Kolizja podczas zmiany pasa ruchu. Komentujący podzieleni, kto zawinił

Jakiś czas temu ukazał się w internecie filmik przedstawiający kolizję dwóch pojazdów podczas zmiany pasa ruchu. Autorzy tej publikacji zwrócili się do widzów z prośbą o wyrażenie opinii. No i odezwały się głosy różnych domorosłych „ekspertów”.

Najpierw zobaczcie samo nagranie. Widzimy na nim, jak jego autor wyprzedza lewym pasem, poruszającego się pasem środkowym kierowcę Volkswagena Passata. Natychmiast po wykonanym manewrze zjeżdża z pasa lewego na środkowy. Jednak w tym samym czasie Passata wyprzedza prawym pasem kierujący Mercedesem klasy E, który też zjeżdża potem na pas środkowy. Dochodzi do kontaktu z autorem nagrania, a kierowca Mercedesa ucieka.

Oto niektóre wypowiedzi internautów (pisownia oryginalna):

- Dwa auta w trakcie zmiany pasa, proste jak drut, wina tego który zmienia z lewego na prawy

Reklama

- Pas wewnętrzny nie służy do wyprzedzania

- Wina tego co jechał środkiem, a tak wina obopólna... (...) w opisie mercer tez zamierzał wiec jest sprzeczność zawsze było tak ze kto zmienia pas na środkowy to pierwszeństwo ma ten po prawej stronie

- Zawsze z prawej strony ma pierwszeństwo! Aż dziwne że tym mercedesem odjechał. On miał pierwszeństwo ale pewnie coś nie tak z kwitami albo % i sobie odjechał.

Najlepszy jest ten ostatni komentarz: "pewnie coś nie tak z kwitami" czyli pewnie kierowca miał już zatrzymane prawo jazdy. Albo coś z procentami, czyli może był nietrzeźwy. Autor komentarza wykazuje tu pełne zrozumienie dla takich sytuacji... No, ale to tak na marginesie. Ogólnie przyznać muszę, że większość internautów prawidłowo oceniła przyczyny tej kolizji, chociaż nie zawsze fachowo.

Kto ma pierwszeństwo podczas zjeżdżania na ten sam pas?

Art. 22 ust. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi:

Na ten artykuł powoływali się niektórzy komentujący zdarzenie, zapominając jednak o wymogach art. 22 ust. 5:

Czy kierujący Mercedesem sygnalizował zamiar zmianę pasa ruchu? Nie! Nie używając kierunkowskazu zaniedbał tego wymogu. Autor nagrania nie miał obowiązku domyślać się, że kierowca Mercedesa w ostatniej chwili spróbuje zmienić pas ruchu, a raczej brutalnie wepchnąć się przed niego. Poza tym autor filmu praktycznie kończył już zmianę pasa ruchu z lewego na środkowy, i w tym czasie nie było żadnych oznak, że kierowca Mercedesa zamierza zmienić pas ruchu.

Niektórzy komentujący to zdarzenie wskazywali, że nawet jeśli ktoś nieprawidłowo wykonuje manewr, to mimo wszystko należy ustąpić mu pierwszeństwa. Ten pogląd jest całkowicie błędny i oderwany od rzeczywistości. Jeżeli jakiś kierowca na skrzyżowaniu z pierwszeństwem łamanym, jadąc drogą z pierwszeństwem nie włączy kierunkowskazu, ale potem nagle skręci w lewo i doprowadzi do kolizji, to czy można mówić, że miał pierwszeństwo? Oczywiście nie! Nie sygnalizował przecież zamiaru skręcenia w lewo, a więc to sugerowało, że pojedzie prosto.

O pierwszeństwie można mówić tylko wtedy, kiedy zaistniała sytuacja ewidentnie wskazująca na zamiary kierowcy. Trudno natomiast oczekiwać, że inni kierujący będą odgadywać: "nie włączył kierunkowskazu, ale może jednak skręci"? Takie rozumienie zasady ograniczonego zaufania prowadziłoby do absurdu.

Co grozi za ucieczkę z miejsca zdarzenia?

To, co zrobił kierowca Mercedesa, nie było zmianą pasa ruchu, ale chuligańskim wybrykiem polegającym na zajechaniu drogi autorowi filmu i doprowadzeniu do kolizji. Po prostu osobnik ten przeliczył się, bo myślał, że zdąży wjechać przed pojazd tamten pojazd.

Warto zwrócić uwagę, że stworzył on poważne zagrożenie bezpieczeństwa. Spowodował, że samochód nagrywającego film musiał zjechać w lewo, co groziło kolizją, gdyby inny pojazd jechał lewym pasem. Gdyby natomiast Mercedes uderzył w jadącą prawym pasem małą ciężarówkę, mógłby spowodować wytrącenie jej z toru jazdy i poważny wypadek. Szczególnie negatywnie należy ocenić ucieczkę kierowcy mercedesa z miejsca zdarzenia. Zasada jest prosta: człowiek uczciwy nigdy nie ucieka z miejsca kolizji lub wypadku! Kierowca Mercedesa nie zainteresował się, jakie szkody wyrządził w drugim pojeździe i po prostu pojechał dalej. Nie jest możliwe, aby nie odczuł tej kolizji, bo jego samochód wyraźnie zakołysał się po tym zdarzeniu.

Za ucieczkę z miejsca kolizji grozi mandat do 6 tysięcy złotych, a ponadto ubezpieczyciel Mercedesa może zażądać, aby sprawca pokrył koszty naprawy samochodu autora filmu z własnej kieszeni, a nie z polisy OC. Zwracam uwagę, że w polskim prawie kierowcy, którzy uciekli z miejsca kolizji lub wypadku traktowani są na równi z tymi, którzy kierowali pojazdem w stanie nietrzeźwym lub po użyciu środków odurzających.

Ponadto kierowca Mercedesa w sposób nieprawidłowy i niebezpieczny wykonał manewr powodując zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Wszystkim amatorom szybkiej jazdy slalomem stanowczo odradzam takie wyprzedzanie i wpychanie się w ostatniej chwili przed wyprzedzony samochód. To kompletnie nic nie daje, a stwarza poważne ryzyko wypadku. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy