Polski kierowca

Mordercy drogowi. Ty też nim jesteś?

Wielokrotnie pisałem już, że pewna część polskich kierowców to niestety ludzie "inteligentni inaczej". Dzisiaj kolejny przykład - bezczelne i karkołomne spychanie z drogi pojazdów wyprzedzanych i tych nadjeżdżających z przeciwka. Ci odmóżdżeni "mistrzowie kierownicy" spieszą się tak bardzo, iż zmuszają innych do zjeżdżania na pobocze, a czasem nawet do rowu. Bo oni są lepsi, bo mają wypasione fury... Tylko niestety szarych komórek ewidentnie im brakuje.

Przestraszyła się

Trasą Radom - Warszawa jechała swoim fiatem punto 27-letnia Monika T. Na tylnym siedzeniu, w foteliku, podróżował jej trzyletni synek. Kierująca  miała prawo jazdy od pół roku i i dopiero po raz drugi wybrała się samochodem do swojej matki, mieszkającej w Radomiu. Teraz wracała do Warszawy. Był czerwiec, pogoda słoneczna, idealne warunki na drodze. Fiat jechał z prędkością ok. 90 km/h., znajdując się akurat na podjeździe na wzniesienie. Z przeciwka jechało sporo pojazdów jeden za drugim.

Kiedy auto znalazło się już na wierzchołku wzniesienia, kierująca  zauważyła, że nagle zza tej kolumny "wyskoczył" ford escort i rozpoczął wyprzedzanie, jadąc wprost na fiata punto. Warto dodać, że w tym miejscy jezdnia była przedzielona podwójną linią ciągłą.

Reklama

Kobieta prowadząca punto, zaskoczona tą sytuacją, obawiając się zderzenia czołowego, nacisnęła rozpaczliwie pedał hamulca. To z kolei było niespodzianką dla  21-letniego młodzieńca, zasiadającego za kierownicą escorta. Próbował on wyminąć hamującego fiata, ale zabrakło już na to miejsca. Pędzący z prędkością ok. 140 km/h ford uderzył prawym przednim narożnikiem w prawy narożnik fiata. Punto zostało obrócone i zepchnięte na pobocze, a następne do rowu. Kierująca tym autem Monika T. zmarła w wyniku odniesionych obrażeń przed przybyciem karetki pogotowia. Cudem przeżył jej synek, doznając tylko ogólnych obrażeń.

Dlaczego nie zjechała?

Sprawca tego wypadku doznał wprawdzie złamania kości udowej i zmiażdżenia prawej stopy, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Nie mógł on wyprzeć się tego, co zrobił, gdyż za fiatem jechał kierowca TIR-a, który rejestrował obraz za pomocą kamerki zamontowanej  w kabinie. Ten materiał posłużył jako dowód w procesie sądowym.

21-letni młodzian nie poczuwał się wcale do winy. Twierdził, że to kierująca fiatem spowodowała wypadek, gdyż mogła zjechać na pobocze i samochody minęłyby się wówczas bezkolizyjnie. Dlaczego mi nie zjechała, ale tak głupio hamowała? - pytał.

Pomijał milczeniem okoliczność, że on  sam rozpoczął wyprzedzanie przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia, ignorując zupełnie podwójną linię ciągła, a także to, iż przekroczył dopuszczalną prędkość o 50 km/h.  Na swoje usprawiedliwienie dodał tylko, że "przecież wszyscy tak robią".

Na tym osobniku, który notabene nie ukończył nawet szkoły podstawowej, żadnego wrażenia nie zrobiło to, że zabił kobietę, która osierociła 3-letnie dziecko.

Sąd skazał kierowcę escorta na 4 lata bezwzględnego pozbawienia wolności.

Nie miała obowiązku zjechać

Nawet dla człowieka, który wykazuje się ilorazem IQ na poziomie chomika, jasne powinno być, że wyprzedzając w ten sposób, zmusza podążających z przeciwka do zjeżdżania na pobocze i to przy znacznej prędkości. Pół biedy, jeśli to pobocze jest utwardzone. Popatrzcie jednak na film. Widać na nim, że niektóre pojazdy spychane są niemal do rowu. To zawsze grozi utratą przyczepności, wypadnięciem z drogi.

Warto podkreślić, że kierujący nie ma obowiązku zjeżdżania na pobocze czy do rowu, aby przepuścić spieszącego się chama i drogowego pirata. Jeśli kierowcy tak czynią, to tylko dlatego, iż chcą uniknąć zderzenia czołowego.

Co jednak się stanie, jeśli poboczem będzie szedł pieszy? Dziecko? To już nie interesuje tych prostaków, a przy tak dużych prędkościach nie mają szans na ocenę, co dzieje się na poboczu. Zresztą nawet o tym nie myślą. Z drogi, frajerzy, bo ja jadę!

W opisywanym wypadku kierującej fiatem punto zabrakło po prostu doświadczenia. Kobieta zapewne bała się zjechać na pobocze przy znacznej prędkości, ratowała się zatem hamowaniem.

Nie zmniejsza to jednak w żadnej mierze winy kierującego fordem escortem drogowego bandyty.

Kupię SKOTA i możemy się spróbować

Niestety, tego rodzaju niebezpieczne wyprzedzanie zazwyczaj uchodzi zmotoryzowanym prostakom bezkarnie. A szkoda. Nieoznakowane radiowozy powinny patrolować szosy poza obszarem zabudowanym i wyłapywać takich delikwentów. Odbieranie prawa jazdy nic nie daje, bo i tak podobno w Polsce 20% inteligentnych inaczej jeździ bez uprawnień. Albo je stracili, albo nigdy nawet nie uzyskali.

Wiadomo skądinąd, że Polaka najlepiej walić po kieszeni. A zatem, za takie spychanie z jezdni powinno się nakładać mandaty w wysokości co najmniej 10.000 zł. Parę takich akcji i rezultaty byłyby widoczne. Na prostactwo padłby blady strach. Wiem jednak, że do tego nigdy nie dojdzie.

Powiem wam, że mam wielką ochotę kupić transporter opancerzony z demobilu, np. Skota albo czołg i  nauczyć rozumu takich osobników, jak kierowca tamtego escorta oraz tych oglądanych na filmie.

I wtedy nie zjadę wam z drogi, prymitywne cwaniaki, nawet o milimetr. Nie mam takiego obowiązku. Ciekawe, co wtedy zrobicie?

Chcecie się spróbować? Proszę bardzo. Wasze wypasione fury będą trzaskać jak zapałki, a wy sami już szykujcie sobie kwatery na cmentarzach. Likwidując was spełniłbym tylko dobry uczynek wobec innych. Tych, których wy po chamsku spychacie z jezdni.

Ile jest tego prymitywu

Oglądając ten film można odnieść wrażenie, że ci bezmózgowcy, którzy tak bezczelnie, po chamsku i niebezpiecznie wyprzedzają, uczestniczą w jakimś wyścigu. A może pędzą tak, bo wiozą kogoś do szpitala? Może jadą do pożaru?

Ależ skąd! Jest to po prostu prymitywne rozumowanie, kompletny brak wyobraźni, drogowe prostactwo. Takiemu osobnikowi przeszkadza każda wolniej jadąca przed nim ciężarówka, autobus, samochód osobowy. Wyprzedzać za wszelką cenę, już, teraz, byle dalej, byle do przodu. Po trupach!

A potem, gdy tego rodzaju  prymityw dojedzie już do celu, to uwali się przed telewizorem, będzie żarł chipsy albo prowadził stosowną do jego poziomu korespondencję na jakiś tam "fejsie".

Po co więc tak się spieszył? No po to, aby wykazać samemu przed sobą albo przed swoimi pasażerami, jaki to on jest macho, jak świetnie jeździ, jak wspaniale wyprzedza.

Zastanawiam się tylko, skąd bierze się tyle tego prymitywu? Tych potencjalnych morderców, który narażają bez wahania życie innych ludzi, jadących bezpiecznie. Ja zawsze walę prawdę prosto w oczy, więc powiem wam otwarcie: mam nadzieję, że sami zabijecie się wcześniej, zanim zrobicie komuś krzywdę.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama