Czy wiesz co to jest wyprzedzanie?

Wciąż powtarzam, że polscy kierowcy są niedouczeni. O przepisach ruchu drogowego mają tylko mgliste pojęcie, wiedzą piąte przez dziesiąte, a co gorsza – dorabiają sobie różne domorosłe interpretacje na podstawie opinii krewnych i znajomych, wypowiedzi z rożnych forów internetowych itd. Często także media wprowadzają kierowców w błąd, bo niewielu dziennikarzy ma na ten temat jakieś pojęcie i dlatego niejednokrotnie można przeczytać ewidentne bzdury.

Wyprzedzanie, wymijanie czy omijanie to są całkowicie różne pojęcia
Wyprzedzanie, wymijanie czy omijanie to są całkowicie różne pojęciaLech GawucReporter

Okazuje się, że czasem nawet najprostsze, elementarne pojęcia są mylone. Na przykład wyprzedzanie, wymijanie i omijanie.

- Co on tak się wlecze przed nami, weź go wymiń - zachęca pasażerka kierowcę.

- Ten kierowca wyprzedzał na przejściu dla pieszych, podczas gdy ja się zatrzymałem przed tym przejściem - relacjonuje autor jakiegoś filmiku.

Czy dostrzegacie może w tych wypowiedziach jakieś błędy? Oczywiście dla fachowca jest to bełkot. Popatrzcie zresztą sami:

Autor filmiku ma rację, że kierowca Volkswagena Polo zasłużył na 500-złotowy mandat i 10 punktów karnych, ale na miłość boską, jakie to wymijanie??? Wymijanie nie jest zabronione! To było oczywiście omijanie pojazdu ustępującego pierwszeństwa pieszym.

A tu drugi przykład:

To nie było również wyprzedzanie! Seat już zatrzymał się przed przejściem, a więc mieliśmy do czynienia z karygodnym omijaniem.

Z kolejnego filmiku dowiadujemy się natomiast, że "kierowca pojazdu dostawczego wymijał rowerzystę nie patrząc się, czy coś nie nadjeżdża z przeciwka":

No dobrze, powiecie zapewne: "A czy to takie ważne? Ktoś tam przekręcił czy pomieszał terminologię, ale przecież i tak wiadomo, o co chodzi...". Okazuje się, że wcale nie! Część kierowców nie pojmuje do końca, na czym polega wyprzedzanie i wyprzedza, uważając, że nie robi nic złego.

Powtórka elementarza kierowcy

Nie pozostaje zatem nic innego, jak najpierw przypomnieć te podstawowe definicje (Prawo o ruchu drogowym, art. 1 ust. 1 pkt. 26-28).

Omijanie - to przejeżdżanie (przechodzenie) obok nieporuszającego się pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody

Wymijanie - to przejeżdżanie (przechodzenie) obok pojazdu lub uczestnika ruchu poruszającego się w przeciwnym kierunku

Wyprzedzanie - to przejeżdżanie (przechodzenie) obok pojazdu lub uczestnika ruchu poruszającego się w tym samym kierunku

Popatrzcie teraz na ilustracje. Na poniższym rysunku widzicie omijanie i wymijanie:

Czy umiesz rozróżnić wymijanie od omijania?INTERIA.PL

Na rysunku lewym samochód  czerwony omija unieruchomiony żółty pojazd, a na rysunku prawym ma miejsce wymijanie czerwonego samochodu z niebieskim. Na kolejnym rysunku widzicie natomiast dwa rodzaje wyprzedzania:

Wyprzedzanie ma miejsce nie tylko na jezdni dwukierunkowejINTERIA.PL

Na lewym rysunku mamy wyprzedzanie na jezdni dwukierunkowej, a na prawym wyprzedzanie na jezdni jednokierunkowej. To też jest wyprzedzanie! I tu właśnie tkwi największy problem! Część domorosłych "ekspertów" uważa, że wyprzedzanie ma miejsce tylko wtedy, gdy kierowca w celu wykonania tego manewru musi zmienić pas ruchu, a więc najczęściej na jezdniach dwukierunkowych, kiedy to podczas wyprzedzania przejeżdżamy na części jezdni przeznaczoną dla przeciwnego kierunku ruchu.

Na pewnym forum prawnym (sic!) znalazłem taką oto ciekawą dyskusję. W jednym z wątków ktoś opisuje, że wyprzedzał przed przejściem dla pieszych i został za to ukarany mandatem. A co odpowiada jeden z dyskutantów? Popatrzcie na tekst wyróżniony przeze mnie czerwoną ramką:

Takich "znawców" mamy mnóstwoInformacja prasowa (moto)

Udzielający odpowiedzi "ekspert" uważa, że skoro rzecz działa się na jezdni o dwóch pasach ruchu do jazdy w jednym kierunku, to nie było to żadnego manewru wyprzedzania. Jeżeli takie rzeczy można przeczytać na forum, na którym wypowiadają się prawnicy, to ręce opadają.

Popatrzcie zatem na poniższy rysunek i zapamiętajcie na całe życie: to też jest wyprzedzanie!

To też jest wyprzedzanieINTERIA.PL

Ma ono miejsce także wówczas, gdy oba pojazdy - jadący wolniej i jadący szybciej nie poruszają się sąsiednimi pasami (rysunek lewy), lecz na przykład wyprzedzany prawym, a wyprzedzający lewym (na jezdni jednokierunkowej o trzech pasach ruchu). W definicji wyprzedzania nie ma mowy o tym, że musi być to przejeżdżanie obok pojazdu poruszającego się w tym samym kierunku sąsiednim pasem.

W tej sytuacji samochód czerwony wyprzedza żółte auto. Wyprzedzanie ma miejsce także wtedy, gdy odbywa się prawej strony pojazdu wyprzedzanego (rysunek prawy). Tutaj czerwony samochód też wyprzedza żółte auto, ale z jego prawej strony.

Oczywiście wyprzedzanie na wielopasmowych jezdniach jednokierunkowych często odbywa się niejako "mimo woli", gdyż po prostu jedziemy innym pasem z większą prędkością, więc wyprzedzamy pojazdy poruszające się wolniej na pozostałych pasach. Nie podejmujemy żadnych czynności w celu wyprzedzenia, po prosty jedziemy swoim pasem z większą prędkością. Ale to też jest wyprzedzanie! Odnoszą się do niego te same zakazy, co do wyprzedzania na jezdniach dwukierunkowych.

Jak nie stać się wyprzedzającym

Art. 26 ust. 3 pkt. 1. Ustawy Prawo o ruchu Drogowym stanowi: "Kierującemu pojazdem zabrania się (...) wyprzedzania pojazdu na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejścia, na którym ruch jest kierowany." Ten zakaz dotyczy również wyprzedzania na jezdniach jednokierunkowych:

Wyprzedzanie przed przejściem w takich sytuacjach jest zabronioneINTERIA.PL

Do przejścia zbliżają się trzy pojazdy. Żółte auto jedzie najwolniej, a czerwone i niebieskie jadą nieco szybciej. Co powinni w tej sytuacji uczynić kierowcy pojazdu czerwonego i niebieskiego? Oczywiście przyhamować i dostosować swoją prędkość do prędkości żółtego samochodu (nie dotyczy to przejść z czynną sygnalizacją świetlną albo sytuacji, w której ruchem kieruje policjant).

Zbliżając się do przejścia powinni więc jechać równolegle do auta żółtego i czekać, aż miną przejście. Dopiero wtedy będą mogli znowu przyspieszyć. Jeśli natomiast kierowcy samochodów niebieskiego i czerwonego nie zmniejszą prędkości, to bezpośrednio przed przejściem dla pieszych będą wykonywać wyprzedzanie żółtego pojazdu. Staną się wyprzedzającymi. Wówczas mogą zostać za to ukarani mandatami.

Identyczna sytuacja ma miejsce na prawym rysunku. Mimo, że samochody niebieski i żółty nie poruszają się sąsiednimi pasami, lecz skrajnymi, to w takim przypadku kierowca jadącego z większą prędkością niebieskiego auta powinien przyhamować i dostosować swoją prędkość do prędkości pojazdu żółtego. Tak, aby nie wysuwać się przed niego. Kiedy minie przejście, może znowu przyspieszyć.

Oczywiście w praktyce większość zmotoryzowanych nie ma o tym zielonego pojęcia i nie zwraca żadnej uwagi na prędkość samochodów jadących sąsiednimi pasami. Kiedy zatrzyma takiego "mistrza" policjant i zarzuci: "panie kierowco, popełnił pan wykroczenie, bo wyprzedzał pan bezpośrednio przed przejściem dla pieszych", niedouczony delikwent odpowiada naiwnie: "Ależ skąd, ja nikogo nie wyprzedzałem, ja przecież jechałem sobie swoim pasem". Wyprzedzałeś! A jeśli tego nie wiesz i nie rozumiesz, powinieneś pożegnać się z prawem jazdy. W jaki sposób w ogóle je uzyskałeś?

Dlaczego to jest tak bardzo niebezpieczne?

Część kierowców wie, że zabronione jest wyprzedzanie na przejściach dla pieszych. Mało kto natomiast zdaje sobie sprawę, że o wiele bardziej niebezpieczne jest wyprzedzanie bezpośrednio przed przejściami, niż na samych przejściach. Dlaczego? Popatrzcie na rysunek.

Czym może grozić wyprzedzanie bezpośrednio przed przejściem?INTERIA.PL

Jezdnia jednokierunkowa o trzech pasach ruchu i przejście dla pieszych. Do tego przejścia prawym pasem zbliża się autobus miejski, a pasem środkowym mknie ze znacznie większą prędkością czerwona osobówka. W tym samym czasie chodnikiem do przejścia dochodzi pieszy. Ocenia, że autobus jedzie dość wolno i zdąży przed nim bezpiecznie przejść. Nie widzi sytuacji na sąsiednich pasach ruchu, gdyż zasłania mu ją tenże autobus.

Kierowca osobówki, mimo iż widzi daleka przejście namalowane na jezdni, nadal jedzie ze znacznie większą prędkością niż autobus. Kiedy jest kilkanaście metrów przed przejściem, nagle przed maską jego auta wyrasta pieszy. Gwałtowne, rozpaczliwe hamowanie, huk, pieszy zostaje potrącony i leci kilkanaście metrów w powietrzu, po czym pada na jezdnię.

W takiej sytuacji wina kierowcy czerwonej osobówki jest ewidentna i wyłączna. Nie można zarzucić pieszemu, że wtargnął na przejście tuż przed nadjeżdżającym czerwonym autem. Pieszy oceniał sytuację według prędkości autobusu i tylko ten pojazd widział. Gdyby poruszający się sąsiednim pasem czerwony samochód jechał z tą samą prędkością, co autobus, do wypadku nie doszłoby. Pieszy spokojnie by przeszedł. To na skutek wyprzedzania, czyli jazdy osobówki ze znacznie większą prędkością niż autobus, doszło do wypadku. I dlatego właśnie zakaz wyprzedzania obowiązuje nie tylko na przejściach, ale i bezpośrednio przed nimi. Niektórzy pytają mnie, co to znaczy "bezpośrednio" przed przejściami. Odpowiedź jest prosta: widzisz przed sobą przejście? To nie wyprzedzaj!

Wspomniałem o tym, że wyprzedzanie bezpośrednio przed przejściami jest o wiele bardziej niebezpieczne, niż wyprzedzanie na przejściach. Dlaczego? Bo jeśli przez przejście przejeżdżają pojazdy, to piesi nie wkroczą wówczas na jezdnię. Te samochody po prostu blokują wejście pieszym. O wiele gorzej jest, gdy pojazdy dopiero zbliżają się do przejścia.

Zdążyłam zakończyć wyprzedzanie przed przejściem

Pewna czytelniczka napisała do naszej redakcji mail następującej treści:

"Rozpoczęłam na jezdni dwukierunkowej wyprzedzanie wlokącej się dość wolno przede mną furgonetki. Wprawdzie było to przed pasami dla pieszych (czyli przejściem dla pieszych - przyp. red.), ale zdążyłam zakończyć ten manewr parę metrów przed tą zebrą. Mimo to za mną pojechał radiowóz i policjant zatrzymał mnie, a potem zarzucił, że wyprzedzałam bezpośrednio przed przejściem. Czy miał rację?  Odmówiłam zapłacenia mandatu i teraz czekam nie sprawa w sądzie. Czy mam jakieś szanse?"

Odpowiem jasno i otwarcie, bo jestem szczery aż do bólu: szansą dla pani jest poczytanie sobie przepisów kodeksu drogowego. Policjant miał bez wątpienia rację.

Na jezdni dwukierunkowej też nie wolno wyprzedzać bezpośrednio przed przejściem dla pieszychINTERIA.PL

Kierująca osobówką rozpoczyna manewr wyprzedzania furgonetki. Oba samochody zbliżają się do przejścia dla pieszych. Chodnikiem do tego samego przejścia zbliża się także pieszy. Widzi jadącą powoli furgonetkę i ocenia, że zdąży bezpiecznie przejść. Nie widzi osobówki zasłoniętej przez samochód dostawczy.

W tym samym czasie nasza dziarska kierująca dusi pedał gazu do podłogi, by jak najszybciej zakończyć wyprzedzanie. Udaje się jej to, tuż przed przejściem powraca na prawą połowę jezdni, ale w tym samym momencie przed jej autem pojawia się pieszy idący spokojnie po przejściu. Czy zdąży wyhamować na odcinku kilku metrów przed przejściem, zwłaszcza że jedzie z dużą prędkością? Oczywiście nie zdąży! Nie zdoła nawet nacisnąć pedału hamulca i uderzy w przechodnia z ogromną siłą.

Mam nadzieję, że to wyjaśnienie i rysunek pomogą pani i wszystkim innym niedouczonym zrozumieć, dlaczego wyprzedzanie bezpośrednio przed przejściami dla pieszych jest takie niebezpieczne.

Instruktorzy źle uczą czy uczniowie są mało pojętni?

Te zasady, o których  dziś piszę, powinny być doskonale znane każdemu, kto ma prawo jazdy. Przecież to są podstawy bezpiecznej jazdy. Dlaczego zatem tak wielu kierowców nie odróżnia wymijania od wyprzedzania, dlaczego tylu jest takich, którzy wyprzedzają przed przejściami dla pieszych i twierdzą, że wcale nie wyprzedzali? No i kto tym kierowcom zezwolił na samodzielne jeżdżenie i w jaki sposób zdali egzamin?

Odpowiedzi nasuwają się bardzo przykre. Albo wszystkie kursy, szkolenia na prawo jazdy, a także egzaminy państwowe są niewiele warte, albo coraz mniej ludzi myśli i jest w stanie przyswoić sobie nawet tak proste zagadnienia. Albo i jedno, i drugie...

Apeluję więc do wszystkich wykładowców i instruktorów nauki jazdy. Wbijajcie takie wiadomości swoim kursantom do głów, powtarzajcie je do znudzenia, dziesiątki razy, tak jak czynią to w reklamach telewizyjnych, zachwalając jakieś tandetne produkty lub usługi.  Być może to jest metoda? Pewien człowiek z agencji reklamowej tak mi to wyjaśnił: jeśli słyszysz kilkanaście razy dziennie przez cały rok nazwę jakiegoś proszku do prania albo leku na kaszel, to w końcu ta nazwa utkwi ci w głowie, czy tego chcesz czy nie.

Powtarzajcie więc, szanowni szkoleniowcy co chwilę swoim uczniom: "Nie wyprzedzaj przed przejściem, bo kogoś zabijesz!" oraz "Na jezdni jednokierunkowej o kilku pasach też wyprzedzasz, więc nie rób tego przed przejściem" . I tak do znudzenia, po kilkanaście razy na każdym wykładzie, podczas każdej jazdy z instruktorem. Może słuchacze na chwilę odłożą smartfony i uruchomią własne szare komórki?

Polski kierowca

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas