Hołek liczy na pierwsze punkty w RMŚ

Wczoraj w godzinach popołudniowych, na ośmiokilometrowym odcinku testowym, rozegranym w pełni zimowych warunkach, odbył się tak zwany "shakedown", czyli test ustawień samochodu rajdowego na trasie odpowiadającej specyfice rajdu.

Krzysztof Hołowczyc z Łukaszem Kurzeją w południe zakończyli przedrajdowy rekonesans i na miejsce próby przyjechali w doskonałych humorach.

- Bardzo się cieszę, że udało mi się pozbyć trapiącej mnie od ponad tygodnia infekcji. Szybko dochodzę do pełni sił i już nie mogę doczekać się piątku, kiedy to ruszymy na pierwsze oesy. Po dzisiejszym teście jestem bardzo zadowolony z naszego Mitsubishi i mam nadzieję osiągnąć dobry wynik. Samochód ma świetne walory trakcyjne, doskonale się prowadzi i choć z pozoru może to wygląda mało efektownie, to bardzo szybko pokonuje oesowe kilometry. W sumie, w Finlandii i tutaj, zrobiłem nim zaledwie 90 kilometrów, ale już czuję, że dobrze się ze sobą rozumiemy. Początkowo wydawało mi się, że trochę brakuje mu mocy. Podoba mi się postawa Finów, którzy obsługują nasze auto. Twierdzą, że jeżeli samochód ma dobre hamulce i zawieszenie oraz mamy dostęp do dobrych opon to jego moc ma drugorzędne znaczenie, ważne by silnik wytrzymał do końca zawodów. Reszta już zależy tylko ode mnie i pilota. Zamiast szukać dodatkowych koni w motorze lepiej poszukać w sobie ukrytych rezerw. Prawdziwe sportowe podejście. Jestem pod wrażeniem fantastycznej przyczepności opon, które udostępnił nam Michelin. Na śniegu i lodzie przyczepność jest nie gorsza niż na szutrze. Muszę przystosować się do ich niewiarygodnych możliwości i jeszcze bardziej opóźniać hamowania, choć czasami wydaje mi się, że już i tak nie zmieszczę się w zakręt. Tutaj trzeba mocno w siebie uwierzyć, przełamać swój strach, a wtedy jest szansa na dobry wynik. Myślę, że po trzech, czterech odcinkach zacznę jechać dobrym tempem i nie ukrywam, że liczę na pierwsze punkty w Mistrzostwach Świata - powiedział tuż po teście Krzysztof Hołowczyc.

Reklama

Od rana samochody przechodzą dziś badanie techniczne, a zawodnicy mają dzień odpoczynku przed trudnym, trzydniowym rajdem. Wieczorem w Karlstad odbędzie się ceremonia startu, ale załogi na odcinki specjalne wyruszą w piątek o świcie.

- Dla mnie czwartek będzie dniem wytężonej pracy. Muszę uporządkować i precyzyjnie przepisać notatki nawigacyjne. Tutaj nie może się zakraść najmniejszy nawet błąd. Na szczęście opis Hołka jest bardzo uproszczony, więc jest szansa, że po południu trochę się zrelaksuję po trzech bardzo intensywnych dniach zapoznania z trasą. Dzisiejszy shakedown utwierdził mnie w przekonaniu, że Krzysztof jest w świetnej formie i jeśli udałoby się nam utrzymać takie tempo przez wszystkie oesy to jestem spokojny o dobry wynik - dodał Łukasz Kurzeja.

Pierwszy etap rajdu będzie liczył ponad 660 km, z czego 125,79 km to sześć odcinków specjalnych, w tym najdłuższy w rajdzie Granberget (43,69 km). Dzień zakończy superoes Hagfors Sprint 1 (1,86 km), rozegrany wokół stadionu sportowego w Hagfors, miasta gdzie znajduje się również jedyna w rajdzie strefa serwisowa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hołowczyc | hołek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy