcu sąd nie dał wiary oszustowi, głównie zresztą dlatego, że przedobrzył i na rozprawę przyciągnął jeszcze na świadków inne osoby z rodziny, które rzekomo stały gromadnie przy oknie i wszystko widziały, ale i tak było kilka rozpraw, miałem masę nieprzyjemności."

Zaskakująco wielu internautów okazało jednak zrozumienie dla działań mieszkanki Zielonej Góry.

"asalia": "A ja tą panią rozumiem (nie znaczy popieram). Zabrze - Helenka, chodniki pięknie odśnieżone, ale na chodnikach sznur parkujących samochodów i piesi żeby przejść muszą je omijać idąc po śliskich śnieżnych wądołach ulicy; wiem, że brakuje miejsc do parkowania, ale jeżeli wyląduję na urazówce ze złamaniem, to dlaczego ma mnie to interesować?"

"tatu": "Nie życzę nikomu źle, ale co powiedzielibyście, gdyby wasza córka, żona prowadząc wózek z dzieckiem z powodu takiego zachowania kierowcy nie mogła swobodnie poruszać się po chodniku."

"Jaś": "Niektórzy tak parkują, że im się kapeć z miejsca należy."

"Tak": "Tak zaparkowane auta (...) należy rysować, bo nic innego takiemu nie pomoże."

"Ech": "No cóż, kierowca gdyby potrafił zaparkować zgodnie z przepisami, nie byłoby tematu. Większość ma to gdzieś. No i jest reakcja, nie pochwalam jednak rozumiem..."

"Jurand": "Nie pochwalam rysowania lakieru. Ja bym zadzwonił na policję i niech lepi mandaty. Taki wąski chodnik jest wyłącznie dla pieszych. Z wózkiem już tam rodzice nie przejdą, więc pozostaje im jezdnia. Czy to jest w porządku? Nie potrafisz parkować lub jesteś bezczelnym, leniem to jedź autobusem lub taksówką."

"dr Neko": "Jakby nie było, kobita wykonała pożyteczną dla społeczeństwa robotę. Te ggguuunnnuuoojjjee już nigdy tak nie zaparkują."

"gość": "Prawidłowo, trzeba uczyć głupich kierowców."

Prawidłowo? Oj, chyba niekoniecznie. Rozmyślne uszkadzanie cudzych samochodów, obojętnie z jakiego powodu, zasługuje wyłącznie na krytykę. Tu nie mamy jakichkolwiek wątpliwości. Pojawiają się one natomiast przy ogólnej ocenie aktywności "szeryfów drogowych". Nie jest fajnie żyć w kraju, gdzie jesteś nieustannie obserwowany przez setki kamer, obojętnie czy tych pracujących w miejskim monitoringu, czy zainstalowanych w samochodach. Mając świadomość, że w każdej chwili nagranie z twoim udziałem może trafić w ręce policji. Z drugiej strony trudno nie podziwiać zaangażowania ludzi, którzy nie szczędząc sił i środków, a zwłaszcza czasu, usiłują wytępić naganne zachowania rodaków. A że czerpią z takiej działalności osobistą satysfakcję? No cóż, to chyba dobrze, jeśli robota sprawia człowiekowi trochę przyjemności...

poboczem.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas