Ma 6 lat a wygląda jak nowy

Przejechaliśmy 40 tys. km Audi A4 1.9 TDI. Sześcioletni egzemplarz wciąż wygląda jak nowy. Niestety - zdarzyło mu się już kilka wpadek typowych dla tego modelu.

Fot. Robert Brykała
Fot. Robert Brykałatygodnik "Motor"

Wzorowa jakość wykonania, ponadczasowa stylizacja. Najlepszym dowodem jest Seat Exeo, który w zasadzie w całości przejął ten wzorzec. Typowe usterki to awarie wyświetlaczy klimatyzacji i komputera pokładowego, usterki włącznika świateł hamowania oraz obrywająca się dźwignia do otwierania maski. Z przodu wygodnie usiądą nawet wysokie osoby. Bardzo ważne jest to, że fotele się raczej nie wygniatają. W porównaniu z Passatem A4 oferuje mniej miejsca na tylnej kanapie. Na szczęście zazwyczaj jeżdżą tu dzieci.

tygodnik "Motor"

Polscy kierowcy uwielbiają Audi A4. Klienci salonów kierują się głównie prestiżem marki, przyjemnością jazdy i jakością wykonania. Na rynku wtórnym Audi kupuje się głównie ze względu na trwałość i świetne zaplecze części zamiennych. Tak też było w "naszym" przypadku. Użytkownik, który podzielił się z nami wrażeniami z eksploatacji szukał czegoś zgrabnego, praktycznego, dynamicznego a jednocześnie ekonomicznego. Musiało być także tanie w serwisowaniu.

Druga generacja A4

Druga generacja Audi A4 zadebiutowała w roku 2000. Samochód jest konstrukcją dojrzałą, efektem długofalowej ewolucji, a zatem osoby, które lubią markę z Ingoldstadt i jeździły poprzednikiem, będą się tu czuły jak u siebie w domu. W porównaniu z poprzednią generacją modelu najważniejszą techniczną zmianą jest modyfikacja tylnego zawieszenia. Zamiast belki pojawił o się rozwiązanie niezależne, takie jakie dawniej było zarezerwowane wyłącznie dla wersji quattro.

Zmieniła się oczywiście także stylizacja nadwozia i wnętrza, ale nie były to zmiany rewolucyjne. Wszystko - jak to w Audi - ze smakiem i w dobrym guście. Nadwozie jest świetnie wykonane i wzorowo zabezpieczone przed korozją. Tradycyjnie nie grzeszy natomiast obszernością wnętrza (szczególnie jeśli w tle postawimy spokrewnionego Passata). Z drugiej strony - akurat w segmencie premium do którego należy A4 nie jest to przecież najważniejsze. I jeszcze jedno - jeśli weźmiemy pod uwagę wersję Avant (kombi) typowej rodzinie z jednym lub dwójką dzieci z pewnością nie będzie ciasno.

Rocznik 2004

Opisywany egzemplarz był przez naszego użytkownika zakupiony w roku 2007 za 56 tys. zł. W chwili transakcji samochód miał 3 lata (rok produkcji 2004), a na liczniku realistyczny przebieg 140 tys. km. Wersja należy do najbardziej poszukiwanych na rynku. Pod maską turbodiesel 1.9 TDI PD o mocy 130 KM, na liście wyposażenia automatyczna klimatyzacja, elektryczna regulacja foteli, fabryczne felgi ze stopów lekkich i metalizowany lakier. Do pełni szczęścia zabrakło ręcznej skrzyni biegów. Samochód miał okrytą złą sławą skrzynię Multitronic, na dodatek zepsutą. Użytkownik nie ryzykował jednak transakcji w ciemno. Zdecydował się podpisać umowę dopiero po wykonaniu naprawy i upewnieniu się, że wszystko działa jak należy.

Obiecujący początek

Auto okazało się udanym zakupem. Przez pierwsze 12 miesięcy nie wymagało w zasadzie żadnych inwestycji! O istnieniu serwisów przypomniał użytkownikowi dopiero komunikat na desce rozdzielczej - "in01", czyli pora na mały przegląd z wymianą oleju włącznie. Mechanik nie znalazł żadnych istotnych nieprawidłowości. Zaskakujący był dobry stan tarcz i klocków hamulcowych.

Nie najgorzej wypadło także zawieszenie. Pojawiły się natomiast niewielkie nieszczelności w okolicy dekla zaworowego. Aby je usunąć wymieniono uszczelkę. W sumie koszt po roku i 15 tys. przejechanych kilometrów wyniósł zaledwie 900 zł.

tygodnik "Motor"

Kolejne miesiące mijały znów bez większych niespodzianek. W marcu 2009 r. pretekst do odwiedzin zaprzyjaźnionego mechanika dał zatarty mechanizm wycieraczek. Kto wie - być może swoje trzy grosze dodała tutaj zima i niefrasobliwe uruchamianie wycieraczek przysypanych śniegiem. Tak czy inaczej "wyrok" był nad wyraz łagodny. Zaledwie 140 zł za oczyszczenie i przesmarowanie współpracujących elementów. Trzy miesiące później znów trzeba było odwiedzić warsztat. Tym razem była to już wizyta w ASO celem dorobienia kluczyka.

tygodnik "Motor"

Kilka dni później zapalił się komunikat przeglądu i samochód otrzymał świeży olej, komplet filtrów oraz płyn do wspomagania kierownicy. Pretekstem do wymiany była konieczność uszczelnienia obwodu niskiego ciśnienia.

Wpadka

Tuż przed wakacjami Audi "pokazało rogi". Przy przebiegu 173 tys. km zastrajkowała turbosprężarka. W zasadzie można się tego było spodziewać. Silnik zaczynał dymić i wymagał dolewek oleju. Zapewne wnikliwa kontrola podczas przeglądu wykazałaby konieczność interwencji, ale ponieważ sprawa umknęła uwadze, pewnego dnia samochód zadymił na niebiesko i zgasł. Na szczęście skończyło się tylko na tym.

tygodnik "Motor"

Audi zostało odholowane do warsztatu, gdzie bez problemu wymieniono turbosprężarkę na sprawną, po regeneracji. Całość - wraz z wymianą oleju i czyszczeniem układu ssącego zamknęła się w kwocie 2370 zł. Przy okazji wymieniono zatarty napinacz paska wielorowkowego, który przez ostatni miesiąc poprzedzający wizytę w serwisie codziennie rano oznajmiał swoje uszkodzenie denerwującym piskiem tuż po uruchomieniu silnika.

I na tym przygoda z Audi się kończy. W marcu 2010 r. samochód został wystawiony na sprzedaż (180 tys. km) i znalazł nowego właściciela w ciągu zaledwie kilku dni. Magnesem było bezwypadkowe nadwozie, ogólnie dobry stan techniczny oraz dokumentacja wykonanych napraw.

Podsumowanie

Test wypadł zaskakująco dobrze, ale trzeba zaznaczyć, że wynika to ze szczególnego charakteru opisywanego egzemplarza. Samochód był kupiony z pewnego źródła jako bezwypadkowy, z jedną poważną usterką w postaci uszkodzonej skrzyni biegów, którą poprzedni właściciel usunął na własny koszt. Musimy zdawać sobie sprawę, że zdecydowana większość Audi A4 z tego rocznika ma już grubo ponad 200 tys. km i jest w znacznie gorszym stanie technicznym. Standardem są zużyte zawieszenia, wycieki oleju z silnika, problemy z układem wtryskowym i zużyte turbosprężarki.

Tekst: Jacek Ambrozik Zdjęcia: Robert Brykała

Tekst pochodzi z tygodnika

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas