Polskie drogi

Chojrak miał dostać 27 punktów karnych. Po tej odpowiedzi nie dostał wcale

Krewki kierowca Skody poczuł się urażony, że wszyscy nie zjeżdżają mu z drogi i postanowił zatrzymać ruch na jednej z katowickich arterii. Policja miała na ten temat swoje zdanie i postanowiła wezwać właściciela niebieskiego kombi i ukarać go mandatem. Za swoje zachowanie miał stracić prawo jazdy, ale... przechytrzył policjantów i nie dostał punktów, dzięki czemu zachował dokument.

Sytuacja miała miejsce w połowie grudnia na jednej z katowickich dróg - dokładnie DK86. Kierowca skody jadący lewym pasem bardzo poirytował się tym, że inny kierowca (nagrywający przebieg trasy) nie chciał ustąpić mu miejsca i gdy tylko nadarzyła się okazja wyprzedził go i zaczął hamować chcąc ukarać za wątpliwe przewinienie. Sytuacja szybko eskalowała i "szeryf ze Skody" całkowicie zatrzymał ruch w tunelu pod wiaduktem. Nie tylko zatrzymał się powodując ogromne zagrożenie, ale też wysiadł chcąc dobitnie pokazać swoje niezadowolenie.

Szeryf ze Skody na nagraniu

Nagranie z całej sytuacji trafiło to internetu. Na nagraniu widać jak doszło do całej eskalacji agresji na drodze w tym przypadku. Widać też, że inni kierowcy widząc zachowanie kierowcy Skody są nieco zdezorientowani i również zatrzymują się by uniknąć niebezpiecznej sytuacji. Nagranie znajdziecie poniżej:

Reklama

Sprawą zainteresowała się policja

Wyczyny kierowcy Skody uwiecznione na nagraniu z wideo rejestratora trafiły również na policyjną skrzynkę "stop agresji drogowej". Funkcjonariusze zainteresowali się sprawą i postanowili ją wyjaśnić, wzywając kierowcę skody na komisariat. Według ustaleń "Szeryfowi" należało się aż 27 punktów karnych i nawet kilka tysięcy złotych mandatu (zależnie od decyzji policjanta) za nieuzasadnione hamowanie i utrudnianie ruchu (kara nie niższa niż 500 zł), zatrzymywanie się w tunelu (200 zł) i powodowanie zagrożenia w ruchu drogowym (nawet do 3000 zł). 

Właściciel Skody skutecznie jednak wymigał się od punktów karnych.

Nie dostał punktów tylko grzywnę

37-letni właściciel zjawił się na komisariacie w celu złożenia wyjaśnień, jednak nie przyznał się do winy i odmówił wskazania osoby, która prowadziła samochód w momencie popełnienia szeregu wykroczeń. W związku z tym policjanci mogli ukarać go jedynie grzywną wysokości 2000 zł za niewskazanie sprawcy wykroczenia, a w zasadzie "osoby której pożyczył samochód". 

Jakość nagrania nie pozwoliła jednoznacznie zidentyfikować kierowcy. Można zatem powiedzieć, że sprawcy niebezpiecznych manewrów na drodze, które mogły doprowadzić do bardzo groźnej sytuacji tym razem się upiekło, bowiem za swoje zachowanie powinien stracić prawo jazdy i zapłacić wysoki mandat.

Policja walczy z agresją drogową

Policja jest bardzo wyczulona na agresywne zachowania na drodze mogące prowadzić do niebezpiecznych sytuacji i ze szczególną uwagą zajmuje się podobnymi sprawami. Agresja na polskich drogach wciąż jest dużym problemem - nie brakuje szeryfów, którzy chcą wychowywać innych kierowców wykonując niebezpieczne manewry typu brake-check (hamowanie przed maską). Pośpiech nie może być jednak uzasadnieniem takich zachowań, dlatego kierowcy powinni mieć świadomość, że podobne zachowania będą karane z pełną stanowczością i nie zawsze potrzebny jest patrol policji, aby takich kierowców pacyfikować. Jeśli nagranie z takiego zdarzenia trafi do policjantów jest to wystarczający dowód, aby pociągnąć agresywnego kierowcę do odpowiedzialności.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy