Adam Małysz: Choćbym miał jeść piasek, dam radę

Adam Małysz o swoich przygotowaniach do Rajdu Dakar 2016.

Przeszedłeś ze skoków narciarskich do rajdów samochodowych - skąd pomysł na ten konkretny sport?

- Kiedy podjąłem decyzję o zakończeniu kariery skoczka, wiedziałem, że siedzenie w domu nie jest dla mnie. Nie znoszę bezczynności. Jednocześnie nie wyobrażam sobie życia bez sportu. Z kolei motoryzacją interesowałem się od zawsze. Miałem terenówkę, którą jeździłem od czasu do czasu po górach. W ten sposób odreagowywałem i sprawiało mi to wielką frajdę.

- W pewnym momencie otrzymałem konkretną propozycję od człowieka reprezentującego zespół rajdowy. Postanowiłem, że fajnie byłoby zrealizować jedno ze swoich marzeń i przeżyć taką przygodę.

Reklama

Czy są jakieś podobieństwa tych dwóch dyscyplin? Jeżeli tak, jak wykorzystujesz je do doskonalenia swoich umiejętności za kierownicą?

- Trudno porównać skoki narciarskie z rajdami terenowymi. Podczas skoku zawodnik musi być skoncentrowany tylko przez chwilę. W rajdach, na długich odcinkach specjalnych, ta koncentracja musi utrzymywać się na wysokim poziomie przez wiele godzin, a nawet dni. Z wiedzy wyniesionej z poprzedniego zajęcia korzystam czasami, na przykład kiedy muszę się czegoś nauczyć. Przydają mi się wtedy techniki stosowane w skokach.

Rajd Dakar pociąga sportowców o bardzo różnej przeszłości, takich jak np. Luc Alphand albo ty. Skąd się to bierze w twojej opinii?

- Nie do końca potrafię to wytłumaczyć. Może wiąże się to z wyzwaniami, jakie muszą lub chcą sobie stawiać ludzie przyzwyczajeni przez lata do rywalizacji? Trudno tak z dnia na dzień przestać się do czegoś przygotowywać, pracować nad jakimś zadaniem. Na pewno w Dakarze jest też coś magicznego, legendarnego. Udział w tej imprezie wiąże się ze spełnieniem marzenia, a ukończenie tego rajdu jest powodem do dumy.

Poznałeś smak zwycięstwa na nartach. Co byłoby dla ciebie adekwatnym sukcesem za kierownicą?

- Na pewno byłoby to zwycięstwo w Dakarze. Wartościowe byłyby też wygrane w rajdach zaliczanych do Pucharu Świata w cross country, nie mówiąc o sukcesie w klasyfikacji generalnej tego cyklu.

Przygotowujesz się do Rajdu Dakar, w którym weźmiesz udział po raz piąty. W tym czasie miałeś wielki progres wyników, jak również byłeś zmuszony wycofać się po spaleniu samochodu w ostatniej edycji. Jaki jest twój cel na edycję 2016?

- Chcielibyśmy zająć miejsce w najlepszej dziesiątce.

Jak wyobrażałeś sobie Dakar zanim wystartowałeś w nim po raz pierwszy? Jak to wyobrażenie zostało zweryfikowane, kiedy zacząłeś się ścigać w tym rajdzie?

- Z relacji telewizyjnych i opowieści wiedziałem, że to coś bardzo trudnego. Oglądałem wykończonych wielogodzinną jazdą kierowców, sprzęt na granicy wytrzymałości. Na miejscu okazało się, że w praktyce jest jeszcze gorzej.

- Przetrwanie tego maratonu to naprawdę wielka rzecz. Na szczęście ja jestem zawziętym człowiekiem i powiedziałem sobie, że choćbym miał gryźć piasek, dam radę. Dodatkowo z czasem, dzień po dniu, zacząłem się przyzwyczajać do rajdowego rytmu, jakby aklimatyzować.

Źródło: Red Bull Content Pool

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy