Czy można przejeżdżać na żółtym świetle? Nie... Ale czasem - tak
W sytuacji, gdy na sygnalizatorze pali się żółte światło jedni kierowcy przyspieszają, inni zaczynają gwałtownie hamować. Które zachowanie w takiej sytuacji jest prawidłowe? Odpowiedź nie jest oczywista – jedno i drugie zachowanie może się zakończyć mandatem. Przepisy pozostawiają wiele pola do interpretacji.
Kwestia wjazdu na skrzyżowanie na żółtym świetle jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Większość kierowców ma zakodowane, że jest to naruszenie przepisów, ale prawo drogowe nie jest już takie jednoznaczne w tej kwestii. Czynnikiem kluczowym są warunki panujące na drodze, a także zdroworozsądkowa ocena całej sytuacji.
W sytuacji dużego ruchu drogowego oraz mokrej i śliskiej nawierzchni gwałtowne hamowanie jednego z kierowców, który za wszelką cenę chce się zatrzymać na żółtym świetle, może spowodować poważne zagrożenie w ruchu. W takim przypadku dużo mniejszym "złem" byłoby przejechanie przez skrzyżowanie na żółtym świetle niż nagle wciśnięcie pedału hamulca.
Właśnie takie sytuacje przewidział ustawodawca. Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych mówi wyraźnie, że żółte światło oznacza zakaz wjazdu za sygnalizator.
Jednak w tych samych przepisach dopuszcza się złamanie tego zakazu przez kierowcę. Chodzi o sytuację, gdy w chwili włączenia się tego sygnału pojazd znajduje się tak blisko sygnalizatora, że nie może być zatrzymany bez gwałtownego hamowania. Ten wyjątek sprawia, że nawet policjanci mają bardzo często wątpliwości i problemy z prawidłową interpretacją takich sytuacji.
Przejazd przez skrzyżowanie na żółtym świetle jest możliwy w wyjątkowych sytuacjach, ale kierowca powinien pamiętać o kilku warunkach. Na początek warto monitorować sytuację drogową za naszym pojazdem - jeśli nie będzie tam innego samochodu, trudno będzie uzasadnić, że nagłe hamowanie stworzyłoby zagrożenie. Jednak wystarczy, że z tyłu będzie jechać chociaż jeden pojazd, żeby uzasadnienie nabrało mocy.
Kolejna kwestia to warunki drogowe. Na naszą korzyść działają intensywne opady deszczu, śniegu lub np. szron czy gołoledź. Co prawda w takiej sytuacji funkcjonariusz policji może skorzystać ze znanej formułki mówiącej o dostosowaniu prędkości do warunków panujących na drodze. W praktyce ryzyko wpadnięcia w poślizg jest możliwe nawet przy niedużych prędkościach, co stworzyłoby większe zagrożenie niż bezkolizyjny przejazd na żółtym świetle. Tym bardziej, że żółte światło wyświetla się na sygnalizatorze przez kilka dobrych sekund, zanim nastąpią kolejne zmiany.
Zanim wjedziemy na skrzyżowanie na żółtym świetle, warto nauczyć się przewidywać zmianę sygnału. W tym celu wystarczy obserwować inne sygnalizatory na skrzyżowaniu - np. dla pieszych lub tramwajów, których ruch jest zwykle zamykany wcześniej niż dla samochodów.
Migające światło zielone dla pieszych, którzy poruszają się w tym samym kierunku, pozwoli przygotować się na nieoczkiwaną zmianę sygnalizacji świetlnej. Jeśli przyjdzie nam hamować, warto robić to w łagodny sposób, żeby inni uczestnicy ruchu mieli szansę na prawidłowe wykonanie manewru.
Warto mieć na uwadze, że nagłe i gwałtowne hamowanie może stworzyć zagrożenie dla innych kierowców - co jest podstawą do wystawienia mandatu. Funkcjonariusz policji za stworzenie zagrożenia w ruchu może ukarać grzywną w wysokości do 500 złotych oraz 6 punktów karnych. W praktyce do takich kar dochodzi bardzo rzadko, ale lepiej mieć to na uwadze.
Dużo częściej policja wlepia mandaty za przejazd przez skrzyżowanie na żółtym świetle. Niedostosowanie się do sygnałów świetlnych i wjechanie za sygnalizator, kiedy jest to zabronione grozi mandat w wysokości od 300 do 500 zł oraz 6 punktów karnych.