Polski kierowca

Ty też jeździsz w deszczu na światłach do jazdy dziennej?

Pochmurno, szare niebo, pada deszcz. Takie warunki atmosferyczne napotykamy o tej porze roku niemal każdego dnia. A na drogach co widzimy? Jedzie sobie przed nami jakieś auto. Z tyłu nie ma włączonych świateł pozycyjnych. Czyżby kierowca zapomniał włączyć światła? Nie! Wyprzedzamy ten samochód i okazuje się, że ma włączone światła do jazdy dziennej.

Jak wiadomo, światła do jazdy dziennej działają tylko z przodu pojazdu, natomiast wraz z nimi nie włączają się tylne światła pozycyjne. Podczas ulewy lub śnieżycy taki nieprawidłowo oświetlony samochód staje się niemal niewidoczny. Popatrzcie na ten filmik:

Podczas zmniejszonej przejrzystości powietrza również światła do jazdy dziennej umieszczone z przodu pojazdu stają się znacznie gorzej widoczne:

Na tym filmiku widać doskonale, jaka jest różnica w widoczności świateł do jazdy dziennej i świateł mijania. W takich warunkach, podczas deszczu lub zamglenia, światła do jazdy dziennej stają się prawie niewidoczne.

Kierowcy nie rozumieją, po co są światła

Znaczna część zmotoryzowanych wciąż nie rozumie, jaką rolę odgrywają światła w pojeździe. Pierwszym i naczelnym zadaniem świateł jest wskazywanie pozycji naszego pojazdu na drodze. Dopiero drugim zadaniem jest oświetlanie drogi. Wielu polskich kierowców niestety uważa, że jest odwrotnie. Widzę jeszcze drogę? To po co mam włączać światła?

Najbardziej spektakularny przykład dają tu rowerzyści, bo zdecydowana większość z nich jeździ po zmroku bez żadnego oświetlenia. Okazuje się jednak, że niektórzy kierowcy samochodów również prezentują podobne zacofanie.

Pod filmikiem pokazującym różnicę pomiędzy widocznością świateł do jazdy dziennej i świateł mijania jakaś "specjalistka" zamieściła następujący komentarz:

"I do czego ci te mijania potrzebne? Żeby można było wyprzedzać w taką pogodę? Jedyne co starasz się udowodnić to swoją ułomność."

To doskonałe potwierdzenie tego co piszę. Światła mijania są w takich warunkach widoczne z o wiele większej odległości. Nie chodzi wcale o to, by można było wyprzedzać (przecież włączenie świateł w deszczu nie sprawia, że kierowca widzi więcej). Chodzi o to, szanowna "specjalistko", by samochód był widoczny z większej odległości, bo to oznacza większe bezpieczeństwo. A kto tu wykazał ułomność, to już nie ulega wątpliwości...

Bardzo trafnie ujął to autor innego komentarza:

"Jeżeli najpierw widzę samochód, a dopiero za kilka sekund światła, to kierowca takiego pojazdu może sobie takie świecidełka wsadzić w..... . Przepraszam, w bagażnik :-)"

Właśnie w tym rzecz! Światła powinny być dostrzegane wcześniej, niż sam pojazd. Na tym polega ich ostrzegawcza rola.

Przepisy nie pozostawiają wątpliwości

Art. 51. ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi:

"1. Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.

2. W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.

Z przepisu tego wynika jasno, że świateł do jazdy dziennej można używać TYLKO podczas normalnej przejrzystości powietrza."

Jeżeli występuje deszcz, mżawka, śnieżyca lub mgła, należy obowiązkowo włączyć światła mijania. To samo dotyczy jazdy w tunelu.

Samochody są coraz częściej wyposażane w czujniki zmierzchowe, które same włączają światła mijania w chwili, gdy nastaje zmrok. Urządzenia te nie dają jednak gwarancji włączenia świateł mijania podczas deszczowej pogody czy mgły. Większość aut nie ma jednak żadnych czujników i w takich przypadkach o włączeniu świateł mijania musi zdecydować sam kierowca. Wszystko zależy tu od jego rozumu i wyobraźni, a z tym czasem bywa nie najlepiej.

Poniżej zamieszczam grafikę, która doskonale obrazuje, dlaczego światła do jazdy dziennej mogą być używane tylko podczas dobrej pogody.

Bardzo was proszę, postarajcie się zrozumieć to i zapamiętać.

Nie włączajcie przednich świateł przeciwmgłowych podczas deszczu

Są i tacy kierowcy, którzy najchętniej włączyliby wszystkie światła w samochodzie niczym na choince. To właśnie oni podczas opadów deszczu włączają przednie światła przeciwmgłowe zwane potocznie i niesłusznie halogenami.

Te światła, jak sama nazwa wskazuje, służą do oświetlania drogi podczas mgły. Są umieszczone niżej niż główne reflektory samochodu i zapewniają szerszy kąt świecenia. We mgle ma to istotne znaczenie. Mogą być także używane na drogach krętych do doświetlania zakrętów.

Podczas opadów deszczu używanie tych świateł jest zupełnie pozbawione sensu. Co gorsza powodują one silne oślepianie kierowców nadjeżdżających z przeciwka. Dlaczego? Właśnie dlatego, że są umieszczone niżej i ich światło doskonale odbija się od mokrej nawierzchni.

Dlaczego tego nie uczą na kursach?

Opisany przeze mnie brak rozumienia funkcji świateł w pojeździe dobitnie wskazuje, że takich rzeczy nie uczy się na kursach na prawo jazdy. Gdyby powyższe wiadomości wbijano do głów wszystkim kandydatom na kierowców, w dodatku ilustrując je filmami lub zdjęciami, coś by w tych głowach zostało.

Kiedyś, w tzw. minionych czasach, były bardzo pożyteczne i interesujące podręczniki, np. Witolda Rychtera, doświadczonego fachowca, który dzielił się swoją bogatą wiedzą i opisywał m.in. sytuacje, w których należy lub nie wolno używać danych świateł pojazdu. Wyjaśniał także dlaczego.

Teraz już nikt nie czyta takich podręczników, zresztą niektórzy mają w ogóle problemy ze zrozumieniem tego, co czytają. Osoby ubiegające się o prawo jazdy jako "podręcznik" traktują zestaw testów egzaminacyjnych. W rzeczywistości więc kursanci uczą się na pamięć pod testy. Bez żadnego zrozumienia. No i mamy rezultaty "nowoczesnego" systemu szkolenia.

Polski kierowca


INTERIA.PL
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy