Uwaga na szalbierzy. Wyłudzają pieniądze na skrzyżowaniach równorzędnych
Na polskich drogach często pojawiają się oszuści gotowi, by w każdej chwili wykorzystać nieuwagę innych kierowców, a następnie wyłudzić pieniądze. Warto wiedzieć, na czym polegają ich metody i jak się przed nimi uchronić.
Zwykle wystarczy chwila nieuwagi, żeby doprowadzić do stłuczki. Nieuczciwi kierowcy doskonale o tym wiedzą i tylko czyhają na chwilę roztargnienia u innych kierowców, żeby celowo doprowadzić do kolizji, a następnie pobrać pieniądze z odszkodowania.
Bardzo często wykorzystują do tego trudne warunki drogowe lub ograniczoną widoczność. Jednak zwykle pozorują uprzejmość, żeby za chwilę zganić winę na kierowcę-ofiarę.
Nieuczciwi kierowcy mają dwie sprawdzone metody do wymuszania pieniędzy z odszkodowania. Jedną z nich jest klasyczna stłuczka na skrzyżowaniu równorzędnym. Oszust drogowy ustawia się na jezdni z pierwszeństwem przejazdu i daje sygnał (ręką lub światłami), że zamierza nas przepuścić. Gdy tylko skorzystamy z tej pozorowanej propozycji, kierowca celowo powoduje kolizję, a następnie wypiera się i zrzuca winę na drugiego kierowcę. W świetle prawa wszystko przemawia na korzyść oszusta. W końcu poruszał się drogą z pierwszeństwem przejazdu.
Drugi najpopularniejszy scenariusz to jazda po rondzie lub skrzyżowaniu z kilkoma pasami ruchu. Oszust najpierw ustawia się na zewnętrznym pasie, a następnie czeka aż ktoś będzie chciał zjechać z pasa wewnętrznego. Zgodnie z przepisami taki kierowca powinien przepuścić pojazd poruszający się zewnętrznym pasem. W tej sytuacji oszuści drogowi chowają się kierowcy-ofierze wykorzystując do tego tzw. martwe pole. Nieświadomy kierowca zjeżdża z ronda i uderza w samochód oszusta. Znów prawo jest przeciwko prawdziwemu poszkodowanemu. To na niego spada wina za wymuszenie pierwszeństwa.
W ramach metody "na stłuczkę" oszust staje się poszkodowanym, a prawdziwa ofiara jest winna zdarzenia drogowego. W ten sposób nieuczciwi kierowcy wyłudzają pieniądze z odszkodowania. Z takiego procederu korzystają często indywidualne jednostki, a także zorganizowane grupy, które wykorzystują fałszywych świadków, żeby uwiarygodnić swoje zeznania.
Kierowca, który padł ofiarą metody "na stłuczkę" ma bardzo trudne zadanie, żeby udowodnić swoje racje. Policja rekomenduje, żeby jeszcze na miejscu zdarzenia poszukać świadków, którzy widzieli oszustwo. W udowodnieniu niewinności pomogą również nagrania z monitoringu miejskiego lub kamer z pobliskich lokali i domów. Najskuteczniejszą metodą jest jednak własny wideorejestrator. Kamera zamontowana w samochodzie wychwyci działania kierowców-oszustów, którzy pod pozorowaną uprzejmością próbują wyłudzić odszkodowanie.
Okazuje się, że coraz większa świadomość kierowców i nagłaśnianie metody "na stłuczkę" wcale nie zniechęca oszustów. Każdego roku przybywa tego typu sytuacji na drogach. Według statystyk nawet 10 proc. środków wypłacanych przez towarzystwa ubezpieczeniowe pochodzi z wyłudzeń - w przeważającej części właśnie z opisywanego powyżej procederu.