Znów rewolucja w prawach jazdy. Co się zmieni?

Kolejna rewolucja w egzaminach na prawo jazdy. Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego pozostaną własnością samorządów, ale egzaminatorzy zostaną pracownikami wojewody, więc będą pracownikami administracji rządowej. Zmienią się też zasady egzaminy praktycznego.

Ministerstwo Infrastruktury chce, by kursanci mogli kontynuować egzamin nawet, gdy popełnią błąd skutkujący wynikiem negatywnym. W założeniach chodzi o to, by egzaminowany miał prawo wykonać też inne manewry i zyskać tym samym odrobinę doświadczenia. Egzaminator będzie więc mógł pozwolić zdającemu na kontynuowanie jazdy, nawet gdy kursant popełni karygodny błąd.

"Manewr czy zachowanie kierowcy, które powoduje, że on nie zdaje egzaminu nie może wpływać na to, że egzamin nie jest dalej kontynuowany - powiedział w rozmowie z RMF.FM minister Andrzej Adamczyk.

Reklama

Ministerstwo infrastruktury tłumaczy, że egzaminowany ma prawo dokończyć egzamin, nawet jeśli popełni błąd, który go eliminuje. "Ma prawo wykonać wszystkie manewry, a jeśli wyjedzie poza plac manewrowy, to ma prawo dokończyć jazdę, by np. przekonać się, jakie jeszcze błędy popełnia" - tłumaczy Adamczyk.

Mówiąc prościej - egzaminowany ma prawo do "przejechania" egzaminu w jego pełnym zakresie (plac manewrowy i "miasto"), nawet jeśli nie ma wątpliwości, że zakończy się on wynikiem negatywnym. Taka zmiana pozwolić ma kandydatom na kierowców "oswoić" się z samochodem i skorzystać z doświadczenia egzaminatorów.

"Nie mówimy o tym, że ma być łatwiej, tylko dlaczego pozbawiać tej możliwości egzaminowanego, aby mógł przejechać całą założoną trasę, wykonać wszystkie przewidziane przez egzaminatora manewry? Żeby mógł mieć wewnętrzne przekonanie i pewność, że oto jego stan przygotowania jest jeszcze zbyt niski, musi ćwiczyć, musi poprawić umiejętności, jeżeli chodzi o tę część praktyczną..." - dodaje minister.

Przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury projekt zmian w przepisach zakłada też inne nowości. Jedną z nich, o czym już informowaliśmy, ma być możliwość "douczania" kandydata na kierowcę przez jego opiekuna prawnego (np. rodzica) przy wykorzystaniu jego prywatnego pojazdu. Taka możliwość pojawić ma się jednak dopiero po zakończeniu kursu praktycznego w szkole nauki jazdy. Nowy zapis pozwoli np. na legalne przećwiczenie najbardziej stresujących manewrów na samochodzie rodzica jeszcze przed przystąpieniem do egzaminu praktycznego.

"To czy on się będzie doszkalał przed czy po zdaniu egzaminu, dla nas nie ma znaczenia" - stwierdził minister Adamczyk na antenie RMF.FM. Oznacza to m.in., że po zdaniu egzaminu czekający na wyrobienie dokumentu będzie mógł np. legalnie poruszać się po publicznych drogach w asyście opiekuna prawnego i jego pojazdem. Chodzi o to, by kandydaci na kierowców przygotowywani byli do "prawidłowych zachowań na drodze".

Propozycje Ministerstwa wywołują sporo kontrowersji i dzielą ekspertów. Pracownicy szkół nauki jazdy często podnoszą argument, że możliwość doszkalania się we własnym zakresie (pod okiem rodzica) skutkować może wyrobieniem u młodego kierowcy złych nawyków. Z drugiej strony opiekun prawny dysponować musi przecież prawem jazdy kategorii B, więc kwestionowanie jego kompetencji (chociaż w wielu przypadkach słuszne) nie znajduje oparcia w prawie.

Poważnym problemem może być natomiast kwestia samego oczekiwania na egzamin praktyczny. Propozycja Ministerstwa, zakładająca kontynuowanie "jazdy" po popełnieniu dyskwalifikującego kierowcę błędu, skutkować może znacznym wydłużeniem egzaminu praktycznego. W efekcie "wydajność" egzaminatorów zdecydowanie zmaleje, co na pewno nie pozostanie bez wpływu na kolejki przed ośrodkami egzaminowania. 

Mariusz Piekarski, Paweł Rygas

RMF/INTERIA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy