Zginęli, próbując uciekać przed policją
Dwaj mężczyźni zginęli w nocy z czwartku na piątek w wypadku drogowym w Zabrzu. Samochód, którym jechali, uderzył w drzewo po tym, gdy kierowca nie zatrzymał się do kontroli drogowej i uciekał przed policyjnymi patrolami.
Na miejscu zginął 30-letni kierowca forda escorta oraz pasażer, którego tożsamość nie jest jeszcze znana - poinformował w piątek zespół prasowy śląskiej policji.
W czwartek w Zabrzu miejscowi policjanci, wspomagani przez funkcjonariuszy wydziału prewencji z Katowic, prowadzili akcję wymierzoną w złodziei samochodów. W kilku miejscach miasta patrole zatrzymywały auta do kontroli, sprawdzając, czy nie są kradzione.
Krótko po północy w rejonie zjazdu z autostrady A4 patrol chciał zatrzymać jadącego w kierunku centrum Zabrza forda escorta. Kierowca ominął jednak umundurowanych policjantów i, przyspieszając, ruszył ulicą Paderewskiego do śródmieścia. W pościg ruszyli policjanci z zabrzańskiej drogówki, katowickiego oddziału prewencji oraz z pobliskiego komisariatu.
"Na dobrą sprawę pościg się jeszcze nie zaczął, gdy po przejechaniu jednego kilometra ford najechał na krawężnik, a po chwili przejechał na przeciwległy pas jezdni i uderzył w przydrożne drzewo. 30-letni kierowca wypadł z auta przez przednią szybę, ponosząc śmierć na miejscu" - racjonował rzecznik zabrzańskiej policji Marek Wypych.
Na miejscu zginął także pasażer auta; jego tożsamość jest obecnie ustalana. Obaj jadący samochodem nie mieli zapiętych pasów. Samochód, którym jechali, nie był kradziony. Policja podejrzewa, że uciekali, bo byli pijani. Kierowca, który zginął, był pięciokrotnie karany za jazdę po pijanemu. Wewnątrz samochodu były puste butelki po alkoholu.
Na miejsce wypadku przyjechali w nocy prokurator i zabrzański komendant policji. Rozbity samochód czeka na szczegółowe oględziny na policyjnym parkingu. Okoliczności wypadku drogowego wyjaśniają policjanci i prokuratorzy.