Ecodriving samochodem elektrycznym – jak zwiększyć jego zasięg?
Prowadzenie samochodu elektrycznego do złudzenia przypomina jazdę klasycznym autem spalinowym. Są jednak między nimi pewne różnice, które warto poznać, szczególnie gdy zależy nam na jak najniższym zużyciu energii. Podpowiadamy, jak ekologicznie jeździć elektrykiem.
Samochody elektryczne uznawane są za ekologiczne, ale pamiętajmy, że energia w ich bateriach też musi być w jakiś sposób wytworzona. Nie jest więc tak, że możemy beztrosko mocno wciskać gaz w przeświadczeniu, że skoro nie zużywamy paliwa i nieekonomiczna jazda nie powoduje wzrostu spalania, to nie wpływa to niekorzystnie na środowisko. Marnowanie energii zawsze jest marnowaniem energii, bez względu na jej źródło.
Poza względami ekologicznymi, ecodriving elektrykiem ma jeszcze jedną istotną zaletę - pozwala przejechać więcej na jednym ładowaniu. To z kolei nie tylko kwestia wygody i niższych kosztów użytkowania auta, ale także pozwala planować dalsze podróże.
Najbardziej podstawową zasadą ecodrivingu jest jazda w sposób przewidujący - stosuje się ją do każdego samochodu, bez względu na źródło napędu. Jeśli nie przyspieszamy niepotrzebnie i nie hamujemy gwałtownie, tylko dostosowujemy się do tempa pozostałych pojazdów i jedziemy płynnie, zużywać będziemy mniej energii.
W aucie elektrycznym istotną rolę odgrywa także hamowanie silnikiem. Wygląda nieco inaczej niż w pojazdach spalinowych i pozwala na uzyskanie większych korzyści. Hamowanie silnikiem elektrycznym nazywamy rekuperacją i pozwala ona na odzyskiwanie energii, która trafia z powrotem do baterii. Nie uczynimy oczywiście w ten sposób z elektryka perpetuum mobile, ale w zauważalny sposób możemy wydłużyć jego zasięg.
Sposób regulowania działania rekuperacji zależy od konkretnego modelu. Niektóre dają możliwość ustawienia jej siły łopatkami za kierownicą, a inne korzystają z radaru tempomatu - jadąc swobodnie, gdy droga jest pusta i zwalniając, podczas doganiania innego pojazdu. Zdecydowanie najciekawszym rozwiązaniem jest jednak możliwość jazdy z wykorzystaniem tylko pedału gazu.
Tak zwany "one pedal driving" dostępny jest między innymi w testowanym przez nas Fordzie Mustangu Mach-E. Zasada działania jest bardzo prosta. Gdy dodajemy gazu, auto przyspiesza, ale podczas zmniejszania nacisku, w pewnym momencie przestajemy przyspieszać, a zaczynamy zwalniać. Po całkowitym zdjęciu nogi z gazu rekuperacja jest na tyle silna, że w większości sytuacji nie musimy w ogóle dotykać hamulca, nawet jeśli musimy całkowicie się zatrzymać. Poruszamy się więc, wyłącznie balansując prawym pedałem.
Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, samochody elektryczne dają więcej możliwości, jeśli chodzi o jazdę w sposób przewidujący. Przykładowo w aucie spalinowym po zdjęciu nogi z gazu, hamujemy silnikiem, nawet jeśli nie mamy takiej potrzeby. Zdarzają się oczywiście kierowcy, którzy wrzucają luz, ale nie jest to korzystne dla podzespołów, a ponadto nie ma, wbrew pozorom, nic wspólnego z oszczędzaniem. W elektryku sytuacja jest inna - możemy toczyć się swobodnie, bez hamowania silnikiem. W ten sposób pokonamy "za darmo" dłuższe odcinki, a jeśli droga prowadzi w dół, możemy nawet nabrać prędkości, bez zużywania energii. Z kolei korzystając z rekuperacji przy większych stromiznach, doładujemy baterię, zyskując dodatkowe kilometry zasięgu.
Nie jest tajemnicą, że korzystanie z klimatyzacji wpływa na spalanie samochodu i podobnie jest w przypadku elektryków. Różnica polega na tym, że w aucie elektrycznym dodatkowe zużycie energii powoduje także ogrzewanie wnętrza. W pojazdach spalinowych ciepło używane do tego celu, jest ubocznym efektem działania silnika, co w samochodach na prąd w oczywisty sposób nie występuje.
Dlatego w elektrykach ważne jest odpowiednie korzystanie z klimatyzacji. Zamiast po prostu wciskać przycisk "auto", co jest najwygodniejsze, i zdać się na działanie komputera, lepiej ustawić wszystko ręcznie. Może okazać się, że komfortowe warunki podróży zapewnimy sobie, bez uruchamiania sprężarki klimatyzacji lub nagrzewnicy. Z kolei zimą na krótkich dystansach lepiej jest włączyć tylko ogrzewanie fotela i kierownicy - nie ma sensu zużywać energii na ogrzanie całego wnętrza, skoro i tak chwilę to trwa, a my za moment wysiadamy.
Zima ogólnie jest niekorzystna dla samochodów elektrycznych, ale można ograniczyć wpływ niskich temperatur na ich użytkowanie. Przykładowo jeśli mamy garaż, to wjeżdżajmy do niego, nawet jeśli niedługo znów gdzieś się udajemy. Nie chodzi tylko o kwestię ograniczenia wychłodzenia wnętrza, ale również baterii. Z uwagi na trwałość ogniw, może zachodzić konieczność dogrzania ich na postoju, przez co ucieknie nam kilka kilometrów z zasięgu.
Najkorzystniej jest podłączać auto, nawet do zwykłego gniazdka, na czas postoju i zaplanować godzinę odjazdu. Ogrzewając wnętrze przed ruszeniem, korzystając z energii pochodzącej z sieci, później jedynie podtrzymujemy temperaturę. Bateria również utrzymuje korzystną temperaturę, bez strat w zasięgu podczas postoju. Podobnie możemy zrobić latem - wychłodzić kabinę przed odjazdem, aby potem niepotrzebnie nie podwyższać zużycia energii.
Podsumowując, tak jak napisaliśmy na początku, ecodriving samochodem elektrycznym daje znacznie szersze możliwości, niż w przypadku auta spalinowego. Wymaga co prawda zmiany pewnych przyzwyczajeń, ale jego efekty będą znacznie bardziej odczuwalne. Jeśli więc macie auto elektryczne i zastanawia was, dlaczego jego zasięg jest wyraźnie mniejszy od obiecywanego przez producenta, zastanówcie się, ile z powyższych zasad stosujecie w praktyce. Może czas na zmianę przyzwyczajeń?
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***