Polskie drogi

Jest prokuratorskie śledztwo ws. działań służb po wypadku premier Szydło

Śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez policjantów i prokuratorów biorących udział w czynnościach po wypadku z udziałem limuzyny premier Beaty Szydło prowadzi Prokuratura Okręgowa w Kielcach - poinformował rzecznik prokuratury Daniel Prokopowicz.

Jak podała we telewizja TVN 24, śledztwo jest wynikiem zawiadomienia, jakie w tej sprawie złożyli do prokuratury posłowie PO Cezary Tomczyk i Agnieszka Pomaska. Zostało wszczęte 12 kwietnia.

Informacje potwierdził agencji PAP Prokopowicz. Jak wyjaśniał, jest to "postępowanie przygotowawcze w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych biorących udział w czynnościach" na miejscu wypadku z udziałem audi i fiata seicento, 10 lutego w Oświęcimiu. Dodał, że chodzi o czynności wykonywane przez funkcjonariuszy policji i prokuratorów.

Reklama

Będziemy wyjaśniać okoliczności, wynikające z zawiadomienia złożonego 16 lutego przez dwoje posłów, związane z bezpodstawnie wykonanymi - zdaniem zawiadamiających - czynnościami z udziałem kierowcy fiata, nieprawidłowym zachowaniem prokuratorów obecnych na miejscu zdarzenia oraz z kwestią dostępu adwokata do zatrzymanego w momencie zatrzymania - bezpośrednio po czynnościach na miejscu zdarzenia - opisywał Prokopowicz.

Prokurator dodał, że śledztwo jest na wstępnym etapie i jest prowadzone "w sprawie". Jak mówił, zawiadomienie opiera się na doniesieniach medialnych, a śledczy chcą wszechstronnie wyjaśnić sprawę, dlatego istotne będzie przesłuchanie kierowcy fiata i dokonanie oględzin akt sprawy z wypadku drogowego. Te czynności zostały już zaplanowane, będą stopniowe realizowane przez prokuratora - zaznaczył.

Prokopowicz wyjaśniał też, że jest to tzw. śledztwo własne prokuratora, dotyczy bowiem policjantów i prokuratorów.

Komplikacje w śledztwie

Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia. Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.

14 lutego kierowca fiata Sebastian K. usłyszał prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku. Nie przyznał się do winy, ale prokuratura nie podaje treści jego wyjaśnień. Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór sprawuje Prokuratura Regionalna w Krakowie.

Jak podawały w kwietniu krakowskie media, bezpośrednio po wypadku na miejscu obecna była m.in. wiceszefowa Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Maria Zębala i biegły z Instytutu Ekspertyz Sądowych, jeden z dwóch specjalistów ds. odczytu danych i jedyny dostępny w tym czasie - Jakub Zębala, jej mąż. Według mediów, mogło to zagrażać obiektywizmowi śledztwa.

Zdaniem prokuratury "nie można przyjąć, że zastępca Prokuratora Okręgowego Maria Zębala wspólnie pracowała na miejscu zdarzenia z biegłym Jakubem Zębalą, skoro oględziny miejsca wypadku prowadził funkcjonariusz KPP w Oświęcimiu pod nadzorem Prokuratora Rejonowego w Oświęcimiu, a zastępca Prokuratora Okręgowego w Krakowie jedynie była obecna przy oględzinach, nie wykonując żadnej czynności. (...) Natomiast rola biegłego Jakuba Zębali ograniczyła się do czynności technicznej podłączenia licencjonowanego urządzenia do odczytywania danych z rejestratorów wypadkowych z wykorzystaniem systemu Bosch CDR" - wyjaśniła prokuratura.

W tych okolicznościach udział w czynnościach osób, pozostających w związku małżeńskim, w ocenie organów procesowych nie wzbudza żadnych uzasadnionych zastrzeżeń co do braku obiektywizmu którejkolwiek z tych osób - stwierdziła prokuratura informując, iż obie osoby nie biorą już udziału w czynnościach śledztwa. Pierwsza próba sczytania danych nie powiodła się i powołano kolejnego biegłego.

(az)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy