Znak z białym rombem to nowość. Co oznacza i gdzie go można spotkać?
Większość kierowców dobrze zna polskie znaki. Ale w niektórych europejskich krajach funkcjonuje szereg znaków, które w Polsce nie są stosowane. Jeśli kierowca nie zna ich znaczenia, naraża się na mandat. Tak może być ze stosunkowo nowym znakiem przedstawiającym biały romb na niebieskim tle.
Znak o którym mówimy, można spotkać na francuskich drogach i choć wygląda on niepozornie, stanowi istotną informację. Zaś jego nieprzestrzeganie może być nie tylko zauważone przez policję, ale także zarejestrowane przez kamery.
Nowy znak. Biały romb na niebieskim tle
Omawiany znak ustawiany jest nad konkretnymi pasami ruchu, informując, że służą one do carpoolingu. W ten sposób władze chcą promować wspólne podróżowanie jednym pojazdem, zamiast podróżowania w pojedynkę, każdy swoim samochodem. Aby móc jechać takim pasem nie trzeba wiele - wystarczy kierowca i jeden pasażer. Korzystać z niego mogą także inne pojazdy, takie jak taksówki, autobusy, jak również dla kierowców samochodów elektrycznych. Dla pojazdów bezemisyjnych, konieczne jest posiadanie specjalnej naklejki Crit`Air, potwierdzającej ich zerową emisję.
Pasy oznaczone znakiem z białym rombem można spotkać na autostradach w rejonach takich miast jak Paryż, Lyon, Nantes, Rennes, Grenoble i Strasburg. Lokalne media informują, że wkrótce będzie obecny na wszystkich autostradach w całym kraju.
Wprowadzając nowy znak, francuskie władze chcą zachęcić obywateli do wspólnego podróżowania. Jak donosi portal Presse Citoron, tylko 3 proc. Francuzów nie jeździ samochodem w pojedynkę. Celem rządu jest potrojenie liczby przejazdów typu carpooling do 2027 r., co pozwoli ograniczyć emisję spalin i spowolnić "gęstnienie" ruchu.
Ile wynosi mandat za zignorowanie znaku z białym rombem?
Przejazd pasem oznaczonym białym rombem na niebieskim tle może okazać się kosztowny. Francuski system taryfikacji mandatów zakłada karę w wysokości 135 euro (czyli około 600 zł). Kierowcy powinni mieć świadomość, że liczne drogi we Francji są monitorowane przez zaawansowane kamery, które są w stanie dokładnie zarejestrować liczbę pasażerów w pojeździe.
Od konieczności zapłacenia mandatu nie zwolni nas niewiedza i tłumaczenie, że np. w naszym kraju tego typu znak nie występuje. Dobrze by było, gdyby jednak Francuzi zdecydowali się na stosowanie także piktogramu albo chociaż tabliczki z informacją po angielsku - bo sam znak wygląda bardzo enigmatycznie.