Zamiast dmuchać wolisz iść na krew? Stracisz prawko nawet jak jesteś trzeźwy

Policja zatrzymuje cię na badanie alkomatem, a ty odmawiasz i wybierasz badanie krwi? To nie zawsze dobry wybór - możesz stracić prawo jazdy nawet na 30 dni nawet jeśli jesteś całkowicie trzeźwy.

Pijani kierowcy to plaga nie tylko polskich dróg. Tylko w ubiegłym roku policja zatrzymała blisko 98 000 pijanych kierowców na polskich drogach. To dzięki kontrolom drogowym i alkomatom, którymi kierowcy badani są na miejscu. Podczas zatrzymania kierowca może jednak odmówić badania alkomatem i zostaje wtedy skierowany na badanie krwi. 

Wielu kierowców niepewnych co do stanu swojej trzeźwości wybiera tę drogę żeby zyskać na czasie, licząc na to, że wytrzeźwieje zanim zostanie poddana badaniu. Inną kwestią jest większa precyzja badania krwi, dlatego niektórzy kierowcy w obawie przed nieprecyzyjnym pomiarem alkomatu decyduje się na wybór badania krwi. To jednak nie zawsze dobry krok.

Reklama

Badanie alkomatem czy badanie krwi?

Badanie alkomatem to najszybsza metoda na sprawdzenie trzeźwości kierowcy, dlatego policjanci przeprowadzają rutynowe kontrole na drogach właśnie w ten sposób. Jeśli alkomat wykaże wynik negatywny kierowca może ruszyć w dalszą drogę. Jeśli jednak wynik na alkomacie jest pozytywny, po odczekaniu około 15 minut badanie przeprowadzone jest ponownie, a oba wyniki trafiają do protokołu.

Kierowca ma jednak prawo odmowy badania alkomatem, a wtedy policjant może skierować go na badanie krwi, które precyzyjnie wykaże czy był pod wpływem alkoholu. Badanie krwi zajmuje znacznie więcej czasu, ale jest też bardziej dokładne. Może być też zarządzone jako badanie uzupełniające w sytuacji, kiedy wynik badania wykracza poza skalę alkomatu, lub stan zdrowia kierowcy nie pozwala na przeprowadzenie badania alkomatem.

Odmowa dmuchania w alkomat = zatrzymanie prawa jazdy

Jeśli kierowca z jakichś powodów odmówi badania alkomatem na miejscu kontroli, policjant może stwierdzić, że zachodzi uzasadnione podejrzenie prowadzenia pod wpływem alkoholu. W takiej sytuacji może zatrzymać nasze prawo jazdy do wyjaśnienia sprawy, czyli przeprowadzenia badania krwi i otrzymania wiążących wyników.

Taki proces może trwać bardzo długo. Pobranie krwi jest przeprowadzone szybko - z miejsca kontroli kierujący jest przewożony do szpitala na pobranie trzech próbek w 30-minutowym odstępie czasowym. Później próbki zostają odpowiednio zabezpieczone i opisane, sporządzony zostaje protokół i dopiero później trafiają do współpracującego z policją laboratorium na badanie. Czas oczekiwania na wyniki może potrwać nawet kilka tygodni, zależnie od obłożenia laboratorium i ilości próbek, które trafiają na badania. Cały proces nie może jednak zająć więcej niż 30 dni, a po upływie tego czasu policja ma obowiązek oddać kierowcy prawo jazdy - chyba, że wynik badania wskaże inaczej. To oznacza, że  jeśli policjant zatrzyma nasze prawo jazdy możemy odzyskać je nawet dopiero po 30 dniach, nawet jeśli byliśmy trzeźwi!

Jesteś trzeźwy? Wybierz alkomat

Jeśli jesteśmy pewni co do stanu swojej trzeźwości lepiej nie kombinować i zgodzić się na badanie alkomatem. W innym wypadku, jeśli zdecydujemy się na badanie krwi możemy stracić uprawnienia do prowadzenia pojazdów na 30 dni nawet w przypadku, gdy w naszym organizmie nie było alkoholu. Jeśli nie jesteśmy pewni, zyskanie na czasie będzie tylko teoretyczne, bo policjant może zastosować regułę o uzasadnionym podejrzeniu prowadzenia pod wpływem alkoholu i zatrzymać nasze uprawnienia do wyjaśnienia sprawy.

Jeśli nie jesteśmy trzeźwi badanie krwi z pewnością to potwierdzi - kierowca, który odmówi dmuchania w alkomat zazwyczaj jest przewożony "na krew" w trybie pilnym i badanie jest przeprowadzone w ciągu kilkunastu minut. Alkohol jest wykrywalny we krwi nawet do 48 h od spożycia, więc kilkanaście minut nie robi tu wielkiej różnicy

Może się tak stać jedynie w sytuacji, gdy kierowca wsiadł za kółko będąc na granicy dopuszczalnej normy zawartości alkoholu - 0,2 promila alkoholu we krwi. Wtedy badanie krwi może być decyzją, która uratuje jego uprawnienia, nawet jeśli straci je na czas potrzebny do wyjaśnienia sprawy.

*** 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy