Kia Lotos Race po wyścigu na Lausitzringu

Po raz pierwszy w tegorocznym sezonie Kia Lotos Race wyścig ma innego zwycięzcę niż Karol Urbaniak. Z wygranej w pierwszym wyścigu, na suchym torze, cieszył się Albert Legutko. W drugim, który rozegrano na mokrym torze, triumfował Jan Antoszewski. Po rundzie na Lausitzringu widać, że walka o tytuł Mistrza Polski Kia Picanto 2016 będzie toczyć się do ostatnich metrów ostatniego wyścigu.

Nad ranem w okolicach Lausitzringu spadł drobny deszcz, ale zanim wyścigowe Kia Picanto pojawiły się na torze, większość trasy była już sucha. Mechanicy nie musieli ani na szybko wprowadzać zmian w ustawieniach wyścigowych Kia Picanto, ani naprędce - tuż przed wyjazdem aut na tor - zmieniać kół na takie, na których są założone opony przystosowane do jazdy po mokrej nawierzchni. Najwięcej śladu po deszczu pozostało w okolicach pól startowych. Zawodnicy, którzy ruszali do wyścigu z pól zlokalizowanych po lewej stronie toru, ustawili Picanto na wilgotnej nawierzchni. Prawa, zewnętrzna część toru, przez którą przebiega linia wyścigowa, była sucha.

Reklama

Gdy zgasły czerwone światła, z pierwszej linii idealnie ruszyli Albert Legutko i Paweł Wysmyk, którzy w takiej kolejności wjechali w pierwszy zakręt. Karol Urbaniak, ruszający z 5. pozycji, za jednym zamachem wyprzedził Kamila Serafina oraz Jana Antoszewskiego i błyskawicznie awansował na 3. miejsce. Do połowy stawki przez pierwszy zakręt zawodnicy przejechali gęsiego i bez problemów. Ta sztuka nie udała się jedynie Bartoszowi Paziewskiemu, ruszającemu do wyścigu z 9. pola startowego. Jego Picanto, uderzone przez samochód Przemysława Pytlaka, wykonało efektowny piruet, ale pozostało na torze. 14-latek - najmłodszy zawodnik w stawce - momentalnie wrócił do jazdy i dołączył do peletonu na 15. pozycji. Już po wyścigu, na podstawie zarejestrowanych on-boardów, sędziowie uznali, że kontakt obydwu aut był niepotrzebny i można go był uniknąć, dlatego Przemysław Pytlak został ukarany doliczeniem 25 karnych sekund do czasu wyścigu.

Na początku okrążenia numer 3 Katarzyna Sakowska zbyt mocno opóźniła hamowanie przed pierwszym zakrętem i uderzyła w tył Picanto prowadzonego przez Marcina Ganowskiego. On pojechał dalej, ona - niestety - zatrzymała samochód na trawie i nie ukończyła wyścigu.

Podczas gdy Albert Legutko powoli, ale systematycznie odjeżdżał rywalom, za jego plecami aż pięciu zawodników walczyło o pozycję numer 2. Tej grupie przewodził Paweł Wysmyk, tuż za nim jechali Karol Urbaniak, Jan Antoszewski, Kamil Serafin i Damian Litwinowicz. W drugiej połowie stawki szalał Bartosz Paziewski, który na każdym okrążeniu mijał jednego zawodnika. Gdy wspiął się na 10. miejsce, doszło do groźnie wyglądającego wypadku między jego Picanto i samochodem prowadzonym przez Aleksandra Olejniczaka. Czarne Picanto Paziewskiego zatrzymało się na lewym boku. Na tor wyjechały samochód bezpieczeństwa, auto pomocy technicznej i karetka pogotowia. Na szczęście, zawodnikowi nic się nie stało. Od okrążenia numer 8 aż do końca wyścigu zawodnicy podróżowali w procesji za Safety Car’em. Jako pierwszy linię mety minął Albert Legutko, za nim - Paweł Wysmyk i Karol Urbaniak.

Krzysztof Tobiasz, szef ekipy obsługującej samochód Bartosza Paziewskiego, która już raz podczas tego weekendu - po dachowaniu w czasie piątkowych treningów - odbudowywała Picanto z numerem 88, podjął wyzwanie i bez wahania przystąpił do kolejnej odbudowy zniszczonego auta. Udało się i 14-latek mógł wystartować w drugim wyścigu.

Zgodnie z zapowiedziami meteorologów tuż przed startem drugiego wyścigu zaczął padać deszcz. Dyrektor zawodów zarządził lotny start. Po wykonaniu okrążenia formującego za Safety Car’em sznur wyścigowych Kia Picanto nie zatrzymał się na polach startowych, lecz jechał dalej. Na mokrej nawierzchni kapitalnie radził sobie lider klasyfikacji i zwycięzca wszystkich dotychczasowych wyścigów w tym sezonie Kia Lotos Race - Karol Urbaniak. Po pierwszym okrążeniu awansował z 4. miejsca na pierwsze i mocno odjechał rywalom. O drugie miejsce walczyli Kamil Serafin i Jan Antoszewski. Ten drugi jechał jak nawiedzony i już na początku czwartego kółka był na tyle blisko Urbaniaka, że postanowił go zaatakować. Mistrz Polski nie bronił się zaciekle i musiał uznać wyższość świetnie radzącego sobie na mokrej nawierzchni ambitnego 15-latka. Od tej pory z każdym okrążeniem Jan Antoszewski w szybkim tempie oddalał się od Karola Urbaniaka i reszty zawodników.

Od połowy wyścigu wszystko w czołówce wydawało się poukładane. Zdecydowanie prowadził Jan Antoszewski, daleko za nim podróżował Karol Urbaniak, potem Damian Litwinowicz i, ścigający go zaciekle, Albert Legutko. W takiej kolejności pierwszych czterech zawodników osiągnęło metę drugiego wyścigu, przy czym przewaga Antoszewskiego nad Urbaniakiem wyniosła aż 15 s, a Urbaniaka nad Litwinowiczem - niecałe 7 s.

Po wyścigach powiedzieli:

Albert Legutko - Bardzo cieszę się z wygranej w pierwszym wyścigu, ale żałuję, że nie cisnąłem bardziej w drugim. Mogłem ukończyć ten wyścig na podium, ale za późno wziąłem się do roboty.

Jan Antoszewski - Świetnie czuję się na mokrej nawierzchni, co wcześniej niejednokrotnie udowodniłem w kartingu. Teraz miałem okazję wykazać się również za kierownicą Kia Picanto. Od początku wiedziałem, że mam szansę dogonić Karola, ale nie myślałem, że odjadę mu aż tak daleko. On już się chyba nie ścigał i chciał bezpiecznie ukończyć wyścig.

Karol Urbaniak - Plan na ten weekend został wykonany. Zdobyłem sporo punktów i o to chodziło. Fakt, że nie wygrałem żadnego wyścigu nie jest istotny. Wciąż prowadzę w tym najważniejszym - o tytuł Mistrza Polski Kia Picanto 2016. To liczy się najbardziej.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy