Frycz po Rajdzie Śląskim

Drugi dzień Rajdu Śląskiego obfitował w wiele niespodzianek. Zawierucha dotknęła niemal wszystkie klasy. Sebastian z Jarkiem jechali od początku równym, szybkim tempem zwracając baczną uwagę na jadących z numerem czwartym braci Bębenków.

Sytuacja zmieniła się znacząco, gdy na przedostatnim odcinku specjalnym, z powodu awarii samochodu wycofał się faworyt zawodów Leszka Kuzaj. Prowadzenie objął Tomek Czopik.

Przed startem do 22 kilometrowego ostatniego oesu czasy trzech zawodników "mieściły się" w 10 sekundach. Cała trójka miała szansę na zajęcie miejsca na podium.

Zwycięstwo zostało przy Tomku Czopiku, który w pełni wykorzystał atuty swojego A-grupowego samochodu.

"Mecz Frycz-Bębenek" zakończył się triumfem Michała i Grzegorza, którzy udowodnili, że na asfalcie potrafią jeździć bardzo szybko i skutecznie. Zwycięstwo zostało w firmie Kulig Promotion, która przygotowała obydwa Lancery do zawodów.

Reklama

Na mecie rajdu Sebastian powiedział: - Pod koniec rajdu zawiodła technika w samochodzie, silnik Lancera w końcowej partii najdłuższego odcinka zaczął "przerywać", pracując na trzy cylindry. Zrobiło się bardzo nerwowo i niepewnie. Zaatakowaliśmy jeszcze raz i przed ostatnim oesem prowadziliśmy w grupie N. Michał pojechał go niestety lepiej od nas i zasłużenie wygrał enkę spychając nas na trzecią pozycję w generalce.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy