Zlekceważenie znaku D-42 może oznaczać utratę prawa jazdy. Policjanci czekają
Choć taryfikator mandatów powinien być już wszystkim dobrze znany, niektórzy wciąż zapominają, co przygotowano dla kierowców, którzy nie respektują ograniczeń prędkości. Nie każdy kierujący ma świadomość, że wystarczy spotkać na swojej drodze znak D-42 i zapomnieć o zdjęciu nogi z gazu by pożegnać się prawem jazdy na dłuższy czas.
Obecny taryfikator mandatów przewiduje zaostrzone sankcje dla kierowców, którzy mają ciężką nogę. Zwłaszcza, gdy przekraczają znak D-42 mówiący o rozpoczęciu obszaru zabudowanego.
Przekroczenie prędkości od 41 do 50 km/h w terenie zabudowanym skutkuje mandatem w wysokości 1000 zł, a popełnienie tego samego występku w ciągu dwóch lat będzie kosztować dwa razy więcej. To jednak nie koniec problemów, ponieważ wystarczy, że prędkościomierz przesunie się o 1 km/h więcej, a kierowca zapłaci mandat w wysokości 1500 zł i pożegna się z prawem jazdy na trzy miesiące.
Przy okazji na konto kierowcy trafi 13 punktów karnych - to więcej niż połowa dopuszczalnego limitu 24 punktów karnych. Wystarczy jeszcze jeden taki występek w ciągu dwóch lat, żeby stracić uprawnienia do kierowania pojazdem.
Przekroczenie prędkości o 51 km/h poza terenem zabudowanym jest tak samo kosztowne, ale nie zawsze musi się wiązać z zatrzymaniem prawa jazdy. Choć warto mieć na uwadze, że funkcjonariusze bardzo chętnie sięgają po art. 86 Kodeksu wykroczeń. Wprowadza możliwość ukarania kierowcy, który powoduje niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. To otwarta furtka to wydania orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów na podstawie art. 86 par. 3.
Może się zdarzyć, że kierowca ma wątpliwość co do prawidłowości pomiaru prędkości i nie zamierza przyjmować mandatu, tylko chce skierować sprawę do sądu. W przypadku innych wykroczeń rozpatrywanych w trybie postępowania mandatowego lub w drodze sądowej, sprawa jest jasna - o winie decyduje sąd. Dopóki nie uzna kierowcy za winnego, kary nie ma.
Jednak w tym przypadku sąd nie będzie ustalać winy, prawo jazdy traci się od razu. Kierowca mandatu może nie przyjąć, a jeśli sąd uzna jego rację - również nie płacić grzywny. Jednak uprawnienia trzeba oddać natychmiast. Kierowca może złożyć odwołanie od zatrzymania prawa jazdy do samorządowego kolegium odwoławczego (SKO) w ciągu 14 dni, ale argumentacja polegająca na tym, że nie zgadzamy się z pomiarem wykonanym przez policjanta, nic nie wskóra. Jedynym sensem jest powoływanie się na niekonstytucyjność przepisu, na podstawie którego wydano decyzję.
Obowiązujące przepisy powodują, że najpierw biegnie kara, z dopiero później tryb odwoławczy. Zatem odmowa przyjęcia mandatu niewiele zmieni w tej sprawie. Warto pamiętać, że ewentualne postępowanie odwoławcze nie oznacza również, że można wsiadać za kółko.
***