Mandat z zagranicy. Trzeba go płacić? Jak długo trwa przedawnienie?
Podczas wakacyjnego wyjazdu łatwo złapać mandat np. z fotoradaru. Wielu kierowców zastanawia się, czy taki mandat trzeba będzie zapłacić. W tej kwestii przepisy w UE bardzo mocno się zmieniły. Dlatego sprawdzamy, czy mandat w skrzynce pocztowej oznacza, że trzeba będzie go płacić. Sprawdzamy, co się stanie, gdy tego nie zrobimy.
Od kilku lat z sukcesami działa w Unii Europejskiej system wymiany informacji. W każdym kraju utworzono tzw. Krajowe Punkty Informacyjne, które zajmują się wyszukiwaniem i udostępnianiem uprawnionym podmiotom z zagranicy informacji potrzebnych do identyfikacji samochodów zarejestrowanych za granicą.
Polski oddział ma dostęp do danych znajdujących się w bazie CEPiK. Dlatego nie należy się łudzić - ustalenie danych właściciela samochodu to w zasadzie tylko formalność. Przekazywanie tych danych jest również bardzo sprawne. Coraz częściej okazuje się, że już kilkanaście dni po popełnieniu wykroczenia za granicą można dostać mandat drogą pocztową.
W niektórych krajach przepisy są dużo bardziej restrykcyjne niż w Polsce. Dlatego często okazuje się, że listonosz przynosi wypisany mandat zamiast formularza proszącego o wskazanie kierowcy. Kolejna sprawa to kwestia samych zdjęć. Kierowcy w Polsce bardzo często nie przyjmują mandatów, na których widać wyraźnie kierowcę, a tymczasem w wielu krajach Europy fotoradar robi zdjęcia samochodom od tyłu czy z ukrycia.
Procedury odwoławcze zwykle niewiele dają, a wniesienie odwołania nie ma wpływu na termin sprawy. Dlatego bardzo często panuje zasada - im szybciej zrobimy przelew, tym mniej zapłacimy. Dlatego na druku mandatowym widnieją trzy różne stawki określone według powyższej zasady.
Wielu kierowców liczy, że uda się zagrać na przedawnienie. Tymczasem okres ściągalności mandatów w wielu krajach Europy wynosi nawet 5 lat. Dodatkowo, w 2015 roku Parlament Europejski przyjął dyrektywę, w której przepisy regulowały nie tylko wymianę informacji o przestępstwach i wykroczeniach, ale także dopracowały mechanizmy ściągania mandatów.
Wcześniej było to możliwe w ramach decyzji ramowej Rady 2005/214/WSiSW z dn. 24 lutego 2005 r. w sprawie stosowania zasady wzajemnego uznawania do kar o charakterze pieniężnym. Jednak niewiele państw korzystało z tego przywileju.
Warto pamiętać, że zgodnie z polskim prawem sama korespondencja wysłana przez zagraniczną policję, w sensie prawnym nie jest mandatem. To oznacza, że takie pismo nie wystarczy, żeby przeprowadzić egzekucję kary, gdy kierowca nie uiści opłaty.
Przymusowa egzekucja nastąpi dopiero wtedy, gdy zostanie zatwierdzona przez polski sąd. Trzeba mieć na uwadze, że ta procedura jest wydawana z urzędu. To oznacza, że odbywa się sprawnie, bez badania przez sąd, czy grzywna i jej wysokość są zasadne.
W przypadku wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar, listowne zawiadomienie o wykroczeniu powinno zawierać wysokość kary, procedury związane z płatnością oraz informacje na temat możliwości złożenia odwołania - zgodnie z prawem obowiązującym w państwie, w którym popełniono wykroczenie.
Informacja powinna zostać sporządzona w języku dokumentu rejestracyjnego pojazdu lub w jednym z języków urzędowych obowiązujących w państwie, gdzie samochód został zarejestrowany. Unijne przepisy nakładają obowiązek przetłumaczenia korespondencji na język zrozumiały dla sprawcy wykroczenia. W naszym przypadku jest to język polski.
Mandat powinien nadejść przesyłką poleconą, zamiast zwykłego listu, a sprawca powinien potwierdzić odbiór przesyłki.
Nie należy liczyć, że zagraniczne służby odstąpią od egzekwowania mandatu. Tym bardziej, że wraz z upływem czasu może się okazać, że wysokość mandatu wzrośnie kilkukrotnie. Nawet, jeśli zagraniczne służby nie będą chciały wchodzić na drogę sądową oraz windykować kwotę, trzeba się liczyć, że przy następnej wizycie w kraju i kontroli policji trzeba będzie uregulować dużo wyższą kwotę na miejscu.
***