Uszkodzone rogatki na przejeździe kolejowym. Trzeba stać, czy można jechać?
Awaria rogatek, zwłaszcza na bardzo ruchliwym przejeździe kolejowym, stanowi zawsze niezwykle poważne zagrożenie. W takich sytuacjach kierowcy zazwyczaj nie wiedzą, jak się zachować, czy można wjechać na przejazd czy nie. Gorzej, jeśli również kolej nie bardzo wie, jak postąpić w takim przypadku i wprowadza kierowców w błąd.
Tę sytuację opisał nasz czytelnik z Grodziska Mazowieckiego, załączając również fotografie. Oto jego relacja:
W naszym mieście na ruchliwym przejeździe kolejowym (bez dróżnika) doszło niedawno do awarii rogatek. Zapory, które działają tutaj automatycznie, przestały się opuszczać. Przestały również działać sygnalizatory świetlne i w rezultacie wyświetlane były na nich przez cały czas dwa czerwone sygnały, ale nie migały przemiennie, lecz świeciły się przez cały czas. Co zrobiła kolej? Przyjechał jakiś pracownik i pod znakiem "STOP" umieścił tablice "Rogatka uszkodzona".
Kierowcy zaczęli niestety "wariować" widząc takie oznakowanie. Jedni zatrzymywali się przed przejazdem i rozglądali, inni z kolei jechali śmiało nawet nie zwalniając. Zdarzało się, że któryś z kierowców zatrzymał auto przed przejazdem i wówczas jadący za nim agresywnie trąbili, bo widocznie bardzo się im spieszyło.
A trzeba dodać, że na tym przejeździe mniej więcej co 15 minut pojawiają się pociągi, bo kursuje tutaj między innymi kolejka WKD. Proszę o odpowiedź, jak należy prawidłowo postąpić w takiej sytuacji i czy kolej oznakowała ten przejazd zgodnie z przepisami.
Na kolei taki sygnał w postaci dwóch świateł czerwonych wyświetlanych w sposób stały, nazywałby się sygnałem wątpliwym. Gdyby umieszczono przed przejazdem znak B-32 "STÓJ" z napisem "Rogatka uszkodzona" albo "Sygnalizacja uszkodzona", to kierowca nie miałby prawa wjechać na przejazd bez zgody uprawnionej osoby. Chociaż pewnie większość i tak by o ty nie wiedziała. W rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych nie ma natomiast zestawienia znaku B-20 "STOP" z tablicą "Rogatka uszkodzona".
Nie oznacza to jednak, że umieszczenie tej tablicy zniosło obowiązywanie wymogów określonych znakiem "STOP". Żaden z kierowców nie miał prawa wjechać na przejazd bez uprzedniego zatrzymania się zwłaszcza, że na jezdni była wyraźnie namalowana linia bezwzględnego zatrzymania. Święcące się sygnały czerwone powinny być dodatkowym alarmem dla kierowców.
A zatem wszyscy ci, którzy przejeżdżali przez ten przejazd bez zatrzymania się popełnili bardzo poważne wykroczenie. Nie wspominam już o poganianiu klaksonem tych kierowców, którzy prawidłowo zatrzymali się przed przejazdem. Takie postępowanie wskazuje na zupełny brak wyobraźni i zarazem kultury osobistej.
Czy kierowcy mieli prawo zlekceważyć czerwone sygnały świetlne? W rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych jest mowa o sygnalizatorze wyświetlającym naprzemiennie dwa sygnały czerwone. Nie ma natomiast sygnalizatora, który wyświetlałby dwa stałe sygnały czerwone położone obok siebie. W tej sytuacji kierowcy mieli, moim zdaniem, prawo przejechania przez przejazd, ale oczywiście pod warunkiem uprzedniego zatrzymania się i dokładnego rozejrzenia.
Na dobrą sprawę służby kolejowe powinny były zasłonić te sygnały świetlne, jeżeli one "zacięły się". Być może jednak pozostawiono je dlatego, by ostrzegały kierowców o niebezpieczeństwie, o awarii rogatek. Przypuszczam również, że maszyniści pociągów przejeżdżających tym szlakiem otrzymali tzw. rozkaz szczególny nakazujący zmniejszenie prędkości przed przejazdem do 15 km/h.
Mimo to uważam, że służby kolejowe nie postąpiły prawidłowo. Na tak ruchliwym przejeździe należało w razie awarii zapewnić obecność dróżnika lub innej uprawnionej osoby, która kierowałaby ruchem samochodów. Niewątpliwie usprawniłoby to ruch, a jednocześnie zapobiegło mogącym zaistnieć groźnym sytuacjom. Na szczęście wieczorem naprawiono rogatki i do tego czasu nie wydarzył się żaden wypadek, ale przez kilka godzin ryzyko było znacznie zwiększone.
Przypuszczam jednak, że zapewne kolej nie miała pracownika, którego mogłaby skierować na przejazd, bo prawdopodobnie takich sytuacji jak awaria rogatek nie przewiduje się. Ale jeśli tak, to dyżurny ruchu powinien zwrócić się o pomoc do policji, która skierowałaby na ten przejazd swojego funkcjonariusza.
Niestety, w naszym kraju tak oczywiste działania są często niewykonalne. Widocznie komuś zabrakło wyobraźni. A przecież każde zderzenie pociągu z samochodem to nie tylko zagrożenie życia ludzkiego, ale i ogromne straty dla kolei.
Apeluję więc do was - jeśli kiedykolwiek napotkacie taką sytuację, tzn. podniesione rogatki, tablicę informującą o ich uszkodzeniu, to nigdy nie wjeżdżajcie przez przejazd bez uprzedniego zatrzymania auta. Błąd może kosztować was życie!
Polski kierowca
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***