Na Dakarze jedno jest niezmienne. Najszybciej jadą Kamazy
Kamaz prowadzony przez Dmitrija Sotnikowa wygrał pierwszy etap Rajdu Dakar i rosyjski zespół jest na najlepszej drodze do kontynuowania dominacji w rywalizacji ciężarówek w tej najtrudniejszej off-roadowej imprezie świata.
W sobotnim 11-kilometrowym prologu Kamazów zabrakło w czołowej trójce, co można było uznać za niespodziankę. W niedzielę jednak wszystko wróciło do normy, chociaż rosyjski koncern poniósł pewne straty. Najszybszy okazał się Sotnikow, ale duże problemy techniczne miał ubiegłoroczny zwycięzca Andriej Karginow. Stracił półtorej godziny, co może przekreślić jego szanse na trzeci dakarowy triumf.
Drugi, ze stratą ośmiu minut, był w niedzielę Czech Ales Loprais (Praga), który do ścigania w Arabii Saudyjskiej przygotowywał się m.in. w Polsce. Dakarową przygodę rozpoczął w 2006 roku jako pilot słynnego wujka Karela Lopraisa, który ten rajd wygrywał sześciokrotnie.
Zaledwie 12 sekund do czeskiej załogi stracił trzeci na mecie w Biszy Kamaz prowadzony przez Antona Szibałowa. Straty poniosły białoruskie Mazy, najlepsze w prologu. W klasyfikacji generalnej zajmują czwarte i 16. miejsce.
W poniedziałek 2. etap z Biszy do Wadi ad-Davasir. Uczestnicy mają do pokonania 685 km, z czego 457 km to odcinek specjalny.