Kto jedzie autem na grzyby, pewnie liczy na prawdziwki, a dostanie mandat
Sezon na grzyby wystartował już w pełni. Każdego dnia można spotkać dziesiątki samochodów zaparkowanych w lesie. Korzystając z okazji warto dowiedzieć się nie tylko, jak odróżnić kanię od muchomora sromotnikowego, ale również na jakich zasadach można wjechać do lasu.
W ostatnich dniach sezon na grzyby wystartował na dobre. Tysiące grzybiarzy odlicza dni do weekendu, żeby pojechać na poranne zbiory darów natury do lasu.
Dlatego jest to dobra okazja, żeby przypomnieć sobie podstawowe zasady i nie kończyć grzybobrania jeszcze przed czasem - dyskusją ze strażnikiem leśnym i mandatem.
Na dobry początek warto zapoznać się z brzmieniem art. 161 Kodeksu wykroczeń. Przepis ten stanowi jednoznacznie:
Wielu kierowców jest przekonanych, że na drogach gruntowych prowadzących do lasu powinien się pojawić znak zakazu wjazdu. Tymczasem przepisy wcale nie wymagają obecności takiego oznakowania.
Zakaz obowiązuje na każdym ze szlaków leśnych z mocy ustawy. Znak zakazu wjazdu jest stawiany w miejscach, które mają status drogi dojazdowej i dopuszczają możliwość ruchu pojazdów silnikowych.
Podobna zasada dotyczy parkowania. Warto mieć na uwadze, że w lesie można zaparkować pojazd tylko w miejscach do tego wyznaczonych. Nie można zatrzymywać samochodu na poboczach leśnych dróg, a tym bardziej przed szlabanem.
Każdego roku leśnicy przypominają, że na stronie lasy.gov.pl można znaleźć aktualną mapę prezentującą sieć parkingów leśnych oraz miejsc do parkowania pojazdów. Sprawdzenie zajmuje tylko parę minut, a pozwoli zaoszczędzić sporo nerwów i stresu.
Patrolowaniem lasów zajmuje się straż leśna, która posiada odpowiednie uprawnienia, żeby zatrzymać samochód do kontroli drogowej i wręczyć mandat. Jazda samochodem lub motocyklem po leśnej drodze może się zakończyć mandatem od 20 do 500 zł.
Ten sam wymiar kary grozi kierowcom, którzy parkują pojazd na leśnych drogach, przed szlabanami lub w miejscach nieprzeznaczonych do parkowania. Zatrzymanie pojazdu w miejscach niedozwolonych może zostać potraktowane jako niszczenie gruntu leśnego. Zwłaszcza, gdy doszło do wycieku oleju lub innych płynów.
W najgorszym wypadku sprawa może trafić do sądu. Wtedy trzeba się liczyć z maksymalną grzywną w wysokości do 30 tys. zł. Warto mieć to na uwadze podczas potencjalnej dyskusji ze strażnikiem.
***