Włączyli nowe kamery i zaczęło się. Urzędnicy szybko załatwili problem
Kontrowersyjne strzałki na rondzie Solidarności w Nowym Sączu zostały oficjalnie zaklejone. Stało się tak po decyzji prezydenta miasta. Chociaż nowe rozwiązanie ma szansę przyczynić się do mniejszej liczby wystawianych mandatów, kierowcy zwracają uwagę na inny istotny problem.
Kłopoty kierowców podróżujących rondem Solidarności w Nowym Sączu zaczęły się wraz z uruchomieniem nowego systemu kamer. Rozwiązanie automatycznie wykrywające przypadki przejazdu na czerwonym świetle, w zaledwie kilka miesięcy przyczyniło się do wystawienia dziesiątek tysięcy mandatów.
Czy w Nowym Sączu kierowcy nagminnie przejeżdżają na czerwonym świetle? Nie, wszystkiemu winny miał być nieintuicyjnie działający mechanizm zielonych strzałek.
Przypomnijmy, sądeckie rondo Solidarności, jak zresztą wiele innych takich skrzyżowań, zostało wyposażone w sygnalizatory S2. Te poza klasycznymi trzema światłami, dysponują dodatkowym polem, na którym okresowo zapalają się zielone strzałki. Niestety, z uwagi na tryb pracy sygnalizatora, często zdarzają się sytuacje, gdy kierowca ruszając spod skrzyżowania, w momencie wygaszenia strzałki znajduje się już w jego obrębie.
Normalnie w takich sytuacjach żaden policjant nie wypisałby mandatu. Trudno przecież, by kierujący przewidział, kiedy zniknie strzałka. Niestety nowy system nie bierze poprawek na takie kwestie i z miejsca traktuje je jako wykroczenia.
Rondo grozy w Nowym Sączu. Sprawdziliśmy, gdzie leży problem.
Dość powiedzieć, że do końca 2023 roku umieszczone na rondzie Solidarności kamery zarejestrowały ponad 7 tysięcy wykroczeń, a wystawione mandaty sięgnęły setek tysięcy złotych. Sądeccy kierowcy nie przebierając w słowach krytykowali rozwiązanie. Część z nich wystosowała nawet petycję do samego prezydenta miasta Ludomira Handzla.
Prezydent podjął działania, zwrócił się m.in. do zarządzającej systemem CANARD Inspekcji Transportu Drogowego, by przeanalizowała problem. Niestety, ITD uznało, że wszystko jest w porządku, a system działa prawidłowo. Mandaty były dalej wystawiane kierowcom, którzy wjeżdżali na skrzyżowanie ułamki sekund po tym, gdy strzałka - bez ostrzeżenia - gasła.
W końcu prezydent miasta zdecydował o wdrożeniu nowego rozwiązania. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez lokalny dziennik sadeczanin.info, zielone strzałki na rondzie Solidarności zostały zaklejone. Ruch na rondzie odbywa się więc tak, jakby strzałki nie działały.
Takie rozwiązanie bez wątpienia przyczyni się do mniejszej liczby wystawianych mandatów, ale kierowcy zwracają uwagę na inny istotny problem. Brak strzałek w oczywisty sposób skutkuje mniejszą przepustowością skrzyżowania, a więc większymi korkami tworzącymi się w obrębie ronda. Warunkowy skręt w prawo mimo kontrowersji, znacząco redukował liczbę samochodów ustawiających się na pasach przed skrzyżowaniem. Teraz - zwłaszcza w godzinach szczytu - kolejka pojazdów, która ustawia się przed światłami jest zauważalnie większa.
Większe korki to stracony czas, nerwy, bez sensu wypalone paliwo i zwiększona emisja spalin. ITD systematycznie uruchamia systemy Red Light na kolejnych skrzyżowaniach z sygnalizatorami S2. Niedawno system zaczął działać m.in na rondzie Dywizjonu 308 w Krakowie, ciekawe czy tam sytuacja się powtórzy.