Fakty i mity o fotoradarach. Sprawdzamy wszystkie
Fotoradary są obecne na polskich drogach od wielu lat. Jednak nadal wielu kierowców wciąż nie wie, w jakich sytuacjach grozi im mandat, a kiedy ryzyko jego otrzymania jest bardzo małe lub zerowe. Sprawdzamy mity na temat fotoradarów.
Obecnie na polskich drogach działa ok. 600 fotoradarów. Są oznakowane i stoją zazwyczaj w miejscach, w których albo ich instalację zarekomendowali eksperci ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, albo stało się to na wniosek mieszkańców. Fotoradary są poprzedzone odpowiednimi znakami drogowymi i pomalowane na żółto. Teoretycznie, trudno je przeoczyć. W praktyce, wielu kierowców codziennie otrzymuje listy z wyjątkowo kosztowną fotografią.
Najpierw czas na małe przypomnienie tego, jak działa takie urządzenie. Wysyła ono wiązkę mikrofal radiowych w kierunku zbliżającego się auta. Fale odbijają się od samochodu i wracają do fotoradaru, który analizuje zmianę częstotliwości korzystając z efektu Dopplera. Im szybciej jedzie mierzony pojazd, tym mocniej zmienia się częstotliwość. Gdy sprzęt wykryje, że prędkość jest nadmierna, powstaje zdjęcie. Najnowocześniejsze fotoradary są w stanie monitorować także przejazd na czerwonym świetle, mierzyć prędkość aut nawet na sześciu pasach jednocześnie czy uwieczniać wykroczenie polegające na jeździe bez odpowiedniego odstępu od poprzedzającego pojazdu.
W sieci można znaleźć wiele mitów na temat działania fotoradarów. Czas je sprawdzić.
To nieprawda. Istnieją zarówno fotoradary, które robią zdjęcia z tyłu (czyli mierzą prędkość oddalającego się pojazdu), jak i te, które uwieczniają przody samochodów. W Polsce więcej jest tych drugich. Uwiecznianie od przodu daje większe szanse na identyfikację kierowcy, mandatu nie unikniemy jednak w żadnym z tych przypadków. Przy urządzeniu lepiej zwolnić, zarówno zbliżając się do niego jak i oddalając.
To również mit, o czym nietrudno przekonać się obecnie, w czasach krótkich dni. Fotoradary od dobrych kilku dekad oferują wystarczająco dobrą jakość zdjęć wykonywanych również po zmroku albo w trudnych warunkach atmosferycznych, takich jak mgła czy ulewa. Mało tego - najnowsze sprzęty wcale nie muszą używać flesza. Kierowca może więc, nawet w nocy, nie wiedzieć, że jego wykroczenie zostało zarejestrowane.
Trudno nawet wyobrazić sobie, że kierowcy będą zasłaniać twarz na widok fotoradaru, ale faktycznie jednak taki pogląd funkcjonuje. Jak wygląda rzeczywistość? Niezależnie od tego, czy na zdjęciu dokładnie widać kierowcę, czy nie, właściciel auta ma obowiązek wskazania, kto w danym momencie kierował autem. Jeśli tego nie zrobi, zapłaci słony mandat. Po niedawnym zaostrzeniu przepisów w tej sprawie, mandat w przypadku niewskazania sprawcy wynosi co najmniej dwukrotność kwoty za popełnione wykroczenie i nie mniej niż 800 zł. W przypadku, gdy doszło do stworzenia zagrożenia w ruchu lądowym, kara minimalna wynosi 2 tys. zł. Tak czy inaczej, zapłacić trzeba.
Istnieje pogląd, według którego motocykle są "za małe", by zostać wykryte przez fotoradary. To nieprawda. Warto dodać, że w przypadku sprzętu robiącego zdjęcie od tyłu, motocykl zostanie uwieczniony wraz z tablicą rejestracyjną. Przy radarze robiącym zdjęcie z przodu, teoretycznie motocyklista może nie dostać mandatu. Jednocześnie, coraz częściej fotoradary mają drugą, mniejszą kamerę, która wykonuje dodatkową fotografię z tyłu, właśnie na takie przypadki. Czyli motocykliści też muszą zwolnić, jeśli nie chcą płacić.
Czy to prawda? Ta opinia rzeczywiście jest w większości zgodna z rzeczywistością - stacjonarne fotoradary w Polsce muszą być poprzedzone znakiem D-51 ("automatyczna kontrola prędkości"). Znaki nie stoją przed urządzeniami, które jeszcze nie działają, bo zostały dopiero co zamontowane. Warto jednak pamiętać także o mobilnych fotoradarach. W posiadaniu Inspekcji Transportu Drogowego jest około 30 mobilnych radarów o oznaczeniu AD9C. Mogą działać w nieoznakowanych autach stojących przy drodze. Nie ma przed nimi żadnego znaku.
Opinia o tym, że fotoradary monitorują tylko prędkość, jest już nieprawdziwa od lat. Najnowsze sprzęty oprócz prędkości rejestrują także np. przejazd na czerwonym świetle lub zbyt mały odstęp od poprzedzającego pojazdu. Oczywiście, wciąż działają fotoradary bez tych funkcji - kierowca wciąż może jednak otrzymać za ich sprawą mandat nie tylko za przekroczenie prędkości, ale i np. za jazdę bez pasów albo korzystanie z telefonu w czasie jazdy.
Maksymalna prędkość auta, z jaką fotoradary sobie "radzą", zależy od konkretnego sprzętu. Popularne przy naszych drogach urządzenia Zurad Fotorapid CM czy Multaradar CD i CM mierzą auta jadące do 250 km/h, a polski sprzęt Fotorapid CF utrwali samochód poruszający się nawet 320 km/h. Tak czy inaczej, są to nie tylko wyjątkowo niebezpieczne szybkości, ale i wręcz niemożliwe do osiągnięcia przy fotoradarach. Teoretycznie, fotoradar rzeczywiście nie zrobi zdjęcia auta jadącego szybciej niż wynoszą jego maksymalne możliwości pomiarowe. W praktyce, dodanie gazu zamiast hamowania z pewnością nie jest sposobem na uniknięcie mandatu.
Oto "miejska legenda" z czasów telezakupów sprzed lat. Oferowano tam wówczas spray, który teoretycznie miał sprawiać, że tablice rejestracyjne będą nie do odczytania na zdjęciu z fotoradaru. Reklama zapewne pociągnęła za sobą wiele "ofiar". Kierowcy kupowali spray, pokrywali nim tablice, nie zwalniali przy fotoradarach, a później i tak otrzymywali mandat. "Cudowny produkt" nie działał. Uwaga - nawet zasłonięcie tablicy lub jej fragmentu nie pomoże, jeśli mamy na szybie naklejkę z numerem rejestracyjnym. Da się ją odczytać na zdjęciu z fotoradaru. Poza tym, zasłanianie tablic to wykroczenie i grozi za nie wysoki mandat.
Czy to prawda? Obecnie mandaty przychodzą zazwyczaj szybko. Według przepisów, mandaty z fotoradaru mogą być nałożone w ciągu 180 dni od momentu zarejestrowanego wykroczenia. Szansa, że zdjęcie nie przyjdzie w tym czasie, jest bardzo niska. Po otrzymaniu przesyłki kierowca ma 14 dni (liczone od daty doręczenia) na zapłacenie grzywny. Jeśli to się nie wydarzy, zostanie wszczęte postępowanie sądowe. Policja ma rok na zgłoszenie tej sprawy, a sprawca może zostać ukarany w trakcie kolejnych dwóch lat. Łącznie, przedawnienie ma miejsce dopiero po trzech latach.
Wymienione wyżej kwestii można podsumować w następujący sposób: jedynym sposobem na skuteczne uniknięcie mandatu z fotoradaru jest po prostu przepisowa jazda.