Naukowcy nie mają wątpliwości. To dlatego dochodzi do potrąceń pieszych
Coraz częściej zaskakują nas wypadki na przejściach dla pieszych, kiedy to kierujący pojazdem bez hamowania, z pełną prędkością najeżdża na przechodniów. A przecież tych pieszych powinien był widzieć! Jak to się stało, że ich nie dostrzegł albo zauważył dopiero wtedy, kiedy byli kilka metrów przed maską samochodu?
Przyczyną wielu potrąceń pieszych są oczywiście takie czynniki, jak zbyt duża prędkość, brak właściwej obserwacji drogi i niezachowanie szczególnej ostrożności w rejonie przejścia dla pieszych. Okazuje się jednak, że poza oczywistymi błędami kierowców, problem leży także w czynnikach natury biologicznej.
Z badań naukowców amerykańskich, kanadyjskich i szwedzkich wynika, że wraz ze wzrostem prędkości jazdy zawęża się pole widzenia kierowcy i przybiera charakter tunelowy. Oko ma określony kąt widzenia, lecz jeśli porusza się bardzo szybko (wraz z samochodem), to obszary znajdujące się po bokach przestają być czytelne, przybierają postać rozmazaną i jako takie nie mogą być prawidłowo przetworzone przez mózg. Popatrzcie poglądowe rysunki:
Gdy samochód stoi, jesteśmy w stanie dokładnie dostrzec wszystko to, co widzimy przed sobą. Dostrzegamy kobietę z wózkiem na przejściu, samochód nadjeżdżający z lewej strony, widzimy wszystkie znaki drogowe.
Przy prędkości 40 km/h różnica postrzegania jest prawie niezauważalna. Dostrzegamy wszystkie obiekty na drodze.
Przy prędkości 60 km/h rozmazane stają się tylko obrazy w skrajnych kątach widzenia. Dostrzegamy jeszcze samochód nadjeżdżający z lewej strony i kobietę z wózkiem znajdującą się na przejściu. Co się stanie, jeśli nasz samochód będzie jechał znacznie szybciej?
Przy prędkości 90 km/h pole ostrego widzenia znacznie zawęża się. Być może dostrzeżemy jeszcze rozmazany kształt samochodu znajdujący się z lewej strony, ale kobietę z wózkiem zauważymy dopiero wtedy, gdy znajdzie się tuż przed maską auta. Przy prędkości 120 km/h pole widzenia zawęża się tak znacznie, że nie jesteśmy już w stanie dostrzec pieszej ani nawet rozpoznać rodzaju skrzyżowania. Spójrzcie na porównanie:
Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego kierowcy jadący ze znaczną prędkością rozjeżdżają pieszych na przejściach. Po prostu nie są w stanie ich dostrzec odpowiednio wcześnie. Kiedy pieszy pojawia się tuż przed maską, dochodzi jeszcze czas reakcji kierowcy i czas uruchomienia hamulców. To wszystko trwa ok. 1 sekundy, a zatem mamy już wytłumaczenie, dlaczego sprawcy tych potrąceń hamowali dopiero po uderzeniu w pieszych.
Oczywiście opisane wyżej zjawisko zawężania się pola widzenia kierowcy nie może być żadnym usprawiedliwieniem dla sprawców potrąceń pieszych. Powiem więcej - to właśnie świadomość istnienia opisanego zjawiska, powinna być dodatkowym argumentem za tym, żeby zdjąć nogę z gazu. Większe prędkości nie są niebezpieczne na drodze poza obszarem zabudowanym, ale w mieście, w pobliżu przejść dla pieszych lub skrzyżowań, przekraczanie dozwolonych 50 km/h, może okazać się wręcz zabójcze.
Kierowca, który w takich miejscach jedzie ze znaczną prędkością, po prostu nie ma kwalifikacji do kierowania pojazdem, bo wykazuje całkowity brak wyobraźni i nie przywiduje skutków swojego postępowania.
A swoją drogą, czy ktoś podczas szkolenia objaśnia kandydatom na kierowców takie rzeczy? Czy napotkaliście kiedyś w mediach artykuł, który opisywałby takie zjawiska? To pytania retoryczne, ale może warto wyciągnąć z nich wnioski.