Korek na autostradzie. Ekspert podpowiada jak uniknąć najechania
Jedziemy autostradą i nagle dostrzegamy przed sobą stojące samochody z włączonymi światłami awaryjnymi. Coś musiało się stać, zapewne jakiś wypadek. Dojeżdżamy do stojącego przed nami pojazdu i … za chwilę czujemy potężny wstrząs, słyszymy przeraźliwy huk! Ktoś za nami nie wyhamował i wjechał w tył naszego auta.
Są kierowcy, którzy nie potrafią dostosować prędkości do widoczności. Niektórzy uważają, że cudowne systemy elektroniczne, w które wyposażone jest ich auto, pozwolą w każdej sytuacji w porę wyhamować. Nic bardziej błędnego! Praw fizyki nie da się oszukać. Dlatego jeśli przyjdzie nam zatrzymać się nagle na autostradzie z powodu spowolnienia ruchu, trzeba przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek.
Popatrzcie na rysunki:
Dostrzegasz na autostradzie stojące samochody:
Dojeżdżasz do ostatniego pojazdu i zatrzymujesz się tuż za nim. W tym momencie popełniasz bardzo poważny błąd!
Z tyłu, za tobą pędzi kolejny pojazd. Jego kierowca dostrzega stojące przed nim samochody, ale niestety okazuje się, że nie starczy już miejsca na wyhamowanie.
Rozpędzony pojazd wpada na twoje auto, miażdży mu bagażnik, potem wpycha jeszcze twój samochód na kolejny stojący przed tobą.
Jeśli skończy się tylko na pogiętych blachach, to i tak masz szczęście. Jeżeli będzie to tir albo duży załadowany bus, zostaniesz poważnie ranny albo zginiesz.
A teraz popatrzcie, jak w prosty sposób można uchronić się przed taką ewentualnością:
Wróćmy do początku tej sytuacji. Dostrzegasz stojące pojazdy, od razu włączasz światła awaryjne i hamujesz patrząc uważnie w lusterko.
Wprawdzie użycie świateł awaryjnych podczas jazdy nie jest przewidziane przepisami, ale świadczy to tylko o zacofaniu polskiego kodeksu drogowego. Przecież w wielu samochodach montowane są systemy, które automatycznie włączają światła awaryjne w przypadku gwałtownego hamowania.
Zatrzymujesz się w odległości co najmniej 15 metrów od poprzedzającego samochodu. Dlaczego? Bo ten dystans umożliwi ci awaryjną ucieczkę, jeśli dostrzeżesz z tyłu pędzący na ciebie samochód.
Oczywiście po zatrzymaniu auta nie wyłączasz silnika, masz włączony pierwszy bieg i wciśnięty pedał sprzęgła. Uważnie obserwujesz w sposób ciągły sytuację za twoim autem przez lusterka.
Jeżeli zauważysz z tyłu samochód, który bardzo szybko zbliża się, możesz podjechać do przodu jeszcze te 15 metrów. To bardzo dużo! W ten sposób dajesz tamtemu pojazdowi szansę na wyhamowanie, wydłużasz pole do manewru o te 15 metrów.
Być może uda ci się uniknąć najechania na twoje auto, a przynajmniej złagodzić jego skutki.
Możesz też spróbować ucieczki na pobocze.
Ucieczka na pobocze jest jeszcze lepsza, o ile zdołasz to zrobić.
Pamiętaj, że jeśli zatrzymasz się w niewielkiej odległości za ostatnim stojącym samochodem, nie będziesz mógł uczynić nic!
Wielka szkoda, że takich rzeczy nie uczy się na kursach na prawo jazdy. Dlaczego ministerstwo lub Krajowa Rada BRD nie przygotowują takich klipów z praktycznymi przestrogami i poradami? Powtarzam to pytanie bardzo często, ale wciąż nie usłyszałem odpowiedzi…