Typowy błąd kierowców na autostradzie. Mści się bez litości

Drogi szybkiego ruchu bardzo szybko weryfikują umiejętności kierowców w kwestii stosowania się do przepisów. Nie chodzi tutaj tylko o prędkość. Nie brakuje kierujących, którzy popełniają inne wykroczenie, ale często nie są go nawet świadomi. O co chodzi?

Odległości między pojazdami. Co mówią przepisy?

Odległość między autami na drogach szybkiego ruchu to jedna z najważniejszych kwestii decydujących o bezpieczeństwie w czasie jazdy. Niestety, tak jak nie brakuje kierowców, którzy nie do końca zwracają uwagę na ograniczenia prędkości, tak nie brak również kierujących, którzy jeżdżą zdecydowanie za blisko poprzedzających ich samochodów. Tym samym nie tylko zwiększają ryzyko powstania niebezpiecznej sytuacji, ale również narażają się na mandat. Warto zdawać sobie sprawę, że odpowiednie przepisy, które wymagają utrzymywania odpowiedniej odległości od pojazdów funkcjonują już od przeszło dwóch lat. W ramach nowelizacji przepisów, która weszła w życie na początku czerwca 2021 roku wprowadzono zakaz jazdy na zderzaku na autostradach i drogach ekspresowych.

Reklama

Zgodnie z nowymi przepisami bezpieczna odległość między pojazdami wynosi połowę aktualnej prędkości. Oznacza to więc, że w przypadku jazdy z prędkością 120 km/h dystans od pojazdu jadącego przed nami powinien wynosić 60 metrów. Analogicznie, kiedy jedziemy 140 km/h będzie to już 70 m. Jak wspomniałem, jeśli nie będziemy stosować się do przepisów, grozi nam mandat. Możemy zostać zobowiązani do zapłaty kary w wysokości od 300 do 500 zł. Dodatkowo nasze konto "zasili" sześć punktów karnych. Oczywiście jest jeden wyjątek od obowiązku utrzymania odpowiedniej odległości. Chodzi tutaj o manewr wyprzedzania.

Jak ocenić odległość od pojazdu?

Ocena odległości od pojazdu wydaje się dość trudnym zadaniem. Trzeba wziąć tutaj pod uwagę dwie kwestie: drogę hamowania i czas reakcji kierowcy. Pierwsza z nich zależy od warunków pogodowych, nawierzchni, marki, modelu i stanu samochodu, a także siły wciskania pedału hamulca. Czas reakcji kierowcy natomiast dość trudno zmierzyć. Średnio wynosi on od 0,5 do 1,5 sekundy. Dla bezpieczeństwa doliczyć możemy kolejne pół sekundy na rozpoczęcie hamowania. Daje nam to w sumie już dwie sekundy. W tym czasie samochód pokona kilkadziesiąt metrów.

Dwa sposoby na ocenę odległości. Jak działają?

Sposoby na dość szybkie zmierzenie odległości są dwa. Pierwszy to tzw. zasada trzech sekund. Jak łatwo się domyślić, określa ona minimalny odstęp od poprzedzającego samochodu w sekundach. Dzięki temu jest uniwersalna dla każdej prędkości. Chodzi o to, by wybrać sobie na drodze nieruchomy obiekt - może to być np. znak drogowy, drzewo. Kiedy pojazd jadący przed nami minie ten punkt, zaczynamy liczyć. Jeśli miniemy go trzy sekundy później to znak, że utrzymujemy odpowiednią odległość.

Drugi sposób jest podobny. Chodzi tutaj o słupki pikietażowe (biało-czerwone) ustawione na autostradzie i drodze ekspresowej co 100 metrów. Łatwo więc to sprawdzić, jeśli nasza odległość od auta poprzedzającego jest mniejsza lub równa połowie odstępu między słupkami, jedziemy za blisko. Jeżeli jest ona większa - utrzymujemy odpowiedni dystans od pojazdu jadącego przed nami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przepisy ruchu drogowego | bezpieczna odległość | mandaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy