Bełtowski: Zawinił korzeń
Tylko 26 z 63 startujących załóg, po pokonaniu 8 odcinków specjalnych, dotarło do mety 29 Rajdu Kormorana. Wśród pechowców znaleźli się również Marcin Bełtowski z Maciejem Wilkiem w Skodzie Felicii Kit Car, zajmujący po siódmym oesie wysokie drugie miejsce w klasie A6 i jedenaste w klasyfikacji generalnej.
Krakowska załoga mając 11 sekund przewagi nad jadącym Peugeotem 206 Piotrem Adamusem, pięć kilometrów przed metą ostatniej próby wycofała się z rajdu.
- Po raz trzeci nie ukończyłem Kormorana! Trzeba mieć strasznego pecha, do mety ostatniego oesu zabrakło nam zaledwie pięciu kilometrów - mówił po rajdzie rozgoryczony Marcin Bełtowski. - Po hopie wylądowaliśmy na wykopanym korzeniu, nawet go nie zauważyłem. Uderzenie było na tyle silne, że cofnęło prawe przednie koło. Próbowaliśmy coś zrobić, ale nie było jednak najmniejszej możliwości na dalszą jazdę. Straciliśmy szansę na dobre miejsce i pierwsze punkty w klasie. Mimo wielkiego rozczarowania jestem jednak zadowolony z naszego startu. Rajd był bardzo ciężki, oesy trudne technicznie, zebrałem więc bardzo dużo nowych doświadczeń i wiele się nauczyłem, co przy mojej bardzo małej praktyce na luźnych nawierzchniach ma kolosalne dla mnie znaczenie. Sprawdziły się również ustawienia samochodu, który sprawował się bez zarzutu. Wszystko układało się po naszej najśmielszej myśli, chociaż nie ustrzegliśmy się wielu błędów. Cóż, los jednak lubi być złośliwy, bo tylko kilka kilometrów zabrakło, żeby przełamać złe fatum prześladujące mnie w tym roku na polskich eliminacjach.