Jak uniknąć mandatu za brak biletu parkingowego? Jest sposób
Nie brakuje kierowców, którzy za wycieraczką swojego auta znaleźli wezwanie do zapłaty za brak biletu parkingowego pod marketami. Radca prawny, Karol Hojda, zaznacza jednak, że nie są to mandaty. Czy w takim razie można uniknąć opłacenia kary za parkowanie bez biletu?

Spis treści:
Czy mandat za wycieraczką jest ważny?
Na samym początku trzeba zaznaczyć, że kartki umieszczane za wycieraczką na parkingach prywatnych to tak naprawdę nie mandaty, a "wezwania do zapłaty na rzecz danego przedsiębiorcy". Choć utarło się, że nazywa się je "mandatami", to trzeba pamiętać, że prywatne firmy, w przeciwieństwie do policji czy innych służb, nie mogą takowych wystawiać. Wezwanie jest wystawiane w sytuacji, w której kierowca nie uiścił opłaty za parking. Wystawiający je posługują się również nazwą "Zawiadomienie o obowiązku wniesienia opłaty dodatkowej za brak ważnego biletu parkingowego".
Kierowcy często skarżą się, że parkując na danym parkingu nie mieli nawet świadomości, że jest on płatny, a do darmowego parkowania przez określony czas uprawnia bilet pobrany z biletomatu.
Co grozi za brak biletu parkingowego?
Jeżeli zdarzyło się, że faktycznie nie opłaciliśmy parkingu pod sklepem (lub też nie pobraliśmy wspomnianego biletu pozwalającego na bezpłatne parkowanie), sprawa wydaje się prosta. Opłatę należy uiścić. Wynosi ona zazwyczaj 100-150 zł. Jej wysokość z reguły wyszczególniona jest w regulaminie parkingu.
Czy muszę płacić za brak biletu parkingowego?
Możliwe są jednak sytuacje, kiedy kara może nie wydać się zasadna. Są jednak możliwe sytuacje, kiedy uznajemy, że kara nie jest zasadna. Wielu osobom zdarza się np. bowiem, że zabiorą bilet parkingowy ze sobą i nie umieszczają go za szybą.
W przeciwieństwie do mandatów, które wystawia straż miejska, opłaty dodatkowe nie są takimi, które kierowca musi obowiązkowo opłacić. "W odróżnieniu od miejskich stref płatnego parkowania, opłaty za parkowanie nie można bezrefleksyjnie domagać się od właściciela pojazdu" - tłumaczył w rozmowie z Interią radca prawny, Karol Hojda.
W przypadku parkingów zarządzanych przez prywatne podmioty konieczne jest wykazanie przez zarządcę osoby, która zaparkowała określony pojazd w konkretnym miejscu i czasie. To z tą osobą - zgodnie z regulaminem - zawierana jest dorozumiana umowa najmu miejsca parkingowego. Tylko względem tej osoby zarządca może zasadnie dochodzić jakichkolwiek roszczeń, czy to na drodze polubownej, czy sądowej
Zdarza się jednak, że operator parkingu nie jest w stanie ustalić, kto kierował pojazdem. Bywa, że w takiej sytuacji sprawa trafia do sądu. A trzeba tutaj dodać, że według polskich przepisów w takiej sytuacji do odpowiedzialności może być pociągnięty tylko kierowca, a nie właściciel pojazdu. Prywatna firma może co prawda uzyskać dostęp do danych właściciela pojazdu w bazie CEPiK, ale nie ma możliwości ustalenia danych osoby, która w danym momencie prowadziła pojazd. Co w takim razie należy zrobić, jeśli operator domaga się od nas opłaty?
Jak uniknąć kary za parking?
Zdaniem Karola Hojdy należy jasno wykazać w korespondencji z operatorem parkingu, że nie uznajemy roszczenia. Ponadto trzeba domagać się przesłania podpisanej umowy oraz faktury za rzekomo wykonaną usługę. Oprócz tego należy złożyć sprzeciw odnośnie wpisu do rejestru dłużników oraz w zakresie przetwarzania danych osobowych.
Jeżeli sprawa rzeczywiście trafi do sądu, operator nie będzie miał łatwego zadania, by wskazać osobę, która faktycznie kierowała pojazdem (o ile sami jej nie wskazaliśmy). Jeżeli oskarżony nie będzie w stanie podać personaliów kierującego, sąd może oddalić powództwo.